W ustawie budżetowej na 2021 roku zapisano 1,5 mld zł zysku z podatku od sprzedaży detalicznej. Może to oznaczać, że tzw. podatek od supermarketów po kilku latach sporów prawnych wejdzie jednak w życie - donosi "Rzeczpospolita".
Kwestia nowej daniny jest przedmiotem procesu z władzami Unii. Początek prawnej różnicy zdań sięga roku 2016. Wtedy to Komisja Europejska oficjalnie rozpoczęła postępowanie przeciwko Polsce w sprawie nowego podatku. Bruksela uważa, że jest on niezgodny z przepisami o pomocy publicznej.
Sprawa daniny wracała na forum rządu kilkukrotnie. Pod koniec zeszłego roku Sejm zdecydował, że podatek zostaje zawieszony do lipca 2020 roku. Leszek Skiba, ówczesny wiceszef resortu finansów, argumentował podczas debaty sejmowej, że zaniechanie pobierania podatku jest konieczne.
Czytaj też: Podatek cukrowy od przyszłego roku. Kto go zapłaci? O ile zdrożeją napoje?
Skiba tłumaczył, że choć Polska wygrała w tej sprawie przed sądem Unii Europejskiej - ten przyznał nam prawo do pobierania daniny - to wyrok nie jest prawomocny. Bruksela go zaskarżyła. W ocenie wiceministra pobieranie podatku bez wyroku sądu drugiej instancji mogłoby narazić Skarb Państwa na straty ze względu na konieczność jego zwrotu w przypadku orzeczenia niekorzystnego dla Polski.
W maju 2019 Sąd UE unieważnił decyzję Komisji Europejskiej, która nakazała Polsce zawiesić wprowadzenie podatku handlowego. Zdaniem Brukseli łamałby on zasady UE ws. pomocy publicznej, dając sklepom o niskich przychodach przewagę nad większymi konkurentami. KE uważała, że taka sytuacja faworyzowałoby mniejsze placówki, obciążając z kolei te wielkoformatowe. To zostało uznane przez KE za niedozwoloną pomoc państwa i podstawę złożonego odwołania.
W lipcu 2019 roku Komisja Europejska złożyła odwołanie od wyroku Sądu UE w sprawie polskiej ustawy od podatku od sprzedaży detalicznej, zwanym też podatkiem handlowym, zapowiedzianym przez premiera Morawieckiego.