Piotr Gliński, szef resortu kultury odniósł się do kontrowersji wokół Funduszu Wsparcia Kultury. Komentatorzy zwracają bowiem uwagę na fakt, że pieniądze z rządowego programu popłynęły do niektórych artystów wyjątkowo szerokim strumieniem - od kilkuset tysięcy do blisko 2 mln zł. Duże kwoty trafiły m.in. do znanych artystów. Na liście nieco ponad 2000 beneficjentów znalazły się też podmioty, które wydają się nie mieć z kulturą zbyt wiele wspólnego - jak firma zajmująca się handlem automatami.
"Rzeczywiście w tych 2064 znalazło się kilka podmiotów, które z celebrytami są związane. Te przypadki zweryfikujemy" - powiedział Piotr Gliński. Jego zdaniem dokładna weryfikacja podmiotów, które otrzymują wsparcie, nie była możliwa. "Nie jesteśmy w stanie przeprowadzać śledztw dotyczących poszczególnych podmiotów, które składają deklaracje" - stwierdził minister. "Musimy zdawać sobie sprawę, że podobnie jak przy innych działaniach pomocowych dla polskiej gospodarki, te działania idą z algorytmu na zasadzie zaufania dla tych, którzy podają dane dot. swojej działalności". Do sprawy odniósł się też w innej wypowiedzi. "O tym, kto dostał wsparcie, nie decydowały sympatie, rodzaj uprawianej sztuki, ale algorytm pokazujący, kto stracił przychody w wyniku pandemii" - stwierdził.
Warto też podkreślić, że termin składania wniosków do ministerstwa upłynął 21 października - resort miał zatem niemal trzy tygodnie, by sprawdzić listę beneficjentów. Wpłynęło 177 wniosków od samorządowych instytucji artystycznych, 316 wniosków od organizacji pozarządowych, a od przedsiębiorców 1753. Resort zapewniał też, że powołani przez niego eksperci i specjaliści "dokonają oceny formalnej i merytorycznej wszystkich wniosków". Potem minister Gliński mówił jednak już o działaniach "z algorytmu".
Przy udzielaniu pomocy firmom z tarczy antykryzysowej również zdarzały się problemy. Paweł Borys, prezes PFR, informował w czerwcu, że jedna z sieci kantorów otrzymała 150 mln zł wsparcia - kwotę nieproporcjonalną do skali jej działalności. Przyczyną tego był sposób liczenia obrotu. Wówczas Polski Fundusz Rozwoju sam wykrył nieprawidłowości w wyniku wewnętrznej kontroli i zwrócił się do firmy o zwrot środków.
PFR działał jednak na zupełnie inną skalę. Fundusz rozdzielił bowiem pomoc dla 345 tys. firm, a kwota dofinansowania sięgnęła 61 mld zł. Ministerstwo Kultury dzieliło 400 mln zł pomiędzy nieco ponad 2000 podmiotów. Ich liczba była więc ok. 175 razy mniejsza, niż w przypadku PFR. Poza tym FWK ruszył grubo pół roku po wybuchu epidemii.
Czytaj też: Niemcy. "Poważne ograniczenia jeszcze przez cztery, pięć miesięcy albo dłużej"