Grażyna Piotrowska-Oliwa: Tego nie da się inaczej wytłumaczyć. Nie ma przecież żadnych innych czynników rynkowych. Ani nie ma nowej wojny na Bliskim Wschodzie, która mogłaby rzutować na drastyczny wzrost cen ropy. Nic innego się nie zadziało, nie było awarii w rafinerii Płocku, która też mogłaby rzutować na kurs.
Inwestorzy stwierdzili, że będzie ogromny wypływ pieniędzy z Orlenu i nie wiadomo gdzie zostaną one skierowane, być może w ratowanie bloku węglowego w Ostrołęce. Rynek został tą informacją zaskoczony. Decyzja spadła prosto z nieba. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. De facto Ostrołęka znalazła sponsora, a inwestorzy prywatni nie mają żadnej kontroli, na co te miliardy zostaną wydane. Założyli więc wysoką nieefektywność takiej transakcji.
>>>>Zobacz wideo: Nadchodzą porażające ceny prądu? Rząd zmroził je przed wyborami, teraz przyjdzie rachunek
Inwestorzy zawsze boją się przerostu formy nad treścią, czyli akumulacji aktywów i podejmowania decyzji wyłącznie pod presją polityczną, a nie ze względu na racjonalne argumenty biznesowe.
Sięga się tam, gdzie są pieniądze, a pieniądze są. Moim zdaniem przy tych cenach ropy, które są w tej chwili i cenach paliw na ARA (Amsterdam - Rotterdam - Antwerpia - najważniejsze europejskie porty przeładunku surowców - red.), marża na paliwach, którą mamy na stacjach jest absolutnie jedną z najwyższych, którą kiedykolwiek mieliśmy. Przecież przy kursie dolara 3,3 zł i cenach ropy po 125 euro, benzyna była w takich cenach jak obecnie. Dziś ropa jest w okolicach 60 dolarów za baryłkę.
Z punktu widzenia bardzo dużego biznesu, jakim jest Orlen, jeżeli miałabym już jedno duże postępowanie z Komisją Europejską dotyczące fuzji z drugim podmiotem na tym samym rynku, zastanowiłabym się, czy to jest najlepszy moment. Oczywiście wezwanie na Energę będzie trwało kilka miesięcy. Ostatecznie jednak to może być argument dla KE, żeby zgody na fuzję z Lotosem nie dać, pod kątem prawa konkurencji i ochrony konsumentów przed monopolem, czy quasi-monopolem.
Teraz jest taki trend na koncerny multi-energetyczne, tylko cały czas jest popełniany podstawowy błąd. Orlen jest oczywiście największą firmą paliwową w regionie, ale porównywanie go do BP, czy do Shella, to jest porównywanie mrówki ze słoniem. Warto to sobie uświadomić, jeżeli pada argument, że inni też to robią. Jest prawdą, że giganci światowi inwestują coraz więcej w energię odtwarzalną. W przypadku Orlenu zadałabym pytanie: kupować Energę, ale po co? Energa nadal jest firmą, która jest mocno związana z energetyką węglową. Po to, żeby zrobić dywersyfikację dla swojego biznesu? Nie widzę tego. Więcej sensu widziałabym w łączeniu spółek energetycznych i optymalizacji kosztów przy rosnących cenach energii, niż w budowaniu molochów.
Nie kupuję tego. Jak zrobić Energę zieloną, skoro jej energetyka jest oparta na węglu. Póki co, wszystkie wiatraki i fotowoltaika nie są traktowane jak priorytet. Dam przykład. Wystarczy popatrzeć, co dzieje się wokół modułów perowskitowych Olgi Malinkiewicz, czyli technologii, która mogłaby zrewolucjonizować energetykę i sposób jej pozyskiwania. To może być niestety historia podobna do polskiego grafenu. Nikt z wielkich naszego politycznego świata się tym mocniej nie interesuje, bo który z wielkich koncernów będzie chciał zainwestować w technologię, która mogłaby uczynić ich biznesy totalnie zbędnymi. Oczywiście to jest myślenie krótkowzroczne. Wystarczyłoby postawić na polską myśl technologiczną i już świat byłby bardziej zielony.
To już lepiej. Pierwsze plany z tego co pamiętam, dotyczyły właśnie bloku gazowego w Ostrołęce. Gaz jest paliwem kopalnym, ale w porównaniu z węglem to jest dużo czystsza energia.
A może została tak mocno przeceniona, bo została zaangażowana w budowę bloku węglowego w Ostrołęce? Taki blok oczywiście mógłby wzmocnić bezpieczeństwo energetyczne, tylko nie oparty na węglu.
Jest taka instytucja, która się nazywa czebol i są takie w Korei.
Nie bez powodu o nich wspomina. Ja tylko chciałam zauważyć, kto jest liderem w nowych technologiach i efektywności. Na pewno nie czebole. Jeżeli ma się za cel zapewnienie długoletnich interesów w sposób absolutnie lojalny i bez sprzeciwów, to się zagarnia pod siebie wszystko co jest możliwe.
To są ryzyka dla konsumentów. Koncerny z udziałem państwowym przecież produkują gaz, prąd, paliwa, nie po to, żeby wypuszczać je w powietrze, ale żeby sprzedawać Kowalskiemu. Koniec końców to właśnie konsument zobaczy koszty błędnych decyzji i to nie w swoim w rachunku za prąd, ale w cenie podstawowych produktów, których wytworzenie wymaga przecież wsadu energetycznego.
Grażyna Piotrowska-Oliwa, prezeska Virgin Mobile, jedna z najskuteczniejszych polskich menedżerek (Fot . Mateusz Skwarczek / Agencja Wyborcza.pl
**** Grażyna Piotrowska-Oliwa, prezes Virgin Mobile. W latach 2011-2012 była członkiem zarządu ds. sprzedaży PKN Orlen. Od marca 2012 do kwietnia 2013 pełniła funkcję prezesa zarządu PGNiG S.A.