Podwyżki dla posłów to tyle, ile pielęgniarki albo ratownicy medyczni zarabiają za cały miesiąc [WYKRES DNIA]

Temat podwyżek dla parlamentarzystów (oraz m.in. prezydenta i członków rządu) rozgrzewa od kilku dni opinię publiczną. Kontrowersje wzbudza zarówno moment ich zaordynowania, jak i ich skala. Podwyżka dla posłów wyniosłaby tyle, ile dziś zarabia np. pielęgniarka albo ratownik medyczny.

W piątek Sejm dużą większością głosów przyjął wprowadzający podwyżki projekt ustawy (386 posłów była za, 33 przeciw, 15 się wstrzymało). W poniedziałek odrzucił go jednak Senat (stosunkiem głosów 48 do 45) i dokument wrócił do Sejmu. To od ponownej decyzji posłów (a także prezydenta Dudy) będą zależeć dalsze losy projektu.

Dziś podstawowe uposażenie m.in. parlamentarzysty to 8016,70 zł brutto. Po ewentualnej podwyżce poszłoby w górę do ok. 12,6 tys. zł, czyli o blisko 60 proc. (i ponad 4,5 tys. zł brutto). To wynagrodzenie to jednak tylko część zarobków posła - dochodzi do tego też m.in. dieta czy dodatek za kierowanie komisjami. Posłowie otrzymują też m.in. środki na prowadzenie biur poselskich, szereg świadczeń niepieniężnych (np. darmowe przejazdy pociągami), mają wyższą kwotę wolną od podatku.

Zobacz wideo

Podwyżki dla polityków kontra "trochę schudną"

Opinie na temat podwyżek są oczywiście w społeczeństwie rozbieżne. Emocje budzi nie tylko kwestia wysokości wynagrodzeń polityków i skali planowanej podwyżki (choć oczywiście nie brakuje głosów, że pensje powinny być na tyle kuszące, aby ściągać do ław sejmowych i ministerialnych najlepszych fachowców), ale także moment wyjścia z tym projektem ustawy (tuż po wielomiesięcznym maratonie wyborczym, w momencie największego kryzysu gospodarczego w Polsce w XXI wieku).

Tym bardziej, że jednocześnie słychać z rządu sygnały, że w ramach walki z koronakryzysem zamrożone mogą zostać płace w budżetówce. Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski mówił kilka dni temu, że "może zabraknąć pieniędzy na kolejny wzrost wynagrodzeń" dla nauczycieli. Ci sami pracownicy budżetówki (np. pielęgniarki, lekarze, ratownicy medyczni, diagności itp.) byli jeszcze na wiosnę wynoszeni przez premiera pod niebiosa za poświęcenie i zaangażowanie podczas epidemii. 

W sytuacji gdy szpitale są zadłużone do tego stopnia, że chcą obniżać pensje lekarzom i brakuje pieniędzy na leczenie Polaków, a polski Sejm kombinuje nad przygarnięciem jeszcze większej kasy dla posłów - przypominamy, że istnieje jeszcze coś takiego jak praca dla idei

- kpi na Facebooku Porozumienie Chirurgów "Skalpel". Podobnych głosów z różnych stron jest więcej, a np. pracownicy jednego z największych szpitali w Polsce od lipca muszą sami opłacać testy na koronawirusa. 

Wciąż w pamięci wielu osób rezonuje gniew na polityków za ich wypowiedzi z przeszłości - np. "trochę schudną" posła PiS Stanisława Pięty do lekarzy rezydentów przy okazji ich strajku, czy "nauczyciel ma troszeczkę więcej czasu wolnego w porównaniu do innych osób pracujących, ale nauczyciel chce więcej zarabiać" premiera Mateusza Morawieckiego w 2019 r. Wciąż pamiętają też słowa posła SLD Marcina Kulaska, że za 9 tys. trudno wyżyć w Warszawie albo byłego marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, że "powinno się pracować dla idei".

Temat podwyżek dla polityków - od razu o 50 czy 100 proc. w zależności od funkcji - te emocje podsyca. Nawet jeśli wcześniej te uposażenia przez lata stały w miejscu albo wręcz były obniżane. Podwyżki sprawiłyby jednak, że w pewien sposób pokazano by miejsce w szeregu np. przedstawicielom zawodów medycznych - dystans pomiędzy zarobkami ich i klasy politycznej znów mocno by wzrósł.

Posłowie zarabiają lepiej niż medycy

Wynagrodzenie zasadnicze ok. 8 tys. zł brutto plasuje posłów powyżej przeciętnego wynagrodzenia m.in. pielęgniarek, diagnostów medycznych czy ratowników medycznych. To w październiku 2018 r. (to ostatnie tak szczegółowe dane Głównego Urzędu Statystycznego) oscylowało wokół 5-5,5 tys. zł. 

embed

Uwaga! Te kwoty obejmują wszystkich pracowników danej grupy zawodowej - zarówno pracujących na najwyższych, jak i najniższych stanowiskach w danej hierarchii; zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym; zarówno młodych, jak i najbardziej doświadczonych; zarówno z najwyższym wykształceniem, jak i z niższymi formalnymi kompetencjami itd.

Mamy tu więc zarówno pensję lekarza rezydenta, jak i doświadczonego profesora z kilkoma specjalizacjami. Dlatego w praktyce (spora) część pracowników wymienionych profesji otrzymywała niższe wynagrodzenie od podanego, choć oczywiście było też grono osób z wyższymi płacami.

Trzymając się jednak kwot z GUS, podniesienie podstawowego uposażenia posła o blisko 4,6 tys. zł brutto oznaczałoby dorzucenie im niemal całej przeciętnej pensji pielęgniarki czy ratownika medycznego.

Obecne 8 tys. zł brutto dla posła to ok. 160 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Projekt ustawy zakłada, że uposażenie parlamentarzysty zostałoby na stałe powiązane z przeciętną pensją - na poziomie ok. 260 proc. przeciętnego wynagrodzenia w drugim kwartale poprzedniego roku. W 2020 r. dawałoby to kwotę blisko 12,6 tys. zł (konkretnie 12 591 zł), w 2021 r. ok. 13 tys. zł. 

Obecnie zasadnicze uposażenie posła to nieco ponad 300 proc. pensji minimalnej w gospodarce. Po podwyżkach w tym i w przyszłym roku stanowiłoby ono już ponad 450 proc. "najniższej krajowej".

Więcej o: