Polski Ład zakłada poważną reformę podatkową w Polsce. Mocno w górę ma pójść kwota wolna od podatku (do 30 tys. zł). Podniesiony ma zostać też drugi próg podatkowy - z 85,5 tys. do 120 tys. Według szacunków Ministerstwa Finansów sprawi to, że grono podatników w drugim progu podatkowym skurczy się o połowę - z ponad 1,2 mln do ok. 600 tys. osób.
Wprawdzie jednocześnie zniknie brak możliwości odliczania składki zdrowotnej od podatku (co w praktyce oznacza jego podwyżkę), ale łącznie na wszystkich zmianach większość podatników PIT zyska.
Jednak ulga dla portfeli wielu Polaków to jednocześnie uderzenie w kasy samorządów. Mniej więcej co piąta złotówka spośród regularnych wpływów do kas jednostek samorządu terytorialnego pochodzi właśnie z podatku PIT. Samorządowcy szacują, że wskutek reformy w zaproponowanym przez PiS kształcie, stracą ok. 11 mld zł rocznie.
Jak wylicza Związek Miast Polskich oznaczałoby to, że mniej więcej co trzecia jednostka samorządu terytorialnego "od razu utraciłaby płynność finansową", czyli ich nadwyżka operacyjna netto spadłaby poniżej zera. Najprościej rzecz ujmując oznaczałoby to, że bieżące dochody tych samorządów nie wystarczają na sfinansowanie wszystkich bieżących wydatków.
Jak informuje ZMP, na koniec 2020 r. jednostek samorządu terytorialnego "na minusie" było ponad 300. Po zmianach podatkowych miałoby ich być niemal 1100, w tym m.in. około trzy czwarte gmin miejskich czy miast na prawach powiatu.
Według ZMP reforma uderzy też oczywiście w pozostałe samorządy. Związek przekonuje, że znaczna ich część będzie miała kłopoty ze sfinansowaniem wydatków bieżących (przy obecnej dynamice kosztów pracy, cen energii, innych usług i materiałów itp.). Tylko nieliczne utrzymałyby niewielkie możliwości rozwoju (nadwyżka operacyjna netto JST, która w 2020 roku wyniosła 12 mld zł, spadnie do ok. 1-2 mld zł).
Stanowczo sprzeciwiamy się dalszemu obniżaniu dochodów własnych jednostek samorządu terytorialnego. Jest to sprzeczne z podstawowymi zasadami polskich reform ustrojowych, w tym z zasadą subsydiarności, decentralizacji i samodzielności JST w decydowaniu o wykonywaniu swoich zadań i kształtowaniu rozwoju lokalnego i regionalnego
- komentuje Zygmunt Frankiewicz, prezes Związku Miast Polskich.
Pismo samorządowców z prośbą o wyjaśnienia szczegółów i konsekwencji planów PiS z Polskiego Ładu trafiło już na biurko premiera Morawieckiego. Pod dokumentem podpisali się szefowie: Związku Gmin Wiejskich RP, Unii Miasteczek Polskich, Związku Miast Polskich, Unii Metropolii Polskich, Związku Powiatów Polskich oraz Związku Województw RP.
Wadą tej reformy jest mocne uderzenie w dochody samorządów. Kwota wolna obniży dochody z PIT, a część wpływów z PIT trafia do samorządów
- mówił w rozmowie z Gazeta.pl o planowanych zmianach w podatkach dr Jakub Sawulski z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Podkreślał, że potrzebny jest mechanizm rekompensat.
I rzeczywiście, takie rozwiązanie ma powstać. Rząd obiecuje, że z kasy centralnej popłyną do miast, gmin i powiatów stosowne "zadośćuczynienia".
Część samorządowców - szczególnie tych rządzonych przez przedstawicieli opozycji - obawia się jednak klucza partyjnego przy wypłacie środków. Rząd ma już na swoim koncie decyzje, które - delikatnie rzecz ujmując - nie przypadły do gustu lokalnym włodarzom.
Jak spojrzę na rządowy program budowy dróg samorządowych czy rządowy program inwestycji lokalnych, to widzę: w II i III transzy, jak i inne "niepokorne", nic nie dostaliśmy. Nic
- mówił w niedawnej rozmowie z Gazeta.pl Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
Warszawa straci być może miliard złotych, będzie się przekładać na to, że będziemy musieli likwidować wszystkie programy dodatkowe, które staramy się organizować dla warszawianek i warszawiaków: dopłacać do lekcji w szkołach, organizować darmowe żłobki czy wspierać organizacje pozarządowe
- wyliczał w "Faktach po Faktach" w TVN24 prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Samorządowcy mówią także o centralizacji decyzji, które powinny zapadać na poziomie lokalnym. Chodzi choćby o to, że rekompensatą ma być subwencja inwestycyjna. Nie wiadomo, jak miałaby być przydzielana - kto decydowałby, na co będzie przeznaczona. Poza tym - samorządom potrzebne mogą być nie środki na inwestycje, ale na realizację bieżących potrzeb.
Zarzuty centralizacji pojawiają się także w kontekście tego, że z jednej strony decyzje Zjednoczonej Prawicy wpłyną na obniżkę wpływów do kas samorządów i ograniczą im możliwości inwestycyjne, z drugiej zapowiada kolejne inwestycje lokalne (np. budowy żłobków, świetlic, domów seniora, basenów, hal, gazociągów itd.) finansowane z pieniędzy budżetowych.
Podczas sobotniej prezentacji Polskiego Ładu prezes Jarosław Kaczyński bardzo mocno akcentował, że do miast, miejscowości czy na tereny wiejskie popłynie szeroka rzeka pieniędzy na inwestycje. - Będziemy mieli w ciągu tego dziesięciolecia inną wieś, inne małe miasteczka niż były dotąd - snuł wizje Kaczyński.
Związek Miast Polskich nie chce słyszeć o subwencjach inwestycyjnych jako rekompensacie za straty na reformie podatkowej. Uważa, że jedyną możliwą formą rekompensaty utraconych wpływów z PIT powinien być wzrost udziału jednostek samorządu terytorialnego w podziale środków z podatku.