Po wybuchu pandemii koronawirusa w ubiegłym roku Rada Polityki Pieniężnej ścięła w krótkim okresie stopy trzy razy. Obecnie główna z nich wynosi zaledwie 0,1 proc. Bank centralny obniżał koszt kredytowania, by pobudzić gospodarkę w kryzysie.
Pojawiają się jednak pytania, czy z powodu rosnącej inflacji (a jedną z przyczyn jej wzrostu jest ta bardzo łagodna polityka monetarna, czyli polityka niskich stóp procentowych), nie należałoby zacząć planować podwyżek. Takie pytania na piątkową konferencję prasową przesłali prezesowi NBP dziennikarze. Chcieli między innymi dowiedzieć się, czy Adam Glapiński nie obawia się przegrzania gospodarki przez utrzymywanie bardzo niskich stóp procentowych przez długi czas (zdający akurat to pytanie wskazywał perspektywę 2023 roku).
Szef Narodowego Banku Polskiego zaczął odpowiedź na tę serię pytań od pochwalenia tego, jak polskie władze radzą sobie w pandemii przede wszystkim z organizacją szczepień przeciwko koronawirusowi.
- Zwiększone dostawy, wielomilionowe, szczepionek, jestem przekonany, zostaną sprawnie bardzo rozdysponowane i sprawnie zaaplikowane. Jeśli tak będzie, szybko osiągniemy poziom, przy którym skutki gospodarcze pandemii będą bardzo ograniczone - mówił.
Nawiązał do tego, co robią inne banki centralne w państwach, które dla Polski mogą być odniesieniem - tam także prowadzona jest bardzo łagodna polityka pieniężna - czyli polityka niskich stóp procentowych.
- Co więcej, prezesi tych banków [...] nie sygnalizują zacieśnienia tej polityki w dającej się przewidzieć przyszłości. Mówią to bardzo stanowczo i jednoznacznie. Wysyłają silny sygnał do gospodarki i do świata, że pomimo pewnego wzrostu cen, przede wszystkim surowców, mimo pojawiania się pewnych ograniczeń podażowych w przemyśle, co podbija inflację oczywiście, będą kontynuować bardzo luźną politykę monetarną, oczekując, aż gospodarka wyjdzie zdecydowanie z kryzysu, nabierze pewnego rozpędu i już będzie prezentowała zdrowy wzrost. I tak samo robimy i my - argumentował Adam Glapiński.
Chociaż, jak podkreślał, Polska poradziła sobie gospodarczo w koronakryzysie lepiej niż wiele innych krajów, nadal trzeba działać tak, "by oczekiwanie po ustabilizowaniu sytuacji epidemicznej ożywienie gospodarcze, było solidne i trwałe".
Muszą ruszyć znowu inwestycje, rynek pracy musi zostać mocny, trwale musi ożywić się konsumpcja. Wtedy oczywiście może będziemy mogli rezygnować z wydłużania okresu utrzymywania bardzo niskich stóp procentowych, nie bojąc się, że zakłócimy rytm wzrostu gospodarczego. Ale póki co, w tej chwili to jest stanowczo zbyt wcześnie, żeby w ogóle dyskutować na ten temat, żeby rozważać jakiekolwiek zacieśnienie polityki pieniężnej. Popełnilibyśmy ogromny błąd
- mówił.
NBP nie chce wyhamować odbudowy gospodarczej po pandemii, a przegrzania jak na razie zupełnie się nie obawia. Tak w każdym razie wynika ze słów prezesa polskiego banku centralnego.
Jak na razie, w obliczu kolejnej fali pandemii, przedłużonych restrykcji, jesteśmy bardzo daleko od przegrzania gospodarki. Jakby powiedział Tarantino pewnie - cytat z "Pulp Fiction" - jesteśmy "cholernie daleko od OK" w gospodarce
- powiedział Adam Glapiński, przywołując nieco zmieniony cytat z kultowego filmu.
Czyli: z jednej strony w polskiej gospodarce jest całkiem nieźle, a na pewno lepiej niż w wielu innych krajach, ale z drugiej bardzo daleko od momentu, w którym NBP mógłby uznać, że jest za dobrze i trzeba szybko myśleć o chłodzeniu.
- Trzeba zrobić wszystko, żeby gospodarka ruszyła, rozwijała się i żeby ten wzrost był trwały. Wtedy możemy prowadzić normalną politykę. Przegrzanie jest czymś, co w ogóle nawet na korytarzu czy przy obiedzie nie jest dyskutowane - mówił na konferencji prezes NBP, zapewniając jednocześnie, że kierownictwo banku i Rada Polityki Pieniężnej "nie dopuści" do przegapienia momentu, w którym tę politykę monetarną trzeba będzie zacząć zacieśniać (czyli podnosić stopy). O dalszym łagodzeniu, czyli cięciu stóp na razie też nie mowy, choć, NBP "zachowuje gotowość".
Adam Glapiński powtórzył, że jego zdaniem stopy procentowe zostaną bez zmian do końca jego kadencji - to połowa przyszłego roku. Niskie stopy to dobra wiadomość na przykład dla posiadających kredyty hipoteczne w złotych - bo obniżają koszt spłaty i zapewne jeden z powodów ogromnego zainteresowania takimi pożyczkami i utrzymującego się mimo pandemii ożywienia na rynku mieszkaniowym. Także dlatego, że niskie stopy z drugiej strony obniżają oprocentowanie lokat do tego stopnia, że wielu inwestorom po prostu nie opłaca się już trzymać środków w bankach - opłaca się za to zainwestować je w nieruchomości.