Senator Brejza pyta o ubóstwo w Polsce. Liczby są jedne, interpretacje dwie [WYKRES DNIA]

Mikołaj Fidziński
"Polska biednieje", "jest źle", "ogromnie wzrosła liczba Polaków żyjących w skrajnym ubóstwie" - ostrzega senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza. Czy to prawda? Rzeczywiście, z danych GUS, na które powołuje się Brejza, wynika, że w 2020 r. liczba osób żyjących w skrajnym ubóstwie w Polsce wzrosła - i to nie tylko w porównaniu z poprzednim rokiem, ale także 2016 r. Inni obserwatorzy radzą jednak zerknąć jeszcze dalej w statystyki - by zobaczyć, że zasięg biedy w Polsce jednak spada.

"Jest źle. Ogromnie wzrosła liczba Polaków żyjących w skrajnym ubóstwie" - pisze w swoich mediach społecznościowych senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza. Na dowód pokazuje dane otrzymane z GUS (na wniosek o udostępnienie informacji publicznej).

Wynika z nich m.in., że zasięg skrajnego ubóstwa w Polsce w 2020 r. wyniósł 5,2 proc. To nie tylko o 1 pp. więcej niż rok wcześniej, ale wręcz o 0,3 pp. więcej niż w 2016 r. (choć jednocześnie mniej niż w 2018 r.). W porównaniu z latami 2016 czy 2019, w 2020 r. wzrosło też ubóstwo skrajne wśród dzieci i młodzieży.

Dane nie są nowe czy specjalnie ukrywane - GUS co roku oficjalnie je publikuje, te za rok 2020 r. pokazał pod koniec czerwca br., opisywaliśmy je wówczas na Gazeta.pl. Co wynika z danych GUS - zakładając oczywiście, że można na ich podstawie wyciągać daleko idące wnioski - co do czego wątpliwości ma np. ekonomista Uniwersytetu Warszawskiego dr hab. Michał Brzeziński?

W Polsce w 2020 r. mogło przybyć kilkaset tysięcy osób skrajnie ubogich

Z najnowszych danych GUS wynika, że skala ubóstwa skrajnego w Polsce wzrosła w 2020 r. - w porównaniu z 2019 r. - w zasadzie we wszystkich grupach społecznych - podzielonych m.in. pod kątem wieku, wykształcenia, sposobu zarobkowania (tj. pracownicy, osoby pracujące na własny rachunek, emeryci, renciści, rolnicy, osoby utrzymujące się z zasiłków) czy liczebności miejsca zamieszkania (wieś, miasta o różnej ludności).

Ogółem, o ile w 2019 r. w skrajnym ubóstwie żyło 4,2 proc. osób w Polsce, o tyle w 2020 r. 5,2 proc. Przekładając te procenty na konkretne liczby, oznaczałoby to, że poniżej minimum egzystencji żyło w minionym roku ok. 2 mln osób, o ok. 400 tys. więcej niż rok wcześniej.

Gwoli wyjaśnienia - skrajne ubóstwo oznacza, że dane gospodarstwo domowe żyje poniżej minimum egzystencji, szacowanego co roku przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. Przykładowo, w 2020 r. wynosiło 640 zł dla gospodarstw jednoosobowych i 1727 zł dla czteroosobowych rodzin (dwie osoby dorosłe i dwoje dzieci do 14. roku życia).

Pogorszenie się sytuacji materialnej części gospodarstw domowych i wzrost ubóstwa skrajnego w Polsce wiąże się z wprowadzeniem od marca 2020 r. zamrożenia części gospodarki i ograniczeń w kontaktach społecznych, w odpowiedzi na pojawienie się w Polsce koronawirusa i rozwój pandemii COVID-19

- diagnozował GUS.

Czy Polacy biednieją, czy się bogacą?

Rok 2020 był oczywiście "wyjątkowy" ze względu na największy szok (i związane z nim najostrzejsze restrykcje i najgorsze tąpnięcie gospodarcze) związany z wybuchem pandemii. Z drugiej strony, jak pokazują dane GUS (szczególnie w przedziale czasowym wskazanym w pytaniu Brejzy do GUS i odpowiedzi nań) - już od kilku lat nie można powiedzieć, żeby zasięg ubóstwa skrajnego w Polsce wyraźnie się zmniejszał. Raczej - raz rośnie, raz maleje, de facto w 2018 r. był jeszcze wyższy niż w 2020 r. (5,4 proc.).

Tymi danymi mogłyby posługiwać się jak maczugą osoby, które chciałyby wykazać, że - wbrew licznym zapewnieniom rządzących - programy socjalne (m.in. 500 plus) wcale nie ograniczyły ubóstwa w Polsce. Choć oczywiście wiadomo też, że kwestia sytuacji materialnej gospodarstw domowych jest znacznie szersza i zależy też m.in. od stopy bezrobocia, poziomu płac czy inflacji.

Ale i druga strona sporu nie pozostaje bez argumentów. Mogłaby np. wskazywać, że gdyby mimo wszystko odciąć pandemiczny rok 2020 r. i skończyć obserwację na 2019 r. (albo poczekać na dane z 2021 r., w którym gospodarka wracała na właściwe tory), wnioski byłyby mniej alarmujące - wskaźnik ubóstwa skrajnego w Polsce byłby najniższy w historii pomiarów nie tylko ogółem, ale także m.in. wśród rodzin z dziećmi.

Mogłaby też, np. odwołując się do tych samych danych GUS, pokazywać, że może i w ostatnich latach nie udało się z Polski wyplenić skrajnego ubóstwa, ale jednocześnie wyraźnie spada zasięg ubóstwa ustawowego (czyli "uprawniającego" do ubiegania się o świadczenie pieniężne z pomocy społecznej) czy relatywnego (pokazuje, jaki odsetek gospodarstw domowych wydaje mniej niż połowę tego, co przeciętnie wydają rodziny w Polsce). Gwoli wyjaśnienia - część zmian stopy ubóstwa ustawowego (w tym m.in. duży skok w 2013 r.) wynika z podwyżek progów dochodowych, ordynowanych co kilka lat. 

embed

Za tymi argumentami mógłby pójść też kolejny - że warto zerknąć na dane w dłuższym horyzoncie czasowym. A tu można zaobserwować, że np. w porównaniu z danymi np. z 2012, 2013 czy 2014 r. widać mimo wszystko spory spadek zasięgu ubóstwa wśród rodzin z dziećmi.

embed

Choć znów - można "nadziać" się na bolesną ripostę, bo z danych GUS wynika też, że sukcesywnie od 2016 r. (z wyjątkiem w 2019 r.) rośnie stopa skrajnego ubóstwa wśród najstarszych Polaków (w wieku 65 lat i więcej) - 4,4 proc. w 2020 r. to najwyższy odczyt od 2013 r. Tu w grę może wchodzić m.in. rosnąca liczba nowych emerytów pobierających świadczenie niższego od minimalnego.

Niby kryzys przeszliśmy suchą stopą, ale część osób podtopił

Jeśli chodzi o stopę ubóstwa skrajnego, tj. odsetek osób żyjących poniżej minimum egzystencji, to de facto od wielu lat jest on względnie stabilny. Od 2006 r. waha się w granicach 4,2-7,4 proc. Siłą rzeczy, zjawisko skrajnego ubóstwa dotyczy przede wszystkim osób niepracujących - utrzymujących się z zasiłków czy rent - choć wysoki jest także wśród rolników. Na jego poziom wpływ ma nie tylko sytuacja na rynku pracy (bezrobocie, płace), ale też tempo wzrostu cen.

W tym kontekście te i inne dane GUS wskazują, że kryzys pandemiczny najmocniej uderzył w najbiedniejsze rodziny. W grupie 20 proc. najuboższych gospodarstw domowych z jednej strony dochód rozporządzalny dość wyraźnie spadł (z 711 zł na osobę w 2019 r. do 668 zł w 2020 r.), a jednocześnie - ich wydatki wzrosły (z 800 zł na osobę do 846 zł). Tym samym dziura pomiędzy dochodami a wydatkami w grupie najuboższych rodzin w kraju (jednej piątej wszystkich) powiększyła się przez rok z niespełna 13 proc. do 26,5 proc.

Trzeci rok z rzędu wzrósł też w Polsce współczynnik Giniego, pokazujący skalę nierówności społecznych. 

embed
Więcej o: