"Solidarność" zapowiada na środę wielką manifestację. "Takiej demonstracji w Polsce nie było już od wielu lat"

Związki zawodowe z sektora energetyczno-górniczego organizują w środę w Warszawie manifestację. Zależy im na gwarancjach zatrudnienia, bo obawiają się, że "zielona transformacja" pozbawi ich pracy. - Takiej demonstracji w Polsce nie było od wielu lat. Chcemy pokazać, że PiS nie może zbagatelizować jedności i determinacji strony społecznej - zapowiada Bogdan Tkocz z komitetu protestacyjno-strajkowego grupy Tauron.

"Już w środę 9.06 przez centrum Warszawy przejdzie wielka manifestacja pracowników sektora energetyczno-górniczego zrzeszonych w 16 organizacjach związkowych. Demonstranci będą protestować przeciwko łamaniu przez rząd zasad współpracy ze stroną związkową, niezrozumiałym restrukturyzacjom poszczególnych zakładów pracy oraz jawnemu łamaniu praw pracowniczych" - poinformował nas zawiązany 11 maja Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy Spółek Energetycznego-Górniczych, Okołoenergetycznych i Ciepłowniczych.

Zobacz wideo Koniec węgla w 2049 roku? Zygmunt: Tak odległy termin jest nie do pogodzenia z celami UE

Demonstracja rozpocznie się o 10.30 w Warszawie pod siedzibą OPZZ przy ul. Kopernika 34/60 i będzie szła dalej pod siedzibę przedstawicielstwa Komisji Europejskiej, obok Ministerstwa Aktywów Państwowych, siedziby Polskiej Grupy Energetycznej i Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii. Ostatnim punktem jest Kancelaria Premiera, gdzie przewodniczący OPZZ Andrzej Radzikowski złoży list otwarty, zaadresowany do premiera Mateusza Morawieckiego.

Takiej demonstracji w Polsce nie było już od wielu lat. Chcemy pokazać, że PiS nie może zbagatelizować jedności i determinacji strony społecznej

- podkreśla w rozmowie z WNP.PL Bogdan Tkocz, jeden z członków komitetu protestacyjno-strajkowego grupy Tauron.

Protest energetyków. Czego się domagają?

Związkowcy zarzucają rządzącym, że choć już rok temu apelowali o rozmowy na temat przekształceń w górnictwie i energetyce, to rząd zdecydował się na to dopiero po protestach górników z PGG. Rozmowy jednak dotyczyły głównie tej spółki i kwestii wydobycia węgla kamiennego. Pominięto węgiel brunatny i energetykę - informuje OPZZ w komunikacie prasowym.

Od wielu lat jesteśmy zapewniani, że tzw. zielona transformacja będzie sprawiedliwa i że nie będzie powtórki z lat 90., kiedy to zamykano zakłady pracy, a tysiące pracowników z dnia na dzień znalazło się na bruku

- mówi szef OPZZ Andrzej Radzikowski. OPZZ dodaje, że likwidacja miejsc pracy w sektorze energetycznym już się rozpoczęła, "a wbrew wcześniejszym zapewnieniom pracownicy nie otrzymali ofert pracy".

Związkowcy zwracają uwagę także na:

  • łamanie zasad współpracy ze stroną związkową w zakresie wprowadzania zmian strukturalno-organizacyjnych,
  • niezrozumiałe restrukturyzacje poszczególnych działalności gospodarczych i bagatelizowanie negatywnych skutków społecznych (przykład: PGE),
  • zmniejszanie środków przeznaczanych na inwestycje i eksploatację urządzeń energetycznych, co przełoży się na jakość świadczonych usług dystrybucyjnych i trwałość urządzeń,
  • zaniechanie wywiązywania się z podpisanych porozumień płacowych (przykład: PGE Dystrybucja S.A.), brak woli do przeprowadzania regulacji płacowych w spółkach Grup Kapitałowych przy systematycznie narastającej inflacji i wzrastającej drożyźnie, w konsekwencji realny spadek dochodów,
  • wypowiadanie Zakładowych i Ponadzakładowych Układów Zbiorowych Pracy (przykład: Grupa ENERGA).

Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego. Związkowcy chcą, by NIK ją zbadała 

Duża część zarzutów związkowców wiąże się z powstaniem Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, w której mają znaleźć się wszystkie aktywa węglowe, głównie elektrownie i kopalnie. OPZZ twierdzi, że NABE z założenia będzie nierentowne, a do tego wciąż brak jasnych i czytelnych założeń dot. tworzenia i funkcjonowania instytucji. Protestujący będą się domagać od rządu m.in. szczegółów na temat planu wydzielenia ze spółek energetycznych zakładów opartych na węglu i skupienia ich w NABE.

W umowie dla energetyki muszą znaleźć się zapisy dotyczące funkcjonowania i finansowania NABE. Przecież do NABE mają przejść aktywa węglowe razem z zadłużeniem, które wynosi ok. 18 miliardów zł. Kto zagwarantuje kredytowanie i finansowanie tych spółek i kto zagwarantuje ciągłość dostaw energii?

- zauważa w rozmowie z WNP.PL Bogdan Tkocz. Organizacje związkowe zwróciły się też do NIK, by ta zbadała zasadność powołania NABE. We wniosku zwrócono uwagę, że powstanie takiej spółki będzie wymagało pozwolenia Komisji Europejskiej. Poruszono w nim także kwestię wzrostu zależności energetycznej Polski oraz tego, że powstanie NABE będzie oznaczało likwidację miejsc pracy. 

Związkowcy uważają też, że rząd nie wykazał woli objęcia pracowników przechodzących do NABE pakietem osłonowym, analogicznym do tego, którym objęto górników węgla kamiennego. 

Tworzenie nowych konstrukcji prawnych takich jak NABE bez konsultacji ze związkami zawodowymi budzi niepokój związkowców i jest złamaniem zasad współpracy przy wprowadzaniu zmian strukturalno-organizacyjnych

- pisze OPZZ

Więcej o: