Od poniedziałku Chiny znacznie ograniczają import dóbr z Korei Północnej. Realizując postanowienia ONZ, odcinają reżim od swoich pieniędzy. Według agencji Reutera północnokoreańskie władze uzyskają z eksportu dwa miliardy dolarów - o miliard dolarów mniej, niż przed wprowadzeniem ograniczeń w handlu.
Całkowity zakaz handlu obejmie rudę żelaza, ołów, a nawet owoce morza. Najdotkliwsze jest jednak znaczne ograniczenie możliwości eksportu węgla. A już w ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2017 r. spadł on o 75 proc.
Wprowadzenie sankcji w życie należy łączyć z ostatnim zaognieniem sytuacji na linii Korea Północna - Waszyngton. Restrykcje mają wymusić na władzach we Pjongjangu zatrzymanie prac nad programem broni jądrowej.
Forbes zwraca uwagę, na silne powiązania chińskiej i koreańskiej gospodarki, które trudno będzie przeciąć sankcjami. Ponadto ich wprowadzenie jest też bardzo niewygodne dla Chin, bo Korea Północna dysponuje wieloma bogatymi złożami.
Według najnowszych analiz, zacofanie gospodarcze Korei Północnej sprawiło, że kraj wciąż posiada niespotykane już gdzie indziej w takich ilościach złoża cennych minerałów i metali. Złoto, srebro, miedź, cynk, molibden oraz setki innych cennych substancji o wartości nawet 6 bilionów dolarów nie mogą być jednak wydobyte. Reżim nie ma bowiem odpowiedniego sprzętu ani możliwości technicznych.
Chiny próbują przekonać ONZ, że dalsze zwiększenie restrykcji wobec Korei Północnej doprowadzi do klęski głodu i uderzy w zwykłych obywateli. Reżim wciąż jednak próbuje robić dobrą minę do złej gry twierdząc, że 3,5 mln osób jest gotowych stanąć do walki w obronie kraju.
Czytaj też: Co napędza główną gospodarkę świata?