Rząd sam się postawił pod ścianą. PIT 12 proc. to żadna hojność, to gaszenie pożaru

Mikołaj Fidziński
Rząd nie robi prezentu ani łaski zapowiedzianą drastyczną obniżką PIT z 17 proc. do 12 proc. Albo inaczej - robi, bo wiele osób na zmianach zyska. Tyle że inaczej nie dałoby rady naprawić tego, co wcześniej rząd zdemolował, wprowadzając Polski Ład. I o to przede wszystkim chodzi - bohaterskie gaszenie pożaru, który wcześniej samemu się wywołało.

Rząd ogłosił w czwartek obniżkę dolnej stawki podatku PIT z 17 do 12 proc. Padło wówczas z ust premiera Morawieckiego wiele wielkich słów - o "tarczy antyputinowskiej", że celem tej obniżki jest m.in. złagodzenie skutków wojny dla naszych portfeli czy że rząd może sobie pozwolić na tak drastyczne cięcie podatków dzięki dobrej sytuacji finansów publicznych.

Prawda jest jednak znacznie bardziej prozaiczna, a wszystkie powyższe argumenty to raczej wyłącznie dobudowywanie ideologii. Chodzi o to, że Polski Ład tak zdemolował system podatkowy w Polsce - zrobił z niego taki węzeł gordyjski - że nie dało się go już rozplątać. Konieczne było więc ostre cięcie.

Zresztą, choć na czwartkowej konferencji jak ognia unikano mówienia o naprawianiu Polskiego Ładu, to jednak wiceminister finansów Artur Soboń dawał do zrozumienia, że nad zmianami zaczęto pracować, zanim jeszcze w ogóle wojna na Ukrainie wybuchła.

Zobacz wideo Rząd szykuje "tarczę antyputinowską". Koniec z ulgą dla klasy średniej

Rząd obniża PIT, bo tak najprościej odkręcić Polski Ład

Co kluczowe, w ciągu roku można wprowadzać wyłącznie takie zmiany podatkowe, które są dla WSZYSTKICH podatników pozytywne lub neutralne. Rząd oczywiście nie omieszkał się pochwalić - że nikt na zmianach nie traci. Tyle że żadnej łaski tu nie robi, a po prostu wypełnia obowiązki, które stawia przed nim prawo podatkowe obowiązujące w Polsce. Planuje wprowadzić zmiany w ciągu roku - od 1 lipca br. - więc musiał zaprojektować je tak, żeby ani jeden podatnik nie wyszedł na minus.

Rząd zdecydował się - i dobrze - uprościć system podatkowy, usuwając z niego m.in. skomplikowaną ulgę dla klasy średniej. Jednocześnie - żeby nikt na zmianach nie stracił - musiał zjechać z dolną stawką PIT aż do 12 proc. Jak wylicza m.in. Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy w inFakt, jeszcze np. przy stawce 13 proc. wspomnianego warunku nie udałoby się osiągnąć i część podatników straciłaby w porównaniu z obecnymi regułami (wprowadzonymi w ramach Polskiego Ładu).

Jak wskazuje z kolei Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, "paradoks łatania Polskiego Ładu polega na tym, że nie da się go naprawić w ciągu roku podatkowego bez jednoczesnej szerokiej i kosztownej obniżki podatków". Reforma rzeczywiście będzie kosztowna dla budżetu - to ponad 15 mld zł w skali roku. 

Dlaczego naprawa Polskiego Ładu jest tak trudna? Podstawowym warunkiem ograniczającym jest to, że nikt nie może stracić na zmianach wprowadzanych w ciągu roku. Trudno mówić też o naprawie ustawy o PIT bez usunięcia ulgi dla klasy średniej

- wyjaśnia Kozłowski.

Wielu ekonomistów alarmuje też, że tak znaczna obniżka PIT nadchodzi w fatalnym momencie - gdy inflację trzeba tłumić, a nie ją dodatkowo podsycać (a takie konsekwencje może mieć reforma podatkowa). Tyle że zdaniem Kozłowskiego alternatywą dla takiego poluzowania jest utrzymanie wadliwego systemu podatkowego.

Podzielam obawy, że obecny klimat nie jest najlepszy do obniżania podatków. Jednocześnie trudny do zaakceptowania jest obecny stan w zakresie przepisów podatkowych ukształtowanych przez Polski Ład

- wskazuje główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. 

Rząd obniża PIT. Ile zyskamy?

Wyliczenia skutków proponowanej reformy na wypłaty netto poczyniła już Małgorzata Samborska, doradczyni podatkowa z Grant Thornton. Jak wskazuje, przykładowa osoba z zarobkami 5 tys. zł brutto po zmianach otrzyma na rękę ponad 3738 zł. Dla porównania, w 2021 r. było to ok. 3613 zł, a przy Polskim Ładzie 3660 zł. Czyli takiej osobie Polski Ład podniósł miesięczną pensję netto o ok. 47 zł, a nowe reguły dołożą kolejnych 78 zł. 

Przy wyższych zarobkach, np. rzędu 10 tys. zł brutto, wypłata netto będzie wyższa o ponad 200 zł, przy wynagrodzeniu 15 tys. zł brutto - pensja na rękę wzrośnie o 100 zł (a w przypadku Polskiego Ładu przy takich kwotach już pojawiała się strata).

Otwarte pozostaje pytanie, co dalej z polskim systemem podatkowym. Teoretycznie rząd mógłby przeprowadzić kolejną reformę podatkową i np. od początku 2023 czy 2024 r. z powrotem podnieść obciążenia części podatników. Jeśli tylko zmiany weszłyby od 1 stycznia - rząd jak najbardziej ma prawo je wprowadzić. Czy się na to zdecyduje? To już zupełnie inna kwestia. 

  • Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina
Więcej o: