Główny Urząd Statystyczny opublikował najnowsze dane dotyczące kluczowego wskaźnika ekonomicznego. Inflacja wyniosła w Polsce we wrześniu 5,9 proc. Oznacza to wzrost względem szybkiego szacunku opublikowanego przed dwoma tygodniami - wynosił on bowiem 5,8 proc.
Inflacja spędza sen z powiek wszystkich krajów regionu. Wszędzie też przyspiesza. W Polsce również, bo w sierpniu wyniosła znacznie mniej - 5,5 proc. Daje nam to drugi wynik spośród krajów regionu.
Gorsza sytuacja spośród krajów naszego bloku panuje tylko w Rumunii. Tam co prawda w sierpniu inflacja nie była najwyższa, bo wynosiła 5,3 proc. Ale odczyt za wrzesień jest już znacząco wyższy i najgorszy w EU - wynosi 6,3 proc.
Poziom sześciu procent inflacja przebiła też w Estonii - w sierpniu odnotowano tam 5 proc. Identyczna sytuacja panuje na Litwie, kolejnym kraju, który z inflacji pięcioprocentowej przeszedł do sześcioprocentowej.
Na Węgrzech inflacja w sierpniu wynosiła 4,9 proc. Ale i tu przyspieszyła - we wrześniu odnotowano już 5,5 proc. Powody do zmartwień mają też Czechy, gdzie inflacja wzrosła z 4,1 proc. w sierpniu do 4,9 proc. we wrześniu. Niewiele lepiej jest na Słowacji - inflacja sierpniowa wynosiła tam 3,8 proc, ale wrześniowa jest również wyraźnie wyższa. To już 4,6 proc.
Gospodarki wschodzące charakteryzują się zazwyczaj wyższą inflacją niż w krajach rozwiniętych. Dlatego nie dziwi, że inflacja w Niemczech jest znacząco niższa - wynosi, według wstępnych danych, 3,4 proc. Ale to rekord trzydziestolecia - w 2008 roku wynosiła bowiem 3,6 proc.
Analitycy są zgodni, że zarówno w Polsce, krajach regionu, jak i na Zachodzie, główną siłą napędową inflacji są rosnące ceny paliw i energii elektrycznej.
- Na pewno stopa inflacji w Europie będzie wyższa ze względu na transmisję cen energii na żywność. Gaz, którego jest teraz za mało na rynku, używany jest także do produkcji nawozów. Dzisiaj fabryki głównych producentów w tej branży zaprzestały produkcji na przyszły rok. To musi przełożyć się na ceny surowców rolnych i produktów spożywczych. Drożeć więc będą te najbardziej podstawowe elementy koszyka inflacyjnego: energia i żywność. A w niektórych państwach mogą się też przecież pojawić problemy z dostawami energii, co zaburzy mir społeczny - ocenił w rozmowie z Marią Mazurek Piotr Arak, Dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, autor książki "Pandenomia. Czy koronawirus zakończył erę neoliberalizmu?".
Jego zdaniem istnieje też duże ryzyko, że spirala inflacyjna będzie wymuszać podniesienie wynagrodzeń. - Czyli powstanie tzw. efekt drugiej rundy, a potem trzeciej i czwartej i inflacja w pewnym momencie może wymknąć się spod kontroli banków centralnych. Nie tylko w Polsce czy w naszym regionie, w Europie Zachodniej zapomniano na całe lata o wysokiej inflacji, a właśnie wraca. Warto podkreślić, że sama inflacja, z perspektywy banku centralnego i rozwoju gospodarczego, nie jest zjawiskiem negatywnym, lepiej nawet, by była lekko podwyższona zamiast poniżej celu, tyle że właśnie: lekko.