We wtorek rząd ogłosił i wprowadził sankcje na 35 firm i 15 oligarchów z Rosji. Na liście znalazł się Wieczesław Kantor, który ma ok. 20 proc. udziałów w polskiej spółce Skarbu Państwa Grupa Azoty. Ponadto poważnym problemem dla przedsiębiorstwa może być wpisanie na listę sankcyjną Gazpromu. Na to Rosja zareagowała odcięciem Polski od dostaw gazociągiem Jamalskim.
Grupa Azoty to lider krajowego rynku nawozowego i jedna z największych grup kapitałowych branży nawozowo-chemicznej w Europie. Głównym surowcem, który wykorzystują, jest gaz. Mimo sankcji spółka skarbu państwa zapewnia, że nie będzie zakłóceń w dostawach.
Informujemy, że obecne dostawy do spółek Grupy Azoty przebiegają bez zakłóceń, a produkcja jest prowadzona na zaplanowanym poziomie. Spółki mają przygotowane plany i scenariusze operacyjne na wypadek zakłóceń lub ograniczeń dostaw gazu ziemnego
- przekazała spółka.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
Gaz to nawet 80 proc. kosztów produkcji nawozu. Mimo że obecnie nie ma zakłóceń, a Polska zapewnia, że ma zapasy gazu na kilka miesięcy, mało prawdopodobne, by sankcje nie odbiły się na cenach surowca, a w konsekwencji na cenach nawozów.
Obawy inwestorów o wpływ sankcji na ceny gazu i w konsekwencji na ceny nawozów sprawiły, że wycena Grupy Azoty na giełdzie zaczęła spadać. Na otwarciu porannej sesji cena akcji spadła z 41,50 zł poniżej 40 zł. Na tym poziomie wycena się ustabilizowała przez resztę dnia.
To wciąż jednak znacznie więcej niż na początku roku. Grupa Azoty zyskała od stycznia 18 proc. na akcji. Przed wojną w Ukrainie wycena oscylowała w okolicach 35 zł. W ciągu kolejnego 1,5 miesiąca akcje spółki wzrosły jednak powyżej 40 zł i utrzymują się na tym poziomie do dzisiaj.