Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas powiedział, że mięso, w tym wołowina, dostępne w sklepach jest bezpieczne dla ludzi. Po ujawnieniu nielegalnego uboju pod Ostrowią Mazowiecką razem z Inspekcją Weterynaryjną zwiększono kontrole w handlu detalicznym.
W weekend reporterzy "Superwizjera" TVN poinformowali o procederze uboju i przerabiania mięsa chorych i padłych krów w jednym z zakładów w województwie mazowieckim.
Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas uspokaja, że mięso w sklepach jest bezpieczne dla konsumentów. "Nie mamy w tej chwili żadnego stanu zagrożenia. Mam nadzieję, że on się nigdy nie pojawi. Bardzo precyzyjnie badamy mikrobiologicznie to, co się w tej chwili znajduje w handlu, ale, tak jak powiedziałem, nie ma absolutnie żadnego trendu wzrostowego jeżeli chodzi o problemy związane z zatruciami i zakażeniami pokarmowymi, tak że jesteśmy bezpiecznym krajem" - podkreśla.
Główny Inspektor Sanitarny zaznaczył też, że sami producenci wycofali te produkty, które "mogły być zagrożone".
Mięso z ubojni spod Ostrowi Mazowieckiej trafiało do dwóch podmiotów w województwach mazowieckim i małopolskim, a później było dystrybuowane do kolejnych punktów. Jak mówił Lekarz Główny Weterynarii, trafiło do "więcej niż 20 punktów w kraju". Z dziewięciu i pół tony mięsa z nielegalnego uboju ponad dwa i pół tony trafiło za granicę.
Materiał TVN wywołał reakcję Komisji Europejskiej. Oświadczyła ona, że jest w kontakcie z Polską w sprawie nielegalnego uboju bydła.
Czytaj też: "Ja jem kapustę, mój szef mięso; razem jemy gołąbki!" Wyjaśniamy dane GUS o 5274 zł przeciętnej pensji
Bruksela poprosiła, by Warszawa uruchomiła unijny system wczesnego ostrzegania o niebezpiecznej żywności i paszach - poinformowała w rozmowie z Polskim Radiem rzeczniczka Komisji Anca Paduraru. Dodała, że system został uruchomiony 29 stycznia. Rzeczniczka wyjaśniła, że informacja dotarła do unijnych krajów, a system pozwala wyśledzić mięso i wycofać je z rynku.
Komisja Europejska zbiera informacje, do ilu krajów trafiło mięso z ubojni opisanej w telewizyjnym programie. Według informacji Głównego Lekarza Weterynarii zostało ono wysłane do 10 państw.
Reportaż "Chore bydło kupię" dziennikarzy "Superwizjera" TVN poruszył nie tylko opinię publiczną. Przemysł mięsny ma obawy, że emisja programu przełoży się na zamówienia. Część przedstawicieli branży chce obowiązkowego monitoringu w ubojniach.