Sri Lanka zmaga się z kryzysem gospodarczym - to pierwsze aż tak poważne problemy kraju od 1948 roku, gdy uzyskał niepodległość od Wielkiej Brytanii. Rząd wprowadza ograniczenia w zakupach paliwa, a państwowy monopolista podnosi ceny prądu o 800 proc - informuje "The Guardian".
Przeczytaj więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Rzecznik rządu Sri Lanki Bandula Gunawardana poinformował, że zakaz sprzedaży paliw ma pozwolić zachować rezerwy benzyny i oleju napędowego na wypadek sytuacji awaryjnych. W tej chwili te zasoby są już na wykończeniu. Ograniczenia w sprzedaży paliw mają potrwać dwa tygodnie. Dodatkowo rząd wyzywa sektor prywatny do umożliwienia pracownikom pracy zdalnej, żeby nie nadwyrężać transportu publicznego.
"Od północy nie będzie sprzedawane żadne paliwo, z wyjątkiem dostawców podstawowych usług, takich jak sektor zdrowia, ponieważ chcemy zachować małe rezerwy, które posiadamy" - wyjaśnił Gunawardana w oświadczeniu. Jednocześnie przeprosił obywateli za niedogodności.
Wysoka inflacja, bijąca kolejne rekordy i przerwy w dostawie prądu to w tej chwili największe problemy Sri Lanki. W związku z ogromnymi stratami państwowy monopolista energetyczny podnosi ceny o 800 proc - informuje TVN Biz za PAP.
Przez wiele miesięcy obywatele protestowali, domagając się ustąpienia prezydenta Gotabay Rajapaksy. Tydzień temu władze zamknęły wszystkie publiczne szkoły i zatrudniły osoby kontrolujące dojazdy do pracy, żeby oszczędzać ropę. Zawieszenie sektora państwowego miało się skończyć w czerwcu, ale przedłużono je do 10 lipca. Wtedy mają też powrócić dostawy paliw.
Na początku czerwca Organizacja Narodów Zjednoczonych zareagowała na kryzys na wyspie, karmiąc ciężarne, niedożywane kobiety. Według informacji "The Guradian" cztery na piec osób na Sri Lance zaczęły pomijać posiłki, bo nie stać ich na jedzenie.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.