Węgiel to w ostatnich dniach temat numer jeden w Polsce. Brak surowca to w dużej mierze efekt embarga, wprowadzonego po wybuchu wojny w Ukrainie. Nasz kraj nie kupuje już węgla z Rosji, by uzupełnić krajową produkcję. W wyniku deficytu tego surowca przez kilka miesięcy ceny urosły z ok. 1000 do ponad 3000 zł za tonę. Problemem jest też dostępność - węgla w wielu składach po prostu nie ma.
We wtorek Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla miała posiedzenie, któremu przewodniczył poseł Janusz Kowalski - dotyczyło braku węgla na polskim rynku. Łukasz Horbacz z IGSPW oszacował, że luka w węglu opałowym, który wykorzystują gospodarstwa domowe, to 2,5 mln ton, czyli 27 proc. zapotrzebowania.
- Te 2,5 mln ton to ilości nieuzupełnialne, bo ten węgiel, który przyjeżdża to Polski z importu, to nie są to właściwie sortymenty. Na naszym ryku największą liczbę kotłów w domach stanowią kotły zasypowe, gdzie wykorzystuje się węgle grube - tłumaczył Horbacz, cytowany przez Business Insider. - Natomiast surowiec, który sprowadzamy do kraju, tam udział węgla grubego jest niewielki, stanowi maksymalnie 10-15 proc. Nadal więc brakować będzie na rynku takich sortymentów, jak orzech i kostka - dodał.
Więcej informacji z Polski i ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Zupełnie inne nastawienie do sprawy - przynajmniej w wypowiedziach medialnych - zdradzają politycy związani z Prawem i Sprawiedliwością. Rządzący uspokajają, że surowca nie zabraknie. - To jest trudny czas, ale poradzimy sobie i z węglem, i z innymi nośnikami energii, i z gazem - zapewniała wiceministerka klimatu i środowiska Anna Łukaszewska-Trzeciakowska. Zaapelowała również do Polaków, by nie panikowali.
W podobnym tonie wypowiadał się wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, który przekonywał, że węgla w Polsce nie zabraknie. - Myślę, że jakiegoś szczególnego problemu z dostępnością węgla być nie powinno - mówił 25 lipca w Radziłowie. Poinformował jednak, że "być może w niektórych przypadkach" nie uda się zakupić całego potrzebnego na zimę węgla od razu i zakupy trzeba będzie "etapować".
- W tej części wschodniej Polski, z której pochodzę, nie widzę jakiegoś wielkiego strachu, że ludzie nie będą mieli czym się zimą ogrzewać - opowiadał także poseł PiS Krzysztof Tchórzewski, były minister energii. Polityk mówił, że problemów z węglem nie widać, bo "każdy solidny gospodarz już się w niego zaopatrzył".
Business Insider podaje, że Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla już w kwietniu ostrzegała premiera Mateusza Morawieckiego, że embargo na węgiel z Rosji może spowodować deficyt 4-6 mln ton tego surowca w Polsce.
Łukasz Horbacz tłumaczy, że od tego czasu interwencyjnie zakupiono 4,5 mln ton węgla z importu przez Węglokoks i PGE Paliwa, ale za późno. - Z tego będzie maksymalnie 900 tys. ton węgla opałowego - mówił, cytowany przez BI.