W środę 31 sierpnia gaz przez Nord Stream 1 przestał płynąć. Ta sytuacja ma potrwać do 2 września. W ciągu tych trzech dni rzekomo prowadzone są prace serwisowe nad jedyną działającą turbiną w stacji kompresorowej Portowaja koło Wyborga. W takie wyjaśnienia Zachód nie wierzy, a politycy oskarżają Moskwę o wykorzystywanie energii jako broni i celowe podbijanie cen.
- W ciągu ostatnich tygodni i miesięcy ciężko pracowaliśmy na poziomie europejskim, aby odeprzeć te manipulacje. Uzgodniliśmy wspólne magazyny i osiągnęliśmy do tej pory poziom napełnienia średnio 80 proc., dwa miesiące wcześniej niż oczekiwano. Ale to wszystko nie jest wystarczające: Widzimy, że rynek energii elektrycznej już nie działa, ponieważ jest masowo zakłócany z powodu manipulacji Putina - powiedziała Ursula von der Leyen, cytowana przez Agencję Reutera.
Według ekspertów, na których powołuje się BBC, około 10 milionów dolarów idzie z dymem każdego dnia na gaz, który Rosja wypala blisko granicy z Finlandią. Chodzi o surowiec, który miał pierwotnie być wysłany do Niemiec gazociągiem Nord Stream 1. Mowa o około 4,34 mln metrach sześciennych gazu ziemnego dziennie.
Surowiec ten wypalany jest w ramach praktyki nazywanej po angielsku gas flaring, stosowanej zresztą powszechnie. Robi się to czasem z powodów bezpieczeństwa lub kwestii technicznych. Zaskakuje za to skala tego zjawiska - Nigdy nie widziałam, by zakład LNG wypalał tak dużo - powiedziała BBC dr Jessica McCarty, ekspertka ds. danych satelitarnych z Uniwersytetu Miami w Ohio.
Ursula von der Leyen zapowiedział, że należy podjąć działania przeciwko Rosji i Władimirowi Putinowi, który próbuje manipulować europejskim rynkiem energii.
- Jestem głęboko przekonana, że nadszedł czas na ograniczenie cen rosyjskiego gazu do Europy. Limit cen gazu może być ustalony na poziomie europejskim. Istnieje podstawa prawna, aby tymczasowo uszczuplić zyski jako środek awaryjny w czasie kryzysu - wyjaśnia.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
14 września von der Leyen ma przedstawić pomysły Komisji Europejskiej dotyczące przeciwdziałaniu skokom cen. Oprócz tego przewodnicząca KE zapowiedziała podjęcie działań mających na celu uszczuplenie nadzwyczajnych zysków dostawców energii elektrycznej, które osiągają w wyniku kryzysu gazowego.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odniósł się już do podobnych planów państw z grupy G7, które chcą wprowadzić limity na ceny ropy naftowej. - Firmy, które narzucą limit cenowy, nie znajdą się wśród odbiorców rosyjskiej energii. Po prostu nie będziemy z nimi współpracować na zasadach nierynkowych - powiedział dziennikarzom na telekonferencji Pieskow, cytowany przez Reutersa.