W czasie konferencji prasowej w Bogatyni, w pobliżu elektrowni Turów, przewodniczący Polski 2050 Michał Kobosko w obecności lidera partii Szymona Hołowni mówił o planie wprowadzenia dochodu gwarantowanego na poziomie pensji minimalnej (w 2021 r. wynosi ona 2800 zł brutto - red.).
- Taki dochód gwarantowany z jednej strony dawałby pieniądze na przeżycie, z drugiej strony w pewien sposób inspirowałby, zachęcałby do szukania dodatkowych możliwości pracy i znalezienia płacy. Taki dochód gwarantowany, w wysokości płacy minimalnej, powinien być naszym zdaniem wypłacany do momentu osiągnięcia wieku emerytalnego - przyznał Kobosko. Jak dodał szef Polski 2050, "to nowa rzeczywistość, a nie eksperymenty".
Wypowiedź Michała Koboski wywołała burzę komentarzy. Do sprawy odniósł się także Szymon Hołownia, który wyjaśnił, że minimalny dochód gwarantowany dotyczyć ma wyłącznie transformowanego obszaru - górników i pracowników przemysłu okołogórniczego. "To pomostowy mechanizm ratunkowy, dający ludziom poczucie bezpieczeństwa" - podkreślał lider Polski 2050.
Pomysł Szymona Hołowni odnosi się do górników, którzy zostaną pozbawieni dotychczasowej pracy w związku z transformacją energetyczną. A co w przypadku, gdyby proponowane rozwiązanie miało dotyczyć wszystkich Polaków? Ile kosztowałby Polskę taki program?
Według wyliczeń Polskiego Instytutu Ekonomicznego koszt Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego wynosiłby 376 mld zł rocznie, jeśli przyjęlibyśmy, że każdy dorosły obywatel Polski otrzymałby świadczenie w wysokości 1200 zł, a każde dziecko 600 zł.
"Sfinansowanie takiego programu wymagałoby wzrostu podatków, zadłużenia, bądź rezygnacji ze znacznej części obecnych wydatków socjalnych państwa. Dla porównania - w 2018 r. łączy koszt całego systemu zabezpieczenia i pomocy społecznej państwa wyniósł 343 mld PLN, z czego 114 mld PLN przeznaczono na różne narzędzia pomocy społecznej. Pozostałe 229 mld PLN stanowiły koszt rent i emerytur" - poinformował w swoim raporcie Polski Instytut Ekonomiczny.