BBC: Rosja wypala gaz, który miał trafić do Niemiec. Dzienna wartość spalanego surowca to 10 mln dol.

Około 10 milionów dolarów idzie z dymem każdego dnia. Tyle, według ekspertów, na których powołuje się BBC, ma być warty gaz, który Rosja wypala blisko granicy z Finlandią. Chodzi o surowiec, który miał pierwotnie być wysłany do Niemiec gazociągiem Nord Stream 1. Gazprom przesył tą drogą mocno ograniczył - a za chwilę po raz kolejny go na kilka dni zupełnie wstrzyma - i najwyraźniej nie ma co z gazem zrobić - choć to tylko jedna z teorii.
Zobacz wideo Jak przebiega rosyjska ofensywa na Ukrainę? Pokazujemy animację od początku wojny do Dnia Niepodległości Ukrainy

BBC powołuje się na analizę pozyskaną od Rystad Energy, niezależnej norweskiej firmy analitycznej, obserwującej rynek ropy i gazu. Według ekspertów, chodzi o około 4,34 mln metrów sześciennych gazu ziemnego dziennie, którego wartość szacuje na około 10 mln dolarów. 

BBC: Rosja codziennie wypala gaz za 10 mln dolarów

Surowiec ten wypalany jest w ramach praktyki nazywanej po angielsku gas flaring, stosowanej zresztą powszechnie, także do pozbywania się gazu pojawiającego się w trakcie wydobywania ropy naftowej. Widać wtedy charakterystyczne pióropusze płomieni wydobywające się z kominów instalacji. Takie spalanie jest celowe. Robi się to czasem z powodów bezpieczeństwa lub kwestii technicznych. Zatem nie powinno to niby dziwić. Tym, co zaskakuje w przypadku obecnego rosyjskiego spalania, jest jego skala

"Nigdy nie widziałam, by zakład LNG wypalał tak dużo" - powiedziała BBC dr Jessica McCarty, ekspertka ds. danych satelitarnych z Uniwersytetu Miami w Ohio. "Zaczęło się to w okolicach czerwca i nie zniknęło. Pozostało na bardzo nietypowo wysokim poziomie" - dodała. 

Zakład LNG, o którym wspomina amerykańska naukowczyni, ma produkować, przechowywać i wysyłać płynny gaz. Należy do rosyjskiego państwowego giganta, Gazpromu. Jest zupełnie nowy, wydaje się, że nawet nie rozpoczął jeszcze w pełni działalności - start planowany był na ten rok, potem na 2023, a i ten późniejszy termin z powodu sankcji może się opóźnić. Mieści się w Portowaja, na północny zachód od Petersburga.

Gazprom (zdjęcie ilustracyjne)Haga chce tymczasowego zwolnienia UE z sankcji wobec Rosji

To też całkiem niedaleko granicy rosyjsko-fińskiej - zaledwie kilkanaście kilometrów. I to Finowie już kilka tygodni temu zauważyli na horyzoncie pióropusz ognia. O sprawie na początku sierpnia napisał portal Yle, należący do publicznego fińskiego nadawcy. Skontaktowali się z nim mieszkańcy przygranicznych miejscowości w gminie Virolahti, którzy przekazali, że płonący gaz widoczny jest od tygodni. Jeden z nich 24 lipca zrobił mu zdjęcia z niewielkiej wyspy Lanskeri w Zatoce Fińskiej. 

Do tematu odnosił się także wtedy między innymi ukraiński minister energetyki Herman Hałuszczenko. "Podczas gdy Rosja zmniejsza dostawy gazu do Europy, sztucznie zwiększając ceny surowca, jej własne magazyny robią się przepełnione" - pisał w poście na Facebooku. 

Instalacje przemysłowe Gazpromu w pobliżu granicy z Finlandią - przepompownia gazu ziemnego dla gazociągu Nord Stream i zakład produkujący LNG.Instalacje przemysłowe Gazpromu w pobliżu granicy z Finlandią - przepompownia gazu ziemnego dla gazociągu Nord Stream i zakład produkujący LNG. Źródło: Google Maps

Tak się składa, że tuż obok wspomnianego zakładu LNG Portowaja znajduje się też przepompownia gazu Nord Stream 1. Ta sama, do której nie może dotrzeć naprawiona w Kanadzie turbina (produkcji niemieckiej, Siemensa). To z powodu tych problemów, które Gazprom określa jako skutki sankcji, a Niemcy nazywają pretekstem, 16 czerwca ścięto przesył gazu gazociągiem po dnie Morza Bałtyckiego do 40 proc. przepustowości. Płonący gaz w terminalu LNG pojawił się dzień później. Widać go na zdjęciach pozyskanych dzięki satelitom. Wspomniany wcześniej portal Yle powoływał się na dane systemu monitorującego pożary NASA. Takie zdjęcie, tyle że wykonane przez europejskie satelity programu Copernicus, publikuje też BBC w swoim artykule. Obrazują one wyraźny wzrost ciepła wydobywającego się z instalacji i ma to być efekt wypalania gazu właśnie. 

