Zgodnie z przyjętym przez Sejm w piątek projektem ustawy, każdemu gospodarstwu domowego, którego głównym źródłem ogrzewania jest węgiel, ma przysługiwać dodatek w wysokości 3 tys. zł.
Jak zwraca jednak uwagę "Dziennik Gazeta Prawna" - w tzw. deklaracji CEEB (tj. deklaracji zgłoszeniowej do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków, wskazując na źródła ciepła w danym budynku) wymienia się wszystkie źródła ogrzewania, bez wyodrębnienia tego "głównego". Dziennik zauważa, że w Warszawie pierwsze osoby chcą już poprawiać złożone deklaracje i dopisać tam źródło węglowe.
Ministerstwo Klimatu wyjaśnia, że informację co do głównego źródła ciepła każdy zainteresowany powinien zadeklarować samodzielnie pod rygorem odpowiedzialności karnej. Samorządy będą miały obowiązek weryfikacji zgłoszeń. Problem w tym, że są to trudne, czasochłonne procedury i urzędnicy mogą po prostu fizycznie nie podołać zadaniu.
Jak pisze na Twitterze ekonomista Rafał Mundry, jego rodzice w obawie o rachunki zastanawiają się, czy demontować stary piec węglowy (po instalacji pieca na gaz). "Nie wiedzą, co będzie droższe. Wolą się dywersyfikować" - pisze Mundry.
To niejedyna luka w przepisach o dodatku węglowym, na jaki wskazuje "DGP". Jak donosi - powołując się na oceny samorządowców - ustawa daje też możliwość dwukrotnej wypłaty dodatku np. w sytuacji, gdy małżeństwo posiada dwie nieruchomości w dwóch gminach i złoży dwa odrębne wnioski.
Na pewno będzie to nadużywane przez niektóre osoby
- mówi o lukach w przepisach cytowany przez "DGP" Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa. Choć przewiduje, że podczas prac w Senacie mogą pojawić się poprawki do ustawy, to ocenia, że "jeśli miałoby to być realne, gminy musiałyby otrzymać uprawnienia i środki".
Dodatek węglowy jest odpowiedzią rządu na rosnące ceny tego surowca. Problem w tym, że węgla w ogóle może w Polsce na zimę zabraknąć.
Zasypanie dziury powstałej po nałożeniu embarga na rosyjski węgiel będzie trudne. Nie sposób dziś przewidzieć skalę problemów, ale może zabraknąć kilku milionów ton surowca. Z dużym prawdopodobieństwem możemy jednak mówić, że będziemy zmagać się i z bardzo wysokimi cenami, i z trudnościami w dostępności węgla. Również dla gospodarstw domowych
- mówił w rozmowie z Gazeta.pl Robert Tomaszewski, starszy analityk ds. energetycznych, związany z Polityką Insight.
Optymizmem tryskają za to przedstawiciele rządu i PiS. "Węgiel będzie i nikt nie będzie siedział w zimnym mieszkaniu" - obiecywał prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas weekendowego wystąpienia w Kórniku. W podobnym tonie w Radziłowie wypowiadał się wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
Jakiegoś szczególnego problemu z dostępnością węgla być nie powinno. Wizje, które są dzisiaj rysowane: Polaków marznących w domach, są dalece przesadzone
- przekonywał Sasin.