Na portalu obserwatorfinansowy.pl (to serwis działający w ramach Narodowego Banku Polskiego) opublikowany został krótki komentarz prezesa NBP. Adam Glapiński odnosi się w nim do analizy gospodarczej sytuacji Polski przedstawionej niedawno przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Więcej wiadomości z gospodarki na stronie głównej Gazeta.pl.
Prezes podkreśla, że "istotne złagodzenie ekonomicznych skutków pandemii było możliwe dzięki szybkiej i silnej reakcji polityki fiskalnej rządu oraz dzięki wsparciu ze strony polityki pieniężnej prowadzonej przez NBP". Przypomnijmy: polski rząd po wybuchu pandemii i wprowadzeniu pierwszego lockdownu zaczął ogłaszać programy wsparcia, tzw. tarcze, a bank centralny w kilku ruchach wiosną zeszłego roku ściął stopy procentowe poziomu 1,5 proc. (wtedy już historycznie niskiego, obowiązującego od marca 2015 roku) do rekordowo niskiego 0,1 proc.
Adam Glapiński przyznaje jednocześnie, że "przed władzami gospodarczymi" stoją nowe wyzwania, a przede wszystkim jest nim podwyższona inflacja, co do trwałości której NBP zmienił zdanie i przestał oceniać jako przejściową. Zaczął podnosić stopy - od października wzrosły o łącznie 165 punktów bazowych, główna wynosi 1,75 proc.
Zgadzamy się także z oceną, że - o ile nic nieoczekiwanego się nie wydarzy, biorąc pod uwagę zwłaszcza zmieniające się warunki gospodarcze i przebieg pandemii - dalsze podwyżki stóp mogą być potrzebne, aby zapobiec utrwaleniu się wysokiej inflacji. Podobnie jak przedstawiciele MFW, nie od dziś podkreślamy także, że w obecnych uwarunkowaniach makroekonomicznych, gdy nadal trwa pandemia i jednocześnie następuje szybkie post-pandemiczne ożywienie gospodarcze, bardzo trudno jest wskazać docelowy poziom stóp, i to nie tylko w przypadku Polski, ale też każdego innego kraju
- napisał prezes w komentarzu.
Prezes nie podaje konkretnych deklaracji dotyczących wysokości czy ilości podwyżek. Prognozowanie w obecnych warunkach nie jest łatwe, co zauważają też ekonomiści i analitycy. Mimo wszystko prezentują jednak swoje szacunki. Wszyscy zakładają dalsze zacieśnianie polityki monetarnej przez polski bank centralny, choć oczekiwania co do skali już się różnią.
Na przykład bank PKO BP w opublikowanej w środę 23 grudnia szerokiej prognozie dla gospodarki pisze, że choć tzw. tarcza antyinflacyjna (zakładająca działania wspierające obniżki cen paliw, energii elektrycznej i gazu dla konsumentów) pomoże obniżyć wskaźnik inflacji, to jednak presja inflacyjna w przyszłym roku nadal będzie mocna. Nawet w scenariuszu zakładającym przedłużenie tarczy w energetyce do sześciu miesięcy i jednoczesne wprowadzenie zerowej stawki podatku VAT na żywność od lutego na pół roku, inflacja pozostanie wyraźnie podwyższona. W takiej sytuacji w pierwszym kwartale 2022 r. sięgnęłaby 7,4 proc., w drugim 6,3, a w trzecim, po wygaśnięciu wspomnianych podatkowych ulg, doszła do 8 proc.
Zdaniem ekspertów tego banku, Rada Polityki Pieniężnej będzie podnosić główną stopę (referencyjną) do docelowego poziomu 3,5 proc. Zauważają czynnik niepewności, jakim jest wymiana składu RPP, która w przyszłym roku stopniowo będzie się odbywać.
Ekonomiści mBanku mówią o okolicach 4 proc., Piotr Kalisz z Citi Handlowego o 4,25 proc. Bank ING BSK dwa dni temu (21 grudnia) podniósł swoją prognozę dotyczącą stóp procentowych i teraz spodziewa się, że główna stopa dojdzie w tym roku do poziomu 4 proc., a w przyszłym do 4,5 proc.
Jeśli chodzi o raport z corocznej misji MFW w Polsce, to Fundusz stwierdził w nim (opisujemy za dziennym raportem PKO BP), że dalsza ekspansywna polityka fiskalna (czyli zwiększanie wydatków i obniżanie podatków) powinna być przez Polskę unikana, bo może doprowadzić do przegrzania gospodarki. Poza tym, MFW uznał, że tzw. tarcza antyinflacyjna w energetyce nie jest efektywnym rozwiązaniem i lepiej byłoby wprowadzić na przykład bony dla dotkniętych ubóstwem energetycznym. Do tego zaleca dalsze podwyżki stóp procentowych.