Zakaz handlu w niedzielę wszedł w życie cztery lata temu. To jeden z najważniejszych projektów PiS. Początkowo przepisy obowiązywały częściowo i niehandlowa była tylko jedna niedziela w miesiącu. Co roku prawo zaostrzano, a punktem kulminacyjnym są obecnie obowiązujące przepisy. Od 2020 roku ustawa przewiduje tylko siedem niedziel handlowych w roku.
Za nami już trzy z czterech niedzieli handlowych. Ich terminy są ustalone ustawowo i związane z wydarzeniami, które zwiększają ruch w sklepach, jak święta oraz zakończenie i rozpoczęcie roku szkolnego. Dlatego też dwie następne niedziele handlowa to ta najbliższa 26 czerwca i kolejna tuż przed pierwszym dzwonkiem - 28 sierpnia. Dwóch ostatnich niedziel handlowych możemy spodziewać się dopiero przed świętami Bożego Narodzenia (11 i 18 grudnia).
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
W najbliższą niedzielę handlową otwarte mogą być wszystkie sklepy. Nie oznacza to jednak, że Polacy tłumnie ruszą do sklepów. Rosnąca inflacja wpływa już na nasze zachowania i nastroje konsumenckie, które się pogarszają. Nie pomaga wzrost płac, który jest już niższy niż wzrost cen - odpowiednio 13,5 do 13,9 proc. Przeciętne wynagrodzenie realnie więc już spada - pierwszy raz od dwóch lat.
Sprzedaż detaliczna w w okresie od stycznia do maja wg danych GUS wzrosła, licząc rok do roku o 10,6 proc. Eksperci jednak widzą, że zaczęło się już hamowanie konsumpcji.
Jak wynika z sondażu Kantar, aż 73 proc. Polaków musiało ograniczyć ostatnio wydatki. Trend ten zdają się potwierdzać dane dot. nastrojów Polaków. Tak zwany bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej, którym GUS opisuje nastroje konsumentów, spadł w czerwcu do poziomu - 43,8. To najgorszy wynik w historii tej miary, czyli od 20 lat. Gorszy nawet niż tuż po wybuchu pandemii. Wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej - które opisuje nasze przewidywania co do najbliższej przyszłości - też wyraźnie spada.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.