Więcej informacji na temat koronawirusa w Polsce i na świecie na stronie Gazeta.pl.
We Włoszech 15 października w życie wszedł obowiązek posiadania przepustek sanitarnych. Tzw. Green Pass muszą mieć wszyscy, dokument wystawiany jest na podstawie szczepienia przeciw koronawirusowi, w przypadku wyleczenia z wirusa lub negatywnego wyniku testu na COVID-19.
Rząd Mario Draghiego zdecydował, że pracownicy, którzy nie będą mieli przepustki, będą zawieszani w obowiązkach z utratą wynagrodzenia na okres zawieszenia. Dodatkowo grozi im mandat w wysokości 1500 euro, gdyby mimo wszystko postanowili pracować. To najsurowsze tego typu przepisy w Europie.
Już widać efekty nowego prawa - w piątek przepustek wydano 860 tysięcy, rekordowo dużo, wzrosła też liczba szczepień. Na razie zaszczepionych w pełni jest ponad 80 proc. mieszkańców kraju, a jak donoszą w niedzielę włoskie media, do Bożego Narodzenia wskaźnik ten może sięgnąć 90 proc.
Wprowadzenie w życie zatwierdzonych kilka tygodni temu przepisów obyło się bez większych problemów, jak zauważa Agencja Reutera. Nie znaczy to, że nie było protestów - w piątek ludzie zbierali się między innymi Bolonii i najliczniej w portowym Trieście.
Włochy, Triest. Protest przeciwko najsurowszym przepisom covidowym w Europie. Duccio Pugliese / AP
Znacznie bardziej burzliwa i agresywna manifestacja odbyła się w ubiegły weekend. Zorganizowały ją grupy skrajnie prawicowe pod przewodnictwem Forza Nuova. Sprzeciwiały się szczepieniom i wprowadzeniu przepustek covidowych. Nie pierwszy raz zresztą, bo neofaszyści organizują protesty (na przykład przeciw maseczkom) od początku pandemii, chcąc, jak zaznaczał portal Politico, zbić na koronawirusie kapitał polityczny. Uczestnicy demonstracji z 9 października, uzbrojeni w kije i metalowe pręty, szturmowali i niszczyli rzymską centralę związku zawodowego CGIL. Rannych zostało 38 policjantów, aresztowano 12 osób, w tym przywódców Forza Nova.
Po tym wydarzeniu we Włoszech pojawiły się apele polityczne, by rząd rozwiązał grupy neofaszystowskie. Podobny apel wystosowali też w ostatnią sobotę, 16 października, związkowi liderów. Tego dnia, w Rzymie, zebrały się dziesiątki tysięcy członków związkowych organizacji pracowniczych, by protestować przeciwko działaniom skrajnej prawicy. Maszerowali pod hasłem "nie dla faszyzmu i przemocy, tak dla pracy, bezpieczeństwa i praw".
Według części organizatorów, manifestacja zebrała 50-60 tys. ludzi, niektórzy szacowali wielkość zgromadzenia na nawet 100 tys. W czasie przemówień związkowcy odwoływali się przede wszystkim do demokracji i przeszłości Włoch. Maurizio Landini, sekretarz generalny CGIL, przypominał wręcz ataki partii faszystowskiej Benito Mussoliniego na związkowców z 1921 roku. "Kraj, który traci pamięć, nie może mieć przyszłości" - mówił, cytowany przez Agencję Reutera.