Dlaczego w Portowaja płonie gaz? Tak naprawdę nie wiadomo

Z jakiego powodu Gazprom w Portowaja spala gaz? Wyjaśnieniem, które od razu przychodzi na myśl, jest to, że ma go po prostu za dużo. Niewykluczone, że zgromadzono go z przeznaczeniem do eksportu przez Nord Stream i pojawiły się problemy techniczne z przechowywaniem tak dużych ilości. BBC pisze, powołując się na ekspertów, że płonie surowiec, który był uprzednio przeznaczony do wysłania Niemcom. Ale to nie jedyne możliwe wyjaśnienie.

Wypalanie gazu może mieć też inne przyczyny techniczne. Możliwe, że Gazprom chciał go wykorzystać do wytwarzania LNG, ale z jakiegoś powodu nie jest w stanie tej produkcji uruchomić. Niewykluczone, że chodzi o procedury bezpieczeństwa związane z awarią. Wreszcie, możliwe, że wypalanie związane jest z testami w końcowym etapie rozruchu nowego terminalu LNG. 

Jak jest naprawdę? Nie wiadomo, Gazprom nie odpowiedział BBC na prośbę o komentarz w tej sprawie. 

Ceny gazu 22.08.2022Ceny gazu wystrzeliły w górę po decyzji Gazpromu. Tak źle nie było od marca

Kryzys energetyczny w Europie

Problemy z energią, a przede wszystkim z jej cenami, zaczęły się już w zeszłym roku, wtedy jako główną przyczynę podawano powrót gospodarki do pełnej aktywności po covidowym spadku. Już wtedy jednak można było dostrzec pewne działania Rosjan w tym zakresie - wystarczy przypomnieć sobie, że latem zeszłego roku Rosja walczyła o uruchomienie Nord Stream 2, czyli drugiej, równoległej nitki gazociągu biegnącego po dnie Bałtyku do Niemiec. Procedura certyfikacji była wtedy przedłużana przez niemieckich nadzorców rynku.

Teraz Nord Stream 2 nie ma już żadnego znaczenia, w tym momencie trudno sobie wyobrazić, żeby nowy gazociąg w ogóle został uruchomiony. To skutek napaści na Ukrainę, którą 24 lutego rozpoczęła Rosja. Wojna jeszcze bardziej podbiła ceny surowców energetycznych i samej energii w Europie, podbijając tym samym inflację. Rosja co chwilę ogranicza przesył gazu, jako powód podając problemy ze sprzętem czy konieczność dokonania przeglądu technicznego. W połowie czerwca przepustowość Nord Stream 1 ograniczono do 40 proc., teraz to zaledwie 20 proc. 

Kolejny taki przestój planowany jest od 31 sierpnia do 2 września. Rosyjski koncern jako powód przerwy podaje prace techniczne. "Rutynowej konserwacji" ma wymagać główna stacja sprężająca gaz. Niewykluczone, że to prawda, natomiast, jak podawała Agencja Reutera, naprawy te nie były wcześniej planowane. Kolejne decyzje ograniczające lub czasowo wstrzymujące dostawy surowca do Europy pogłębiają napięcie na linii Zachód - Rosja, a także kryzys energetyczny na kontynencie - i to w momencie, w którym państwa europejskie walczą o zapełnienie magazynów przed zimą. I tę przerwę Niemcy nazywają nieuzasadnioną i niezrozumiałą pod względem technicznym. 

Przed wybuchem wojny Rosja dostarczała Europie 40 proc. potrzebnego jej gazu. Teraz trwa wyścig państw europejskich o napełnienie magazynów gazu przed zimą. W krajach UE wprowadzane są też plany oszczędności energii, w niektórych także plany rekompensaty dramatycznych podwyżek gazu dla obywateli. Drogi gaz już teraz uderza w firmy, na przykład wytwarzające nawozy, w tym w Polsce.  terminowych na przyszły rok. 

DGWRP\PolskaTańszy gaz? Media: Sasin ma rozwiązanie. "Pomysł zyskał akceptację"

Więcej o: