Fatalne wieści z resortu zdrowia. W tym tempie próg dla lockdownu przekroczymy już za dwa-trzy dni

We wtorek 10 listopada Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 25 484 nowych potwierdzonych zakażeniach koronawirusem w Polsce. To zła wiadomość nie tylko dla chorych i ich rodzin, ale także dla wszystkich Polaków - oznacza bowiem, że znów mocno zbliżyliśmy się do decyzji rządu o ogłoszeniu "narodowej kwarantanny".

Z każdym kolejnym dniem Polska jest coraz bliżej określonej przez rząd granicy, za którą zapadnie decyzja o tzw. narodowej kwarantannie. Tym progiem jest średnia liczba nowych potwierdzonych zakażeń w ostatnich siedmiu dniach na poziomie 27-29 tys. dziennie (70-75 na 100 tys. mieszkańców).

Po wtorkowych danych rzeczona średnia wynosi ok. 25,5 tys. W przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców, daje to średnio 66,6 nowych zakażeń dziennie. 

Jeszcze w środę 4 listopada, gdy premier Mateusz Morawiecki przedstawiał plan, przy jakim poziomie zakażeń grozi nam twardy lockdown (a przy jakim luzowanie obostrzeń), siedmiodniowa średnia liczba nowych przypadków wynosiła ok. 20 tys. dziennie. Trzy dni temu ta średnia była na poziomie poniżej 23 tys.

Koronawirus Koronawirus w Polsce. 330 pacjentów z COVID-19 zmarło w ciągu 24 godzin

Wciąż więc zbliżamy się do narodowej kwarantanny. Jeśli dotychczasowe tempo rozwoju epidemii w Polsce się utrzyma, to średnią siedmiodniową na poziomie 27 tys. nowych potwierdzonych zakażeń na dobę przekroczymy już 12 listopada. Teoretycznie jednak rząd przyjął, że granica dla narodowej kwarantanny to nie dokładnie 27 tys. zakażeń, ale 27-29 tys. Możliwe więc, że decyzja o niej nie zapadnie od razu gdy tylko przekroczymy średnio 27 tys. zakażeń dziennie. To jednak niewielkie pocieszenie, bo w obecnym tempie rozwoju pandemii próg 29 tys. przekroczylibyśmy zapewne 13-15 listopada.

Cała nadzieja w tym, że przyrost notowanych przypadków nagle mocno wyhamuje - choć niestety na to się zdecydowanie nie zanosi. Dane z ostatnich dni pokazują, że do ściany dojeżdżamy ze stałą w miarę prędkością.

Ba, nie jest nawet całkiem wykluczone (choć raczej mało prawdopodobne), że poziomy ustalone przez rząd przekroczymy już w środę 11 listopada. Stanie się tak, jeśli Ministerstwo Zdrowia poinformuje o ok. 34-35 tys. nowych zakażeniach. 

Jak ma wyglądać narodowa kwarantanna?

Choć wszystko wskazuje na to, że od decyzji o narodowej kwarantannie dzieli nas kilka dni, wciąż nie wiadomo, jak dokładnie ten czas miałby wyglądać. W rządzie trwa spór, czy lockdown powinien być totalny, czy łagodny. 

Pierwszy wariant zakłada, że Polacy zostaną w domach i ograniczą aktywność do absolutnego minimum, takiego jak zrobienie niezbędnych zakupów czy wyjazd do pracy albo lekarza. Objąłby on także zakaz działalności kolejnych biznesów, np. salonów fryzjerskich czy kolejnych typów sklepów.

Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki Lockdown totalny? Rząd się spiera, prof. Horban: Zamknąć kościoły

"Twardy" lockdown byłby lepszy z tego punktu widzenia, że najszybciej pozwoliłby zbić liczbę nowych zakażeń, a dzięki temu odciążyć system opieki zdrowotnej. Jednocześnie oznaczałby pogłębienie kryzysu gospodarczego i zapewne bankructwa wielu firm. Dlatego o jak najlżejsze obostrzenia apelują m.in. przedsiębiorcy czy minister rozwoju, pracy i technologii Jarosław Gowin.

Narodowa kwarantanna potrwałaby do momentu, aż siedmiodniowa średnia liczba nowych zakażeń spadłaby do poziomu ok. 19 tys. na dobę. Szacuje się, że stałoby się tak po upływie miesiąca. Koniec narodowej kwarantanny nie oznaczałby jednak "powrotu do normalności" - wciąż w całym kraju obowiązywałyby obostrzenia jak dla czerwonej strefy. Restrykcje byłyby stopniowo znoszone wraz z dalszym spadkiem liczby notowanych przypadków.

Zobacz wideo Morawiecki zapowiada ponad 20 mln szczepionek i wskazuje, do kogo one trafią. Mówi też o błędach rządu
Więcej o: