Morawiecki, mistrz przecinania wstęgi. Arrinera, elektryczny Ursus, Izera miały odmienić Polski przemysł

Premier Mateusz Morawiecki kilka razy obiecywał Polakom, że już niedługo będziemy potęgą innowacji. Wspierał projekty takie jak Arrinera, Ursus Elvi, Izera. Dziś większość tych projektów przeszła do przeszłości.

Mateusz Morawiecki jedno potrafi z pewnością. Obiecywać, roztaczać wizję i zapewniać, że niedługo będzie lepiej. Przejrzeliśmy archiwalne zdjęcia, do których premier (a wcześniej minister) ochoczo się ustawiał, przecinając wstęgę. Co pozostało z obietnic rewolucyjnych innowacji?

Bye bye, Arinera. Zdjęcie nie pomogło polskiemu elektrykowi

Pierwszy raz Mateusz Morawiecki przekonywał Polaków, że wkrótce będziemy technologiczną potęgą, w 2016 roku. Podczas prezentacji Planu Rozwoju Elektromobilności zapowiedział, że do 2025 roku w Polsce będzie milion samochodów elektrycznych. Zarzuty brzmią jak zdarta płyta, więc obrońmy nieco obóz władzy - w 2019 roku zmienił on swoje plany i ogłosił, że do 2030 roku w Polsce będzie 600 tys. samochodów elektrycznych.

> Prezentacja polskiego samochodu wyscigowego Arrinera Hussarya> Prezentacja polskiego samochodu wyscigowego Arrinera Hussarya Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Wyborcza.pl

I tak jednak z realizacją wizji nie jest najlepiej. Elektryków też jest na polskich drogach niewiele, statystyki z 2021 roku mówią o przekroczeniu bariery 11 tys. Do miliona droga daleka i równie wyboista, którą ma za sobą wspierany przez Morawieckiego samochód Arrinera Hussarya.

Reklama, za jaką można uznać zdjęcie premiera przed ministerstwem na tle futurystycznego auta, nie pomogła. W 2020 roku spółka stojąca za projektem wprost przyznała w nim, że zrezygnowała z rozwijania projektu sztandarowego samochodu Hussarya z powodu braku środków. 

Elektryczny Ursus odchodzi w zapomnienie

Kolejny raz Mateusz Morawiecki uroczyście przeciął wstęgę przy okazji premiery elektrycznego samochodu Ursusa. Producent znany przede wszystkim z produkcji ciągników, zamierzał wejść pełną parą na rynek dostawczych samochodów elektrycznych. Podczas targów w Niemczech pełnowymiarową makietę nowego cudu techniki odsłonił sam premier.  

> Prezentacja polskiego samochodu wyscigowego Arrinera HussaryaŁUKASZ CYNALEWSKI

Produkcja miała ruszyć w roku 2018. Zasięg na jednym ładowaniu akumulatora miał wynieść ok. 150 km a prędkość do 100 km/h. Projekt, który powstawał we współpracy ze spółką HCP do przełomu w polskiej motoryzacji jednak nie doprowadził. 

W 2019 roku państwowe Narodowe Centrum Badań i Rozwoju zrezygnowało z dofinansowania projektu Ursusa. Odstąpiono od umowy na elektryczny samochód dostawczy. O projekcie zrobiło się cicho i nic nie wskazuje na to, by elektryczny Ursus kiedykolwiek wyjechał poza garaż producenta. 

Elektryczne autobusy miały być. Pieniądze wydano m.in. na konkursy i przetargi

W 2019 roku Ursus dostał od losu drugą szansę na bycie liderem branży. Ursus Bus oraz Autosan w ramach jednego konsorcjum mieli stworzyć elektryczne autobusy. I tu projekt pilotowało Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR). 

Twórcy autobusu mieli otrzymać gigantyczne pieniądze - 2,5 mln zł na opracowanie dokumentacji, 4,85 mln zł na opracowanie prototypu, 15 mln zł za opracowanie elektrycznego taboru. Docelowo zlecenie warte miało być aż trzy miliardy złotych. Plany były odważne. "Innowacyjne podejście umożliwi stworzenie, zakup i zasilenie floty kilkudziesięciu polskich miast nawet ponad 1000 autobusów nowej generacji. Zastosowane w nich nowatorskie rozwiązania pozwolą zaoferować mieszkańcom zupełnie nową jakość podróży komunikacją miejską, a jednocześnie ograniczyć koszty eksploatacyjne i zanieczyszczanie powietrza" - przeczytać można było w komunikacie NCBiR. Po polskich miastach autobusy Ursusa i Autosanu jednak nie jeżdżą. I o tym projekcie zrobiło się cicho. 

Izera. Kolejna obietnica rządu, która łapie zadyszkę

Rząd nie spoczywał jednak na laurach i elektryczną rewolucję ogłosił po raz kolejny. Tym razem zaangażował się w elektryczny samochód Izera. Za realizację projektu odpowiada spóła ElectroMobility Poland. Rządzący zrobili wiele, by miała komfort działania. Specjalnie dla niej napisano nawet ustawę. "Lex Izera" pozwoliła na uruchomienie budowy fabryki w Jaworznie. Prezydent Andrzej Duda podpisując ustawę w 2021 roku zapewniał, że zapewni ona skok technologiczny na niespotykaną wcześniej skalę. Samochodowa inwestycja miała być elementem odbudowy polskiego przemysłu.

Izera: polski samochód elektrycznyIzera: polski samochód elektryczny fot. ElectroMobility Poland/prdx

Do końca 2021 roku zatrudniała 60 osób. I na stworzenie supersamochodu już wydała 69 mln zł. Dużo? Rząd zapowiadał, że na inwestycję wyda 5 mld zł.

Być może przez ograniczanie wydatków postępy w pracy nad samochodem elektrycznym można uznać za symboliczne. EMP nie dokonało nawet wyboru dostawcy platformy, najważniejszego element auta. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" przedstawiciel spółki tłumaczy zwłokę pandemią. - Analizujemy i rozważamy różne opcje projektowe - mówi Paweł Tomaszek, dyrektor ds. komunikacji i rozwoju biznesu EMP. 

Polski grafen i fabryka maseczek. Kolejne innowacje, których nie ma

Fatum zaciążyło nie tylko nad przemysłem motoryzacyjnym. Rządowi nie udały się też inne inwestycje. Nano Carbon, polska spółka, która próbowała uruchomić masową produkcją grafenu, została zamknięta. 

Dla porządku zaznaczmy, że do życia powołano ją w roku 2011.  Jednak - zgodnie z wynikami kontroli NIK - od 1 stycznia 2015 r. do 30 czerwca 2018 r. nie zostały przygotowane strategie działania. Spółka funkcjonowała jedynie na podstawie wieloletnich planów. "Upraszczając, przygotowywano plany, podobnie jak przygotowuje się budżet, czyli bilansowano wpływy i koszty funkcjonowania bez brania pod uwagę szczegółowych analiz dotyczących przyszłości rozwoju technologii" - pisali kontrolerzy NIK w raporcie. 

Jednocześnie od 2019 roku trwają działania śledczych, którzy badają, czy poprzednie jej władze nie dopuściły się nieprawidłowości w zarządzaniu.

Rządowi nie udało się też rozkręcić fabryki maseczek. W ramach projektu Polskie Szwalnie miała powstać "narodowa" wytwórnia. Maszyny, które zostały zakupione do produkcji, niemal niczego jednak nie wytworzyły. Finał epokowej inwestycji jest smutny. W marcu, kiedy o pandemii zrobiło się cicho, okazało się, że hale, w których Polska miała udowodnić, że jest potęgą, zostały "wynajęte podmiotowi trzeciemu". 

Jak widać premier Mateusz Morawiecki kilkukrotnie udowodnił, że znacznie łatwiej przeciąć wstęgę i odsłonić prototyp w blasku fleszy fotoreporterów. Znacznie trudniej wizję innowacyjnej polskiej gospodarki wprowadzić w życie. A jeśli przyjrzeć się i innym projektom rządu  - budowie promu, postępom w unowocześnianiu górnictwa, energii odnawialnej, widać jak na dłoni, że Zjednoczona Prawica "nie umie w innowacje". 

Więcej o: