Wśród części przedsiębiorców panuje przekonanie, że restrykcje zakazujące prowadzenia działalności zostały wprowadzone bezprawnie. Powołują się oni na wyroki sądów - m.in. Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu, który stwierdził, że bez wprowadzenia stanu klęski żywiołowej zakazywanie określonej działalności nie ma podstaw.
Przeciwnicy obostrzeń tworzą "interaktywną mapę wolnego biznesu". Ich celem jest "wyjść z podziemia i ogłosić działalność na pełnych obrotach". W tej chwili w wykazie znalazło się kilkadziesiąt lokali z całej Polski. Są wśród nich przede wszystkim restauracje, ale i kluby, siłownie, kawiarnie.
Co istotne na mapie są nie tylko miejsca, które wznawiają działalność pomimo formalnego zakazu - także firmy, które chcą podkreślić, że pomimo pandemii mogą działać - na przykład zakłady fryzjerskie.
Wielu przedsiębiorców deklaruje, że działalność wznowi w poniedziałek 18 stycznia. Właśnie tę datę rząd podawał, wprowadzając kolejne obostrzenia. Dziś wiadomo już, że blokada potrwa przynajmniej do końca miesiąca.
Ale właściciele firm tracą cierpliwość. "Dłużej czekać nie będziemy. Rozmawiałem dzisiaj z właścicielami wielu restauracji w Legionowie, każdy z nas ma dosyć, każdy ma rodziny i każdy ma prawo do pracy. Mamy pracowników, za których jesteśmy odpowiedzialni. Otwieramy się w poniedziałek" - napisał na Facebooku prowadzący lokal Q&Q Legionowo. "Mamy wsparcie prezydenta Legionowa Romana Smogorzewskiego. Zapraszamy wszystkich do restauracji nie tylko naszych, ale wszystkich w tym mieście. Wspieramy się nawzajem. Bez Was nie damy rady. A służby, które do nas przyjadą prosimy o bycie ludźmi" - dodał.
Buntować przeciwko restrykcjom chcą się też górale. - Jest to ostatni moment, żebyśmy mogli tej polityce rządu, która nas po prostu wykończy, powiedzieć "veto" - stwierdził Sebastian Pitoń z Kościeliska, inicjator akcji "Góralskie Veto".
O tym jak dotkliwe są restrykcje świadczy przykład restauracji "Gospoda pod Modrym Fartuchem". Obiekt, jeden z najstarszych w Europie, istniejący od 1498 roku, został zamknięty z powodu epidemii koronawirusa.
"W związku z obecnie panującą sytuacją (bałaganem, jaki serwuje nam Pan Morawiecki i "spółka" nie możemy prowadzić normalnie restauracji, a nie ma ku temu jakichkolwiek podstaw prawnych) i tym, że TARCZE są dziurawe i w większości nas pomijają, postanawiamy zamknąć restaurację od wtorku 12 stycznia. Sytuacja nas zmęczyła i wypłukała z oszczędności" - czytamy w oświadczeniu prowadzących lokal.