Hasło: lockdown coraz częściej słychać z różnych państw Europy. Zwykle nie chodzi o zupełne zamknięcie gospodarki, na wzór tego, jakie widzieliśmy wiosną, ale o zaostrzenie restrykcji związanych z izolacją społeczną. To oznacza zwykle ograniczenie części handlu i usług, a często także zalecenia pozostania w domach poza sytuacjami, kiedy wyjście z nich jest absolutnie konieczne.
Dużo emocji wywołują doniesienia z Niemiec, gdzie jak na razie obostrzenia nie są zbyt uciążliwe dla mieszkańców. Jednak Angela Merkel, zaniepokojona wzrostem zakażeń, ma rozważać wprowadzenie "lekkiego" lockdownu. W środę będzie rozmawiać z przedstawicielami władz wszystkich szesnastu krajów związkowych w tej sprawie. Pogłoski o zacieśnieniu restrykcji już we wtorek przekazywał dziennik "Bild". Dziś pisze o tym m.in. ekonomiczny Bloomberg.
Portal dotarł do szkicu dokumentu niemieckiego rządu federalnego. Zgodnie z nim, wśród propozycji działań ma znaleźć się zamknięcie barów, restauracji i obiektów rekreacyjnych na miesiąc. Do tego kanclerz Niemiec ma wezwać mieszkańców kraju, by ograniczyli kontakty z ludźmi do absolutnego minimum. To na razie tylko (nieoficjalne) stanowisko rządu, a decyzję Merkel ma ogłosić dopiero wieczorem, po wcześniejszej dyskusji z lokalnymi premierami.
Nie jest to jednak scenariusz mało prawdopodobny, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że podobne kroki podjęły już inne europejskie państwa.
Ma je też rozważać Francja, a z doniesień medialnych wynika, że mogą być one nawet surowsze niż te, których chce Angela Merkel. Emmanuel Macron ma je ogłosić podczas dzisiejszego (28 października) orędzia telewizyjnego o 20:00. Obecnie w wielu miejscach Francji obowiązuje nocna godzina policyjna, która dotyczy już około dwóch trzecich mieszkańców kraju. Jak donosi telewizja BFM, prezydent chce wprowadzenia drugiego lockdownu kraju - od najbliższego czwartku na miesiąc. Szkoły miałyby pozostać otwarte, podobnie jak działalność związana z usługami publicznymi, ale mieszkańcom miałaby zostać zalecona praca zdalna. Bary i restauracje miałyby zostać zamknięte, część doniesień mówi również o zamknięciu szkół średnich.
Nadal nie wygląda to na pełny lockdown, tylko obostrzenia podobne do tych, jakie teraz mamy w Polsce. Mimo wszystko jest to element obrazu, z którego wynika, że Europa nie radzi sobie z drugą falą pandemii i być może konieczne będą rozwiązania uderzające w gospodarkę - mocniej, niż robią to sami konsumenci, w czasach niepewności ograniczający wydatki.
Niepewność i pewien niepokój widać też na rynkach. Na giełdach akcji od rana mamy spadki, które w przypadku głównych indeksów giełdowych Niemiec i Francji przekraczały nawet 3 proc. W Warszawie WIG20 spadał w okolicach południa o 2,8 proc.
Spadki na giełdach w Europie, 28 października, stan na godzinę 12:35. Źródło: investing.com
Osłabiał się też złoty, który wobec euro przebił ważny poziom 4,60 zł. Jeszcze niedawno, w połowie października, kiedy dopiero pierwsze kraje zaczynały wprowadzać obostrzenia, ekspert rynku walut mówił nam, że strach przed (częściowym) zamknięciem gospodarek nie jest jeszcze w pełni uwzględniony w notowaniach. - Punkt oporu na euro, który jest na poziomie 4,60 złotego, bronił się już dwa razy. Jeśli obostrzenia skończą na regionalnych lockdownach, to zakres kursu na tej parze walutowej powinien się utrzymać w przedziale 4,40 - 4,60. Gdyby jednak miał być wprowadzony poważniejsze zamknięcie, z ograniczeniami wychodzenia z domów i wstrzymaniem pracy, to poziom 4,60 przełamiemy z hukiem - mówił dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.
Notowania euro wobec złotego. Źródło: stooq.pl
Od tego czasu rządy, nie tylko Polski, ogłosiły restrykcje, które miejscami można uznać już za mini-lockdowny (Irlandia zamknęła się niemal całkowicie) i to jeszcze nie koniec. Euro w złotych jest już najdroższe od marca. Nie jest to oczywiście reakcja wyłącznie na to, co dzieje w naszym kraju, a na niepokojące informacje napływające z Europy, która nie radzi sobie z drugą falą pandemii.
Kurs dolara wobec złotego to już 3,93 zł, frank szwajcarski jest najdroższy od połowy maja (4,32) zł, a funt brytyjski od ponad czterech miesięcy (5,10 zł).
Notowania dolara amerykańskiego wobec złotego. Źródło: stooq.pl
Notowania franka szwajcarskiego wobec złotego. źródło: stooq.pl
Notowania funta brytyjskiego wobec złotego. Źrodło: stooq.pl
Wielu ekspertów podkreśla, że rządy będą musiały na zmianę wprowadzać - zwykle łagodne - locdowny, a potem je luzować do momentu, gdy koronawirus nie zostanie opanowany - a to nastąpi prawdopodobnie dopiero wtedy, kiedy będziemy mieli skuteczną szczepionkę.
Tyle że to wcale nie musi być bardzo szybko. Jak donosi Reuters, na wewnętrznym spotkaniu unijnych oficjeli padło ostrzeżenie, że UE może nie mieć wystarczająco dużo dawek szczepionki dla całej populacji bloku aż do końca przyszłego roku. To oznacza, że trzecia fala koronawirusa, spodziewana jesienią 2021 roku, może być wciąż silna, a do tego - niekoniecznie ostatnia.