Już w najbliższy piątek, 17 lipca, w Brukseli odbędzie się szczyt 27 państw, które mogą ustalić kwestie dotyczące unijnego budżetu, w tym pakietu pomocowego związanego z epidemią koronawirusa. Pierwotna propozycja, zaprezentowana kilka tygodni temu przez Komisję Europejską może jednak zostać zmodyfikowana. Polska może stracić łącznie nawet kilkanaście miliardów euro
W ramach tzw. funduszu odbudowy do podziału między kraje UE ma być 750 mld euro. 500 mld euro to dotacje bezpośrednie, 250 mld euro trafiałoby do krajów pod postacią pożyczek.
Jak duży kawałek tego tortu trafi do Polski? Możliwe, że mniejszy, niż postulowano to w maju - a mowa była o nawet 37 mld euro. Ta propozycja podziału spotkała się z krytyką innych krajów, które uznały, że nasz kraj nie powinien otrzymać aż tak dużo pieniędzy.
Uznały one, że recesja grozi Polsce w mniejszym stopniu niż innym krajom UE, a zatem i pomoc powinna być mniejsza. Rada Europejska proponuje więc, by finansowanie nam zmniejszyć. 8 z 37 mld euro miałoby zostać wstrzymane na dwa lata.
Pieniędzy do Polski może trafić mniej również z innych powodów. Komisja Europejska zaproponowała bowiem, by wypłatę funduszy z budżetu UE uzależnić od praworządności. Charles Michel, szef Rady Europejskiej, przychyla się ku takiemu rozwiązaniu.
- Stawiam sprawę jasno: europejskie wartości są nienaruszalne - stwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą". - Jeśli osiągniemy porozumienie w sprawie uwarunkowania wypłat z budżetu od praworządności, to byłby wielki krok we właściwym kierunku - dodał. Wciąż nie jest jednak pewne, na jakich zasadach miałyby być podejmowane decyzje w tym zakresie. Michael proponuje, by decydowała kwalifikowana większość. W praktyce oznacza to zgodę 55 proc. państw członkowskich, czyli 15 z 27.
Czytaj też: KE ostrzega: Inflacja 4,5 proc. Ekonomiści podzieleni: "PiS potrafi" kontra "nie warto straszyć"
Charles Michel nie wyklucza również, że Polska straci pokaźne pieniądze w wyniku braku deklaracji dotyczącej neutralności klimatycznej. Jako jedyny kraj w UE nie ogłosiliśmy, że osiągniemy wyznaczone przez Unię cele w tym zakresie do roku 2050.
Opór polityków PiS w tej kwestii może sprawić, że środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji przelecą nam koło nosa. A mówimy o niebagatelnej kwocie wynoszącej 8 mld euro.