4,2 proc. - taki odsetek Polaków żyło w 2021 r. w skrajnym ubóstwie, według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego. Oznacza to, że tyle osób musiało przeżyć za mniej niż wynosiło wówczas minimum egzystencji.
To, ile wynosi minimum egzystencji, oblicza Instytut Pracy i Spraw Socjalnych, osobno dla każdego z typów gospodarstw domowych. Dla przykładu, dla gospodarstw jednoosobowych wynosiło ono w 2021 r. 692 zł (średnio w czwartym kwartale ub.r.), zaś dla czteroosobowej rodziny (dwie osoby dorosłe i dwoje dzieci do 14. roku życia) 1868 zł. W największym skrócie minimum egzystencji to kwota, która - według szacunków IPiSS - jest potrzebna do przetrwania, tj. zaspokojenia podstawowych potrzeb egzystencjonalnych.
Przekładając te 4,2 proc. osób żyjących w skrajnym ubóstwie na konkretne liczby można szacować, że w 2021 r. w Polsce poniżej minimum egzystencji musiało żyć ok. 1,6 mln osób.
Jak wygląda sytuacja w porównaniu z poprzednimi latami? Z jednej strony - 4,2 proc. w 2021 r. to o 1 pp. mniej niż w 2020 r. Z drugiej - tyle samo co w 2019 r. Na wykresie widać wyraźnie, że od 2016 r. już przez sześć kolejnych lat odsetek osób żyjących w skrajnym ubóstwie waha się w okolicach 4,2-5,4 proc. Nie widać ani wyraźnego trendu spadkowego, ani wzrostowego.
Na bazie danych GUS można więc zakładać, że mamy w Polsce niezmiennie grupę ok. 1,5 mln osób w ubóstwie skrajnym i kolejnych kilkaset tysięcy osób, które "wpadają" lub nie do tej zbiorowości w zależności od progu minimum egzystencji wyliczonego przez IPiSS.
Warto natomiast mieć też z tyłu głowy to, że dane o ubóstwie w Polsce niekoniecznie są wyśmienicie precyzyjne. O kilku wadach naszej wiedzy naukowej na ten temat mówił w rozmowie z Gazeta.pl w 2021 r. dr hab. Michał Brzeziński, ekonomista z Katedry Ekonomii Politycznej Uniwersytetu Warszawskiego.
Oszacowania GUS-owskie bazują na danych ankietowych, tak samo jak np. w badania poparcia dla partii politycznych. Pyta się pewną grupę ludzi, ale nie jest to informacja o całej populacji. Z tym związany jest błąd próbkowania. Próbka jest duża, 30 tys. gospodarstw domowych. Ale i tak błąd jest znaczący. Gdy oszacowania punktowe zmieniają się nawet o 1 pp. to nie wiadomo, czy wynika to z rzeczywistych zmian czy z tego, że akurat dobrano taką próbkę
- wskazywał Brzeziński. Dodawał, że swoje wady ma także badanie budżetów gospodarstw domowych GUS, które jest źródłem informacji o ubóstwie.
Choćby - bada się wydatki i dochody gospodarstw domowych tylko w ciągu jednego miesiąca w roku. To bardzo krótko, zwłaszcza dla gospodarstw rolniczych, które mają bardzo sezonowe dochody. Co roku jest też tak, że coraz więcej osób odmawia udziału w tym badaniu. Jest ono bardzo wymagające - przez miesiąc trzeba prowadzić szczegółową książeczkę, w której zapisuje się wszystkie swoje dochody i wydatki - na cukier, ryż, ubrania itd. To kłopotliwe
- mówił Brzeziński.
Z danych GUS wynika, że częściej w skrajnym ubóstwie żyły w 2021 r. dzieci i młodzież (4,8 proc. osób) niż emeryci (3,2 proc. wśród emerytów, 3,4 proc. wśród osób w wieku 65 i więcej). W ogóle - im więcej dzieci w rodzinie, tym częściej można napotkać w takim domu skrajne ubóstwo.
Znacznie częściej niż wśród emerytów osoby skrajnie ubogie można spotkać m.in. pośród rencistów czy rolników.
