Gdy Niemcy ostatnio mieli tak dużą inflację, kanclerzem był Helmut Kohl - 29 lat temu

Maria Mazurek
Niemcy nie mieli tak wysokiej inflacji od prawie trzech dekad. Czesi walczą z nią bezpardonowo, mocno podnosząc stopy procentowe. A my czekamy na dane z Polski, które mogą wzmocnić presję na podwyżkę stóp przez NBP. Wzrost cen to teraz na świecie gorący gospodarczy temat.
Zobacz wideo Wynagrodzenia rosną szybciej niż inflacja? Nie zawsze. Ekspert tłumaczy

Kiedy inflacja w Niemczech ostatnio była tak wysoka, jak obecnie, stanowisko kanclerza pełnił Helmut Kohl, marka NRD (wchodnioniemiecka) nie istniała zaledwie od roku, bo kraj był świeżo po zjednoczeniu, a do wprowadzenia euro brakowało jeszcze 10 lat. Ostatni raz wzrost cen na poziomie ponad 4 proc. Niemcy notowały w czerwcu 1992 roku. Do teraz. 

Niemcy. Inflacja najwyższa od 29 lat

Inflacja u naszych zachodnich sąsiadów według wstępnych danych wyniosła we wrześniu 4,1 proc. w ujęciu rok do roku (wobec 3,9 proc. w sierpniu). Wskaźnik rośnie od wielu miesięcy, a jeszcze w czerwcu tego roku wynosił 2,3 proc. W minionym miesiącu podbiły m.in. ceny energii, które wzrosły o 14,3 proc. rok do roku (wliczane tutaj są zarówno ceny energii dla gospodarstw domowych, jak i paliw do samochodów prywatnych). Żywność zdrożała o 4,9 proc., a usługi o 2,5 proc. 

Jak podaje niemiecki urząd statystyczny, wpływ na tak wysokie odczyty miał tak zwany efekt bazy, przede wszystkim dotyczy to paliw oraz czasowe zmiany w stawkach podatku VAT. Eksperci banku ING zauważają też efekt związany z ustąpieniem lockdownów - w usługach związanych z turystyką i rozrywką przedsiębiorcy "odbijają" sobie czas zamknięcia biznesów. Do tego dochodzą jeszcze zakłócenia w łańcuchach dostaw i rosnące koszty surowców. Według ekonomistów ING, Niemcy mogą zobaczyć na koniec roku "piątkę" z przodu przy inflacji. 

- Najgorsze dopiero nadejdzie - powiedział, cytowany przez "Financial Times", Jörg Krämer, główny ekonomista Commerzbanku, dodając, że nawet jeśli wzrost cen nieco zwolni w przyszłym roku (ING spodziewa się utrzymania ponad 2 proc. przez większość 2022), "w dłuższej perspektywie spodziewamy się problemów z inflacją w Niemczech i strefie euro". 

Jaki będzie wzrost cen w Polsce? 

"Piątkę" przy inflacji mamy już w Polsce, a nawet znacznie więcej. Sierpniowy wzrost cen wyniósł 5,5 proc. i ekonomiści spodziewają się, że ten poziom utrzyma się we wrześniu (średnio, bo na przykład mBank zakłada przyspieszenie do 5,7 proc.). GUS poda swój tzw. szybki szacunek dziś - w piątek 1 października - o godzinie 10:00. Nawet jeśli inflacja przestanie rosnąć, 5,5 proc. to wciąż najwyższy poziom od 20 lat. "Czynnikiem działającym najmocniej w kierunku wzrostu inflacji są ceny żywności, które wg naszych szacunków ponownie kształtowały się powyżej wzorca sezonowego. W kierunku obniżenia inflacji CPI działają z kolei efekty bazowe powodujące spadek inflacji bazowej. Potencjalnym źródłem zaskoczenia w górę mogą być ceny odzieży" - napisali w porannym komentarzu eksperci PKO BP. 

Rosnąca inflacja na świecie wzmaga presję na banki centralne. Szef amerykańskiego Fed już zasugerował ograniczenie aktywności, która miała na celu wzmocnienie uderzonej koronakryzysem gospodarki. Chodzi o skup aktywów z rynku, co bywa potocznie określane "drukowaniem dolarów". Także w Europie ma dość do pewnego zaostrzania polityki pieniężnej.

Inni bankierzy centralni podnoszą stopy procentowe. Tak dzieje się w naszym regionie, w na Węgrzech i w Czechach. Czesi w czwartek zaskoczyli obserwatorów ekonomicznych bardzo mocną podwyżką o aż 75 punktów bazowych. 

W tym otoczeniu rośnie presja na polski NBP, który jak dotąd utrzymywał, że powodów do podwyżki stóp jak na razie nie widzi (w każdym razie głosem swojego prezesa, Adama Glapińskiego). Także wewnątrz Rady Polityki Pieniężnej rosną oczekiwania na zmianę polityki monetarnej, co widać w zapisach z wrześniowego posiedzenia RPP. "Większość członków Rady oceniała jednocześnie, że w kolejnych miesiącach dla polityki pieniężnej istotne znaczenie będzie miała ocena wpływu kolejnej fali pandemii na gospodarkę, a także perspektywy koniunktury i inflacji w kolejnych latach. W ocenie większości członków Rady, jeżeli niepewność dotycząca pandemii i jej wpływu na gospodarkę zmniejszy się, a jednocześnie prognozy będą wskazywały na utrzymywanie się korzystnej koniunktury oraz na ryzyko kształtowania się inflacji powyżej celu inflacyjnego NBP w kolejnych latach, wówczas uzasadnione będzie rozważenie dostosowania polityki pieniężnej. W tym kontekście istotne będą także wyniki listopadowej projekcji inflacji i PKB" - czytamy w protokole. Czyli: jeśli będzie utrzymywać się wysoka inflacja oraz takie jej prognozy na najbliższe miesiące (cel NBP to 2,5 proc.), a obawy dotyczące wpływu pandemii na gospodarkę się zmniejszą, to RPP może zacząć podnosić stopy. 

Więcej o: