W ubiegłym tygodniu wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski opublikował wpis w mediach społecznościowych, w którym domaga się usunięcia niemieckojęzycznych nazw miejscowości na stacjach PKP w Chrząstowicach i Dębskiej Kuźni. Polityk pisał o "bezprawnym i niebezpiecznym precedensie".
Plany Kowalskiego zostały skomentowane przez Ruch Autonomii Śląska. Stowarzyszenie wysłało oświadczenie, w którym wyraziło niepokój związany z działaniami wiceministra Kowalskiego.
Siłę Górnego Śląska stanowi kulturowa, w tym językowa różnorodność. Pozostaje ona wielką wartością, która przez wieki decydowała o obliczu naszej krainy i powinna być chroniona.
- czytamy.
Ruch Autonomii Śląska zaznacza, że zagrożeniem dla dziedzictwa kulturowego regionu jest polski nacjonalizm, który przemawia przez ministra Kowalskiego. "Jego działania odbieramy jako próbę onieśmielenia mieszkańców Górnego Śląska w perspektywie zbliżającego się spisu powszechnego, w którym padną również pytania o tożsamość i język respondentów. Właściwą odpowiedzią na arogancję polityka będzie masowe deklarowanie narodowości śląskiej oraz innych mniejszościowych tożsamości - w zgodzie z wewnętrznym przekonaniem." - czytamy.
Organizacja zachęca także do wysyłania Januszowi Kowalskiego pocztówki z Górnego Śląska po to, aby przypomnieć, z jakiego regionu został wybrany w wyborach do parlamentu.
Wiceminister Kowalski postuluje usunięcie niemieckojęzycznych nazw miejscowości na stacjach PKP w Chrząstowicach i Dębskiej Kuźni na podstawie rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 2005 roku. Kowalski wyjaśnia, że w polskim prawie "nazwa stacji" i "nazwa miejscowości" nie są tożsame. Według niego obecna sytuacja rodzi niebezpieczny precedens dodawania nazw stacji kolejowych w języku mniejszości np. Warschau Innenstadt czy Oppeln Western.