W ciągu kilkunastu godzin sytuacja związana z Ukrainą znacząco się zmieniła. Władimir Putin uznał bowiem niepodległość dwóch separatystycznych "republik" położonych na wschodzie kraju. Moskwa, wbrew prawu międzynarodowemu, wysłała też do zajętych regionów wojska.
Decyzje Rosji spotkały się z reakcją Zachodu. Olaf Scholz, kanclerz Niemiec, zapowiedział wstrzymanie dopuszczenia do użytkowania gazociągu Nord Stream 2. Boris Johnson, premier Wielkiej Brytanii, ogłosił restrykcje wobec trzech osób związanych z Gazpromem oraz pięciu rosyjskich banków. Unia Europejska swój pakiet obostrzeń przedstawi we wtorek po południu. Według nieoficjalnych ustaleń korespondentki Polskiego Radia na "czarnej liście" ma znaleźć się 350 osób związanych z rosyjskim reżimem. Nie ma wśród nich jednak Putina.
Czy Rosja obawia się zachodnich sankcji? Jak bardzo bolesne mogą być dla tamtejszej gospodarki? Iwona Wiśniewska z Ośrodka Studiów Wschodnich w rozmowie z Gazeta.pl skomentowała potencjalne sankcje, które Zachód może nałożyć na Rosję w odpowiedzi na jej działania na Ukrainie. Zdaniem ekspertki Putin z pewnością doczeka się odpowiedzi Zachodu, nie wiadomo jednak, jaka będzie skala nacisków.
- Raczej trudno się spodziewać, by wprowadzona była pełna lista sankcji zapowiadanych na wypadek masowej inwazji. Reakcja poszczególnych państwo może się różnić – gotowość USA do wprowadzenia sankcji jest z pewnością większa niż krajów UE. O tym, jaki pakiet restrykcji zaproponuje UE, dowiemy się we wtorek po południu. Wiemy już, że Niemcy wstrzymały proces certyfikacji gazociągu Nord Stream 2, co bezpośrednio uderza w Putina. Takiej reakcji Niemiec prezydent Rosji się raczej nie spodziewał. Możliwe, że dalsze kroki będą ustalane w porozumieniu ze Stanami Zjednoczonymi - mówi ekspertka.
Rozmówczyni Gazeta.pl stwierdziła, że bez względu na to, na jakie kroki zdecydują się państwa zachodu, nie pozostanie to bez wpływu na rosyjską gospodarkę. - Każde sankcje bolą. To, że nie prowadzą do krachu gospodarczego, nie oznacza jeszcze, że nie są bolesne - wyjaśniła.
Zdaniem Iwony Wiśniewskiej wcześniejsze decyzje Rosji świadczyły o tym, że przygotowuje się na konfrontację.
- Ostatnich siedem lat rosyjski rząd spędził na przygotowywaniu się, ekonomicznym zabezpieczaniu Rosji na wypadek sankcji. Świadczą o tym wysokie rezerwy rządowe i walutowe, nieduży dług zagraniczny, zredukowany udział amerykańskiego dolara w rozliczeniach, ograniczanie zależności od importu, przez co zależność całej rosyjskiej gospodarki od zagranicy zmalała - wyjaśniła ekspertka.
Jej zdaniem wschodni sąsiad Polski korzysta z wysokich cen surowców, co jest głównym zabezpieczeniem przed skutkami restrykcji. - Ma stały dopływ walut. Rosja jest jednak bardzo silnie związana z gospodarką światową. Na tyle mocno, że sankcje np. wobec sektora wydobywczego czy banków byłyby bardzo odczuwalne w Rosji. To, co z kolei zapowiadał Londyn, czyli, sankcje wobec rosyjskich oligarchów, wprowadza zamęt w rosyjskiej elicie. Bo ona sama na sobie odczuje negatywne skutki decyzji Putina.
Zdaniem ekspertki sankcje mogą przyspieszyć proces degradacji rosyjskiej gospodarki i zwiększanie dystansu do liderów światowej gospodarki.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
Iwona Wiśniewska tłumaczy podejście rosyjskich władz stanowiskiem Dmitrija Miedwiediewa, byłego rosyjskiego prezydenta. Podczas poniedziałkowych obrad zapewniał, że co prawda Zachód wprowadzi jakieś sankcje, ale w dłuższej perspektywie się z nich wycofa i usiądzie z Rosją do stołu oraz wróci do wspólnych interesów.
- Rosja jest przekonana, że jej znaczenie dla gospodarki unijnej, zależność od jej surowców, jest na tyle silna, że państwa zachodnie i tak będą musiały pogodzić się z tym, co Rosja robi. Ale prezydent Putin jest właśnie tym przywódcą, który może zmodyfikować sposób myślenia państw zachodnich. I zmienić ich podejście do Kremla. Demonstracją tego może być decyzja kanclerza Scholza dotycząca NS2.
Dla Zachodu znaczenie może mieć coś jeszcze. Zachowanie Putina, które zdradza, że próbuje rozgrywać europejskich polityków. - Jeżeli Scholz i Macron odwiedzają Moskwę, telefonują i przekonują, by nie było inwazji, a Putin pozoruje rozmowy, chociaż decyzję już podjął, to dla polityków to jasny sygnał. Putinowi nie można ufać.
***
Niemcy wstrzymały certyfikację gazociągu, który ma dostarczać surowiec z Rosji. To jeszcze nie oznacza końca projektu Nord Stream 2, ale jest poważnym ostrzeżeniem dla Moskwy w sytuacji nasilenia jej konfliktu z Kijowem. Europejska energetyka jest z Rosją (wciąż) mocno powiązana. Co agresywne działania Rosji oznaczają dla energetyki w Europie? Z czym należy się liczyć, czego obawiać i jak Zachód powinien zareagować? Zapraszamy do przesyłania pytań na adres: news_gazetapl@agora.pl, zadamy je ekspertowi w najbliższy czwartek w programie Q&A.