Gwałtownie rośnie liczba Polaków, którzy objęci są drugim, wyższym, progiem podatkowym. W 2009 roku, kiedy wprowadzono 32-procentową stawkę, obejmowała ona 387 tys. osób. Natomiast w roku 2020 wyższą daninę w PIT odprowadziło już 1,23 mln obywateli, o ok. 840 tys. więcej, niż 12 lat temu.
Jan Artymowski ze Stronnictwa Demokratycznego zauważa, że dziś osiągnięcie drugiego progu podatkowego jest znacznie łatwiejsze, niż przed dekadą.
- Gdy wprowadzono drugi próg PIT, by płacić wyższą stawkę, trzeba było zarabiać prawie 3-krotność przeciętnego wynagrodzenia, obecnie wystarczy 1,26-krotność - zauważa.
Podobne wyliczenia przedstawił już w zeszłym roku Aleksander Łaszek, główny ekonomista fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju. - Od 13 latach bez indeksacji drugi próg podatkowy zmienił swój charakter. Gdy wprowadzono 2 progi w 2008, by załapać się na wyższą stawkę, trzeba było zarabiać prawie 3-krotność przeciętnego wynagrodzenia - stwierdził.
W praktyce w wyższy próg podatkowy można wpaść przy zarobkach ok. 6,4 tys. zł "na rękę" - przy umowie o pracę. Ci, którzy otrzymają premie, nagrody, czy uzyskają dochód z innego źródła, wyższy podatek odprowadzą jeszcze wcześniej - wylicza Money.pl.
W 2009 roku średnie zarobki wynosiły bowiem 3000 zł, a pensja minimalna 1200 zł. Dziś w sektorze przedsiębiorstw przeciętne wynagrodzenie zbliża się do 6000 zł, a najniższe dozwolone prawem wynagrodzenie to 2800 zł brutto. Drugi próg podatkowy pozostaje jednak bez zmian i wynosi 85,5 tys. zł brutto rocznie.
Według ekspertów próg podatkowy powinien być waloryzowany. - Naturalnym byłoby, że gdy zarobki rosną, to automatycznie wzrasta również próg podatkowy. Skorelowanie wysokości progu ze wzrostem średniego wynagrodzenia byłoby dobrym rozwiązaniem - wyjaśnił w rozmowie z portalem Money.pl Dariusz Gałązka, ekspert podatkowy Grant Thornton.
Czytaj też: Rząd przepisał grafikę o COVID-19 za naukowcami. "Zgadzają się jedynie kolory pudełek" [WYKRES DNIA]