Dużo częściej skrajne ubóstwo dotyka mieszkańców wsi (7,8 proc. w 2021 r.) niż miast (2 proc.). Dane GUS wskazują też, że im większe (liczniejsze) miasto, tym mniejsza skala skrajnego ubóstwa.
GUS - poza ubóstwem skrajnym - bada także inne miary zjawiska. Jak wynika z danych urzędu, w 2021 r. dość wyraźnie spadł w Polsce zasięg tzw. ubóstwa ustawowego (tj. "uprawniającego" do ubiegania się o świadczenie pieniężne z pomocy społecznej) - z 9,1 proc. do 6,5 proc. (co oznaczałoby spadek o ok. 1 mln osób, do ok. 2,5 mln).
Warto jednak pamiętać, że w tym przypadku progi nie zmieniają się od października 2018 r. - od tamtego czasu wynoszą 701 zł dla jednoosobowego gospodarstwa domowego oraz 528 zł na osobę w większych gospodarstwach. Gdy progi ubóstwa stoją w miejscu, to część osób, których dochody rosną, siłą rzeczy przestają być "ustawowo ubogie". Gdy raz na kilka lat (zwykle mniej więcej co trzy lata) próg ubóstwa ustawowego rośnie, dochody części osób nagle znajdują się poniżej tej granicy. W statystykach widać więc skok ubóstwa ustawowego.
GUS bada też tzw. ubóstwo relatywne. Ono z kolei wskazuje, jaki odsetek gospodarstw domowych wydaje mniej niż połowę tego, co przeciętnie wydają rodziny w Polsce. Brzmi skomplikowanie, ale w największym skrócie - jeśli GUS-owi wychodzi z badania budżetów Polaków, że jednoosobowe gospodarstwo domowe wydaje na miesiąc przeciętnie 1818 zł, to granica dla ubóstwa relatywnego wynosi 909 zł. Specjalnie wzięliśmy do przykładu takie liczby, bo właśnie tyle - 909 zł - wynosił próg dla ubóstwa relatywnego w 2021 r. (wobec 799 zł w 2020 r.). Granica dla czteroosobowych gospodarstw domowych wyniosła z kolei 2454 zł wobec 2157 zł rok wcześniej.
W 2021 r. ubóstwo relatywne wyniosło 12 proc. (co daje mniej więcej 4,5 mln osób) wobec 11,8 proc. w 2020 r. Trudno więc powiedzieć, żeby doszło tu do kluczowych zmian (szczególnie mając na względzie ograniczenia wiedzy naukowej, o których pisaliśmy wyżej).
Z danych GUS wynika także, że aż ponad 40 proc. osób w Polsce (a więc ponad 15 mln) żyje w tzw. sferze niedostatku.
Granicę sfery niedostatku - tzw. minimum socjalne - również ustala Instytut Pracy i Spraw Socjalnych i zwykle jest ono mniej więcej dwukrotnie wyższe niż minimum egzystencji. Przykładowo, w czwartym kwartale 2021 r. minimum socjalne wyniosło 1316-1334 zł dla jednoosobowego gospodarstwa (kwota zależna od tego, czy dana osoba pracuje, czy jest emerytem, rencistą, rolnikiem itd.), dla gospodarstwa czteroosobowego 3554-3602 zł.
Jak wyjaśnia GUS, w koszyku minimum socjalnego uwzględnia się dobra i usługi służące nie tylko zaspokojeniu potrzeb egzystencjalnych, ale także towary i usługi niezbędne do wykonywania pracy, kształcenia, utrzymywania więzi rodzinnych i kontaktów towarzyskich oraz skromnego uczestnictwa w kulturze i rekreacji.
Zakłada się, że wydatki konsumpcyjne na poziomie minimum socjalnego pozwalają na prowadzenie "minimalnie godnego życia" i realizację integracyjnych potrzeb człowieka
- informuje GUS dodając, że poniżej minimum socjalnego następuje "deprywacja integracyjnych potrzeb człowieka".
Słowem - z danych GUS wynika, że ponad dwie piąte Polaków nie może sobie pozwolić na choćby "minimalnie godne życie".