We wtorek dolar wyraźnie umocnił się wobec złotego. Nad ranem za jednego dolara płacić trzeba było 4,80 zł, później kurs nieco się osłabił - do poziomu 4,79 zł. W następnych godzinach amerykańska waluta wyraźnie jednak zyskiwała. Przed południem osiągnęła wartość 4,84 zł. Jest to historyczny rekord - złoty jeszcze nigdy nie był tak słaby wobec amerykańskiej waluty.
Kurs złotego wobec dolara (12.07.2022 g.11:45) Źródło: Stooq.pl
O komentarz do poprosiliśmy eksperta. Prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej i wykładowca, w rozmowie z Gazeta.pl stwierdził, że powodem umacniania się dolara jest strach przed kryzysem.
- W sytuacjach kryzysu gospodarczego, gdy świat zmierza wyraźnie ku - nie boję się tego powiedzieć - stagflacji, pieniądze płyną do bezpiecznej przystani. Po angielsku nazywa się to "fly to quality". Na pierwszym miejscu jest tu Szwajcaria, która nie jest z tego faktu zbyt zadowolona. Bo jest eksporterem. Na drugim miejscem są Stany Zjednoczone. I skoro nawet ze strefy euro płyną pieniądze do USA, to kurs musi być taki, jaki pan mi podał, zadając pytanie - 4,84 zł - stwierdził prof. Noga.
Zdaniem rozmówcy next.gazeta.pl dolar może umocnić się wobec polskiej waluty na dłużej. - Pasmo relacji złotego do dolara mieściło się w takim swego rodzaju 50-groszym tunelu. Wyraźnie widać jednak, że to bezpieczne pasmo może się powiększyć aż do 1 zł - stwierdził prof. Noga, mówiąc o wahaniach kursu.
Prof. Marian Noga wyjaśnił też, czy Polska może próbować wpływać na kurs. - Nasz Narodowy Bank Polski jest słaby w interwencjach werbalnych. Można powiedzieć, że przynoszą wręcz przeciwny skutek. To, co mówi prezes Adam Glapiński i niektórzy inni członkowie RPP, źle wpływa na złotego - stwierdził.
Zdaniem eksperta bank centralny podejmie jednak jakieś działania. - Moim zdaniem dojdzie do tradycyjnej interwencji Narodowego Baku Polskiego - stwierdził.
Rozmówca Gazeta.pl odniósł się też do kwestii innych walut naszego regionu. Złoty stracił bowiem w odniesieniu do dolara ok. 15 proc. od początku roku, a - dla porównania - czeska korona ok. 10 proc.
- Wie pan, Czesi dostali KPO, a my nie. Wygląda więc na to, że nawet jeżeli chcielibyśmy wrzucić do jednego worka kraje, które nie mają euro, a są zaliczane do wschodzących, to jesteśmy w sytuacji gorszej - stwierdził.
Ekspert odniósł się też do kursu franka. Jego wysoka wartość oznacza bowiem wyższe koszty dla frankowiczów. - Tu mam dla pana bardziej optymistyczne wieści. Jestem przekonany, wierzę w profesjonalizm w banku szwajcarskim. On nie dopuści, by frank był na takim poziomie jak dzisiaj, 98 eurocentów na jednego franka. Będzie dążył do kursu 1,2, bo jest eksporterem - podkreślił prof. Noga.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl