Joe Biden zostanie nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki. Zwycięstwo kandydata demokratów ogłosiły już media na podstawie swoich projekcji. Biden uzyskał minimum 270 wymaganych głosów elektorskich (EV), choć liczba ta może wzrosnąć, najpewniej do 306. To dlatego, że głosy obywateli wciąż są liczone - w niektórych stanach po raz drugi - a proces ten może zająć nawet kilka tygodni.
Joe Biden podjął już jednak pierwsze działania jako prezydent elekt w okresie tzw. presidential transition, czyli czasie przejęcia władzy. Pierwsze decyzje dotyczą koronawirusa oraz kwestii klimatycznych.
Gdy 20 stycznia 2021 r. Joe Biden oficjalnie przejmie urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, otrzyma liczne przywileje. Pensja na tym stanowisku wynosi 400 tys. dolarów brutto rocznie, czyli ok. 1,5 mln złotych. Miesięcznie to jakieś 33 tys. dol. (ok. 125 tys. zł). Dla porównania w Polsce prezydent otrzymuje 20 tys. zł miesięcznie. Po ustąpieniu z urzędu wynagrodzenie amerykańskiego prezydenta spada o połowę, do 200 tys. dol. rocznie.
Oprócz tego głowa państwa w USA co roku może wykorzystać budżet w wysokości 100 tys. dol. netto na podróże, 50 tys. dol. na inne wydatki oraz 19 tys. dol. na rozrywkę. Gdy już skończy piastować urząd, rocznie będzie mógł liczyć jeszcze na 200 tys. dol. na różne wydatki. Nie musi też martwić się o małżonka - w wypadku śmierci wdowiec/wdowa może liczyć na 100 tys. dol. dodatku.
Oprócz tego na usługach prezydenta jest Boeing 747-200B, czyli sławny Air Force One, a także helikopter Marine One i "bestia" - opancerzona limuzyna. Prezydent USA wprowadza się do Białego Domu przy 1600 Pensylvania Avenue, wiec nie musi martwić się o czynsz. Do jego użytku jest także Blair House, czyli dom dla gości oraz rezydencja Camp David, gdzie podejmuje zagranicznych przywódców. Przez całe życie prezydent USA może liczyć też na ochronę Secret Service, choć po ustąpieniu z urzędu tylko w ograniczonym zakresie.
Powyższe przywileje gwarantuje prawo, ale urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych wiążę się z olbrzymim poważaniem. Wiele wybryków Donalda Trumpa było akceptowanych tylko dlatego, że pełnił urząd głowy państwa w USA. Chociażby jego aktywność na Twitterze, choć czasami szkodliwa, niekiedy pełna fake newsów, przekłamań, często podżegająca do agresji, była akceptowana przez portal. Wiele wpisów Trumpa było cenzurowanych, co wywołało małą wojnę między prezydentem a mediami społecznościowymi. Twitter po ustąpieniu z urzędu Trumpa nie będzie traktował go więcej z pobłażaniem, jako że jego wpisy nie będą niosły już za sobą "interesu społecznego".