Dobrowolne przewalutowanie zamiast ustawowego przymusu - taki pomysł na rozwiązanie problemu kredytów walutowych pojawił się kilka miesięcy temu w prezydenckim projekcie tzw. ustawy frankowej. Aby banki były zainteresowane dogadywaniem się z klientami, prezes NBP, Adam Glapiński, zapowiadał sięgnięcie po mechanizmy nadzorcze. Teraz zaś padła deklaracja, że mechanizmy takich zachęt dla banków zostaną wypracowane go końca marca.
Zajmuje się tym Grupa Robocza Komitetu Stabilności Finansowej, a więc organu, który odpowiada za kształtowanie polityki makroostrożnościowej oraz koordynację działań w ramach zarządzania kryzysowego. Są w nim reprezentowane cztery instytucje: Narodowy Bank Polski, Komisja Nadzoru Finansowego, Ministerstwo Finansów oraz Bankowy Fundusz Gwarancyjny.
Co mogą zrobić organy nadzoru, by banki z własnej woli proponowały klientom przewalutowanie kredytów na korzystnych warunkach? Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się nałożenie dodatkowych wymogów kapitałowych na banki obciążone hipotecznymi kredytami walutowymi - tak, by ich utrzymywanie oznaczało dla banków dodatkowe koszty. W wyniku takich działań instytucje finansowe mają być bardziej skłonne do rozmów z klientami i poszukiwania rozwiązań satysfakcjonujących obie strony.
Jak duża jest dziś skala problemu z kredytami we frankach? Według danych Narodowego Banku Polskiego na początku 2009 r. około 70 proc. kwoty hipotecznego zadłużenia gospodarstw domowych stanowiły kredyty walutowe. Od tego czasu, mimo znacznego osłabienia złotego, udział takich zobowiązań spadł do około 40 proc. Powód tej zmiany jest oczywisty. Kredyty walutowe udzielone przed laty są stopniowo spłacane, a nowych banki niemal nie sprzedają.
Jak wyliczył Związek Banków Polskich, w III kwartale ubiegłego roku na franki szwajcarskie przypadało zaledwie 0,04 proc. sprzedaży hipotek. Nieco bardziej popularne były kredyty w euro, ale i tak ich wartość stanowiła zaledwie 1,06 proc. ogólnej wartości nowych umów. Zdecydowana większość nowej sprzedaży hipotek, bo aż 98,44 proc., to kredyty w złotych. Taka struktura nowych umów powoduje, że wahadło będzie się coraz bardziej wychylać w stronę kredytów w złotych - nawet jeśli nie dojdzie do masowego przewalutowywania kredytów we frankach.
Wstrzymanie sprzedaży kredytów walutowych ma jednak i inne, mniej przyjemne oblicze. Od czterech kwartałów wskaźnik kredytów zagrożonych w walutowej części portfela hipotecznego jest już wyższy niż w części złotowej. Nakładają się tu dwa zjawiska. Jakość kredytów złotowych od kilku lat systematycznie się poprawia, natomiast walutowych - nieznacznie pogarsza. Powodem tej utraty jakości jest nie tylko wzrost notowań szwajcarskiej waluty, a co za tym idzie - wzrost płaconych przez kredytobiorców rat. Ze statystyk jasno wynika, że szkodowość portfela kredytów rośnie wraz ze średnim wiekiem umów.
W części złotowej ten wiek jest względnie niski – starsze kredyty, częściej stwarzające problemy, mieszają się z nowymi, które jeszcze nie zdążyły się popsuć. Natomiast średni wiek kredytów walutowych stale rośnie, a to w statystykach przekłada się na wzrost odsetka umów, z których spłatą są problemy.