Jak informuje Rzeczpospolita, ewentualny rozwój zbrojnego konfliktu na wschodzie wyhamowałby rosnącą od miesięcy polsko-ukraińską wymianę handlową, w której obroty w ostatnich dziesięciu miesiącach ubiegłego roku podskoczyły o 44 proc. (do 10,4 mld dol. w skali roku).
Mlekovita, Barlinek czy Marco-Polo - m.in. te polskie firmy działające na ukraińskim rynku produkcyjnym ucierpiałby na wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Ponadto firmy z sektora handlowego, jak LPP rozwijające sieć sklepów odzieżowych m.in. Reserved, Cropp, House czy finansowego, jak Narodowy Bank Ukrainy, który należy do PKO BP KredoBank jako bank o znaczeniu systemowym, mogą odnotować ogromne straty finansowe.
Gdyby konflikt ze wschodniej Ukrainy przeniósł się na cały kraj, poważnie może ucierpieć również Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, które w 2021 r. kupiło większość udziałów w spółce Karpatgazvydobuvannya, mającej koncesje na poszukiwania i wydobycie gazu niedaleko granicy z Polską.
Inwazja odbiłaby się ponadto na polskiej branży metalurgicznej przez spadek importu z Ukrainy, a także na przemyśle elektromaszynowym i chemicznym, eksportującym na ukraiński rynek oraz polskich firmach sektora rolno-spożywczego, które tam eksportują, a z Ukrainy importują - tłumaczy PUIG Rzeczpospolitej.
Oprócz stosunkowych handlowych z Ukrainą na konflikcie ucierpią również umowy polsko-rosyjskie. 75 proc. polskiego importu węgla pochodzi z Rosji, podobnie jak 55 proc. importu gazu. Na kraj ten przypada także 65 proc. polskiego importu ropy. Jeśli doszłoby do nałożenia sankcji na Rosję, polska gospodarka znalazłaby się w jeszcze gorszym położeniu, odcięta od części podstawowych surowców. W konsekwencji czego za ropę i gaz musielibyśmy zapłacić jeszcze więcej. Byłby to problem nie tylko polski, ale i globalny.
W przypadku eskalacji problemu na Ukrainie należy również liczyć się z napływem uchodźców. Już teraz, według danych ZUS, legalnie pracujących w Polsce Ukraińców jest 800-850 tys.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl