Bernard Arnault, zwany "królem luksusu", to trzeci najbogatszy człowiek na świecie, kontrolujący grupę LVMH - francuski koncern zajmujący się dobrami luksusowymi i posiadający takie marki jak Louis Vuitton, Christian Dior, czy Tiffany & Co. Pomimo dobrych wyników na koniec 2019 r., LVMH odnotował problemy w ciągu ostatnich dni. Powodem jest epidemia nowego koronawirusa z Wuhan, który wpływa na globalne gospodarki, rynki walutowe oraz potęguje niechęć inwestorów. Jeszcze w połowie stycznia akcje LVMH były najdroższe w historii koncernu - osiągnęły cenę ok. 439 euro. W ciągu ostatnich dziesięciu dni nastąpił znaczący spadek - do poziomu ok. 406 euro (29 stycznia). W rezultacie majątek Bernarda Arnaulta spadł poniżej 100 mld dolarów, kurcząc się od początku 2020 r. o 5,8 mld dolarów.
Kurs akcji LVHM w ostatnich dniach Stooq
Lider na rynku dóbr luksusowych uspokaja, że jego koncern zakończył poprzedni rok z dobrym wynikiem i prognozy na 2020 r. są jak najbardziej pozytywne. W rozmowie z radiem Europe 1 przyznał, że skutki ekonomiczne epidemii w Chinach są odczuwalne, a dalsze reperkusje dla światowych gospodarek będą uzależnione od tego, w jakim czasie Chiny zapanują nad sytuacją.
Wszystko zależy od tego, jak problem zostanie rozwiązany, ale także od czasu jego trwania: jeśli mówimy o 2-2,5 miesiącach, wpływ będzie bardzo niewielki na wynik LVMH, jeśli miałby trwać dwa lata, to jest już inna historia...
- skomentował Bernard Arnault w radiowej rozmowie.
Miliarder zwrócił jednocześnie uwagę na inne aspekty, które mogą okazać się ekonomicznie bardziej wymagające i długotrwałe, co może mieć wpływ na wyniki finansowe. Jego zdaniem nadchodzi nowy kryzys gospodarczy. Kryzys nie był odczuwalny od 12 lat, a to - jak mówi miliarder - jest sytuacją niespotykaną w jego dotychczasowej karierze zawodowej.
Nie możemy żyć wiecznie w świecie, w którym stopy procentowe są zerowe, a nawet ujemne, gdzie pieniądze płyną swobodnie, a wartości aktywów rosną
- podsumował Bernard Arnault w rozmowie z Europe 1.
Wpływ epidemii oraz panującej wokół niego niepewności informacyjnej ma coraz większe przełożenie na różne aspekty ekonomiczne - począwszy od rynków walutowych i giełdy, poprzez rynki inwestycyjne, a na wyborach konsumentów czy turystyce kończąc. Przykładem jest frank szwajcarski - bardzo wrażliwa na kryzysy geopolityczne waluta - który w ostatnich dniach zareagował na epidemię wirusa 2019-nCoV nagłym skokiem kursu. Przekroczył barierę 4 zł i jeszcze bardziej zbliżył się do euro. Giełda na świecie zaczęła z kolei notować wyraźne spadki - 27 stycznia Indeksy w USA odnotowały najsłabszy dzień od października ubiegłego roku. Także w Europie przecena była wyraźna, a warszawski WIG20 stracił ponad 3 proc.
Spadki widać także w turystyce i wśród linii lotniczych, które zdecydowały się ograniczyć lub okresowo zawiesić loty do Chin. Zdecydowały się na to m.in. Lufthansa, United Airlines czy British Airways. Także PLL LOT zareagował na ryzyko związane z epidemią i zaoferował pasażerom możliwość zmiany terminu lotu do Pekinu lub zwrot pieniędzy za zakupione bilety. W lata 2003-2004 podobny do koronawirusa z Wuhan wirus SARS spowodował - prócz ponad 8 tys. zachorowań i 774 zgonów - straty ekonomiczne szacowane na 40-80 mld dolarów.