Ceny energii w Europie wzrosły po wywołaniu przez Rosję wojny w Ukrainie. W konsekwencji nałożono sankcje gospodarcze wobec Moskwy. W wyniku tego cena ropy gwałtownie wzrosła i utrzymuje się na wysokim poziomie, a Rosja zwiększyła swoje dochody pomimo spadku wielkości eksportu. Dochód z eksportu energii przez Rosję w 2022 roku ma wynieść 337,5 mld dolarów. Względem ubiegłego roku to wzrost o 38 proc. - wynika z danych Ministerstwa Gospodarki.
W kwietniu USA po raz pierwszy zaproponowało wprowadzenie limitu cenowego dla ropy z Rosji, co miało stanowić formę represji wobec tego kraju za napaść na Ukrainę. Z początku część krajów z grupy siedmiu największych gospodarek świata nie wierzyła, że taka rozwiązanie można realnie wprowadzić, jednak na początku września ministrowie finansów grupy G7 osiągnęli w tej sprawie porozumienie.
"Limit cenowy jest specjalnie zaprojektowany, aby zmniejszyć rosyjskie dochody i zdolność Rosji do finansowania wojny i agresji, jednocześnie ograniczając wpływ wojny Rosji na globalne ceny energii" - przekazano we wspólnym oświadczeniu, cytowanym przez "Financial Times".
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
"Financial Times" wyjaśnia, że dokładna wysokość tego limitu zostanie jednak ustalona w przyszłych rozmowach ze wszystkimi uczestnikami, w tym z krajami spoza grupy G7, które eksportują ropę z Rosji i mogą dołączyć się do planu. O tym czy ten plan rzeczywiście spełni swoje założenia, zdecyduje właśnie to, czy główni importerów rosyjskiej ropy spoza G7, tacy jak Chiny, czy Indie, zdecydują się ich przestrzegać.
Kanclerz Wielkiej Brytanii Nadhim Zahawi optymistycznie zapowiadał, że G7 jest "zjednoczona przeciwko tej barbarzyńskiej agresji", dodając, że limit cen "ograniczy zdolność Putina do finansowania jego wojny" - cytuje BBC. Z kolei sekretarz skarbu USA Janet Yellen podkreśla, że limit pomoże również w walce z inflacją.
- Pułap cenowy pomaga osiągnąć nasze podwójne cele polegające na wywieraniu presji na obniżenie globalnych cen energii, jednocześnie pozbawiając Putina dochodów na finansowanie jego brutalnej wojny w Ukrainie - tłumaczył, cytowany przez BBC.
Przekaz ze strony rosyjskiej nie jest jednak tak optymistyczny. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zapowiedział jasno, że "firmy, które narzucą limit cenowy, nie znajdą się wśród ich odbiorców". Rosja "po prostu nie będzie z nimi współpracować na zasadach nierynkowych" - cytuje Reuters.