Paweł Borys, szef PFR, w rozmowie z Łukaszek Kijkiem, redaktorem naczelnym serwisów informacyjnych Gazeta.pl, odniósł się do pomysłu dotyczącego zwiększenia limitu długu publicznego.
- Skala wsparcia w Polsce jest jednym z większych na tle innych gospodarek. Oczywiście wiąże się z tym koszt w postaci wzrostu długu publicznego. Wchodziliśmy w kryzys z poziomem 41,6 proc. do PKB dług publiczny. Wyjdziemy z niego z poziomem blisko 55 proc. - patrząc na łączny dług skonsolidowany sektora finansów publicznych - wyjaśnił Borys.
Zapytany, czy powinniśmy podnieść konstytucyjny poziom długu 60 proc., stwierdził, że mamy na świecie do czynienia z czymś, co można nazwać eksplozją długu.
- Niektóre kraje zadłużają się nawet na powyżej 100 proc. PKB. Polska na szczęście na tle większości krajów rozwiniętych ma jeden z niższych poziomów zadłużenia - stwierdził Borys.
- Dyskusja dotycząca reguły wydatkowej, poziomu zadłużenia, jest potrzebna. W Unii Europejskiej wydatki związane z pandemią traktuje się raczej odrębnie od takich normalnych wzrostu wydatków budżetowych. I podobnie jest w Polsce - wydatki "covidowe" są wydzielone - wyjaśnił.
Borys zaznaczył, że co prawda jego zdaniem finanse publiczne Polski są stabilne, ale jest zwolennikiem konserwatywnego podejścia do limitów. Do kwestii ich zwiększenia trzeba podchodzić ostrożnie.
- My musimy pamiętać o jednej ważnej rzeczy. To jest dług, który potencjalnie zostawimy nowym pokoleniom. W kontekście wyzwań demograficznych pamiętajmy, że młodych ludzi jest mniej. Nie możemy ich zostawić z poważnym kłopotem w postaci dużego zadłużenia, które będą musieli nieść na swoich barkach - stwierdził Borys.
Czytaj też: Łukasz Szumowski zapowiada nowe prawo. Osoby bez maseczek nie zrobią zakupów w sklepach
Wyjaśnił też, że sam jest zwolennikiem odważniejszych czy nieortodoksyjnych działań i wyjaśnił, że PFR takie działania podejmuje, podobnie jak Narodowy Bank Polski i rząd. - Wszystko musi mieć swoje granice, wszystko musi być w skali adekwatnej do potrzeb. Co do zasady lepiej długu nie mieć, bo, tak jak powiedziałem, zostawiamy go pokoleniom - podkreślił.