Na początku czerwca głośno zrobiło się o hinduskim biznesmenie, który nosił maseczkę ze złota, wartą 16 tys. dolarów. Co ciekawe, sam zainteresowany nie wiedział, czy zapewnia ona ochronę. Zdobioną maseczkę nosił, gdyż jest fanem biżuterii, którą codziennie przywdziewa w dużych ilościach. Można było przypuszczać, że jest to najdroższa maseczka na świecie, ale tytuł ten straci na rzecz maseczki innego biznesmena.
Jak podaje New York Post za agencją AP, izraelska firma Yvel pracuje nad najdroższą maseczką świata. Jej wartość ma sięgać 1,5 mln złotych. A to za sprawą materiałów, z których będzie wykonana, czyli 18-karatowego białego złota oraz 3,6 tys. czarnych brylantów. Jej waga wyniesie 270 gramów, prawie 100 razy więcej niż standardowa maseczka chirurgiczna, co stawia pod znakiem zapytania jej użyteczność. W przeciwieństwie jednak do maseczki hinduskiego biznesmena wiadomo, że izraelska maseczka będzie spełniała też funkcje ochronne, gdyż wyposażono ją w filtr N99. Na zdjęciach widzimy maseczkę z jej elementami, między innym z miejscem przeznaczonym na filtry.
Za projekt odpowiada właściciel Yvel, Isaac Levy, który nie chciał zdradzić, na czyje zamówienie tworzy maseczkę. Powiedział jedynie, że jest to chiński przedsiębiorca, który miesza w Stanach Zjednoczonych. Levy dodaje, że sam nie założyłby takiej maseczki, ale jest wdzięczny za zamówienie, gdyż w ten sposób może zapewnić zatrudnienie swoim pracownikom w tych ciężkich czasach.