Negocjacje między zarządem PLL LOT a związkowcami trwały aż siedem godzin i zakończyły się w nocy z poniedziałku na wtorek. Co zapewne istotne, ze strony przewoźnika nie brał w nich udziału prezes Rafał Milczarski, a specjalnie włączony w tym celu do zarządu Bartosz Piechota, wcześniej członek Rady Nadzorczej. Piechota to adwokat, ekspert od rozwiązywania sporów. Ten ruch mógł wpłynąć na powodzenie negocjacji, związkowcy domagali się dymisji prezesa Milczarskiego.
Jak czytamy w opublikowanym przez rzecznika spółki oświadczeniu, związkowcy zgodzili się zawiesić strajk do poniedziałku, do godziny 14:00.
"Mając na uwadze deklarację złożoną w dniu 26 października 2018 r. przez Pana Bartosza Piechotę, Członka Zarządu PLL LOT S.A. o woli pracodawcy przywrócenia do pracy Pani Moniki Żelazik, Przewodniczącej ZZPPiL, Pana Adama Rzeszota, Przewodniczącego ZZPK PLL LOT S.A. oraz pozostałych 66 Pracowników Spółki zwolnionych z powodu strajku, który rozpoczął się 18 października 2018 roku oraz deklarację o cofnięciu udzielonej dnia 3 października 2018 r. kary nagany kpt. Adamowi Rzeszotowi, jak również cofnięcia roszczeń pieniężnych kierowanych do Pracowników którzy brali udział w strajku, niżej podpisane strony ustalają zawieszenie strajku do dnia 29 października 2018 r. do godziny 14:00 celem wypracowania porozumienia. W celu kontynuowania negocjacji Strony spotkają się rano w poniedziałek, 29 października 2018 r. o godzinie 8:00 w siedzibie PLL LOT S.A." - czytamy w oświadczeniu.
To oznacza, że zarząd zgodził się na jeden z głównych postulatów protestujących - przywrócenie do pracy zwolnionej kilka miesięcy temu Moniki Żelazik. Jeszcze kilka dni temu prezes Milczarski mówił, że w jej przypadku możliwości powrotu nie ma.
Strajk w PLL LOT trwał ponad tydzień. Jego koszt może wynieść od kilku do kilkunastu milionów złotych.