We wtorek 11 listopada doszło do wstępnego porozumienia ws. budżetu UE na lata 2021-2027. Negocjatorzy z Parlamentu Europejskiego i krajów członkowskich zwiększyli wydatki o 16 miliardów euro w porównaniu z lipcowymi ustaleniami unijnych przywódców.
Większość europosłów pozytywnie oceniła wczorajsze uzgodnienia, zwracając uwagę na fakt, że było ono sprawą pilną w momencie, w którym wiele krajów dotkliwie odczuwa skutki pandemii.
Podczas sesji plenarnej wypowiedział się m.in. Jan Olbrycht z KO będący jednym z negocjatorów Europarlamentu. Według niego zwiększenie środków to ważny sygnał dla obywateli. - Cięcia w ważnych politykach europejskich są niedopuszczalne. Uważamy, że są sprawy ważne dla wszystkich obywateli jak bezpieczeństwo, zdrowie, ochrona granic, badania naukowe i dlatego też kładliśmy na to nacisk - powiedział Olbrycht reprezentujący grupę chadeków.
Na temat uzgodnień dotyczących budżetu wypowiedział się także reprezentujący konserwatystów europarlamentarzysta Bogdan Rzońca z PiS-u. Zaznaczył on, że budżet oraz fundusz odbudowy pomogą złagodzić negatywne skutki gospodarcze pandemii. Negatywnie ocenił natomiast fakt powiązania praworządności z wypłatą funduszy unijnych.
Walczymy z pandemią, walczmy z nią, pomóżmy plajtującym firmom, niech łączy nas solidarność europejska, a karanie kogokolwiek może tylko narazić na śmieszność Unię Europejską.
- dodał europoseł.
Wstępne porozumienie to kolejnym krok zbliżający do zaakceptowania budżetu na najbliższych siedem lat. Za dwa tygodnie europosłowie mają ostatecznie zaakceptować uzgodnienia. Aby budżet został uchwalony, niezbędne jest także jednoznaczne zaakceptowanie go przez kraje członkowskie.
Na razie nie wiadomo kiedy i czy do tego dojdzie. Polska i Węgry są przeciwne powiązaniu budżetu UE z praworządnością. Mechanizm miałby polegać na tym, że kraje, które nie przestrzegają unijnych wartości mogłyby zostać pozbawione środków finansowych. Według przedstawicieli obu rządów kryteria te są nieprecyzyjne.