Baza danych na GitHubie została zauważona przez jednego z użytkowników serwisu. Zgłosił on sprawę do gazety "Estadao", która przeanalizowała dane i poinformowała szpital oraz brazylijskiej ministerstwo zdrowia. Dane zostały zamieszczone na prywatnym komputerze pracownika Szpitala im. Alberta Einsteina w Sao Paulo, donosi ZDnet.
Arkusz z danymi został natychmiastowo usunięty z GitHuba. Brazylijskie władze zmieniły natomiast hasła do bazy danych i unieważniły klucze dostępu, w celu ponownego zabezpieczenia informacji.
Baza danych, która wyciekła zawierała dane 16 mln pacjentów z COVID-19. W tym takie informacje jak nazwiska pacjentów ich adresy, dane z dowodów osobistych oraz informacje medyczne, jak historia choroby i przebieg leczenia. Dane pochodziły z dwóch systemów - jeden gromadził informację o pacjentach z łagodnymi symptomami choroby, drugi śledził osoby wymagające hospitalizacji.
Wyciek danych dotknął także prominentnych polityków Brazylii, w tym prezydenta Jaira Bolsonaro. Na liście znalazły się także nazwiska gubernatorów 17 brazylijskich stanów.
Brazylia to jeden z najgorzej radzących sobie z koronawirusem krajów. Autorytarnie rządzący krajem prezydent Jair Bolsonaro wielokrotnie podważał zalecenia WHO i deprecjonował śmiertelność choroby, choć sam na nią zachorował. W Brazylii w pewnym momencie liczba ofiar była tak wysoka, że powstawały zbiorowe mogiły.
Do dzisiaj w Brazylii potwierdzono 6 mln przypadków zakażenia koronawirusem - to trzeci najgorszy wynik na świecie po USA i Indiach. Dlaczego baza liczyła jednak aż 16 mln pacjentów z COVID-19? Tak jak w innych krajach, realna liczba zakażeń i osób potrzebujących leczenie jest większa, niż wskazuje na to liczba testów. Szczególnie że w Brazylii wykonano zaledwie ok. 22 mln testów. To tyle samo co w liczącej przeszło czterokrotnie mniej ludności Hiszpanii i nieco więcej niż we Włoszech i Francji.