Komisja Europejska przekaże w środę krajom UE najnowszy pakiet sankcji wobec Rosji. Brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka ustaliła, że po południu w Komisji zakończy się procedura pisemna zatwierdzania restrykcji i wtedy szczegóły zostaną przedstawione na spotkaniu ambasadorów 27 krajów.
Więcej informacji ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Brukselska korespondentka Polskiego Radia w weekend informowała, co może się znaleźć w pakiecie sankcyjnym. Wśród propozycji Komisji jest objęcie sankcjami importu z Rosji i eksportu do tego kraju o wartości kilkunastu miliardów euro. Restrykcje mają być nałożone między innymi na produkty stalowe, chemiczne, plastik, papier, narzędzia i maszyny przemysłowe. Uzupełnione mają być także dotychczasowe sankcje w sektorze lotniczym o tarcze hamulcowe i opony.
Ponadto, jak ustaliła brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka, na czarną listę mają być wpisane osoby odpowiedzialne za organizację nielegalnych referendów o przyłączeniu do Rosji na okupowanych terytoriach Ukrainy. Będą one miały zakaz wjazdu do Unii i zablokowane majątki w Europie.
W projekcie sankcji ma być również propozycja pułapów cenowych na rosyjską ropę, zgodnie z ustaleniami grupy G7. W przypadku Unii, która zdecydowała się na embargo na ropę od 5 grudnia, będzie to oznaczało zmiany w sankcjach - złagodzenie zakazu ubezpieczenia statków przewożących rosyjską ropę i nałożenie zakazu transportu surowca powyżej ustalonej ceny.
W związku z planowanym przyłączeniem do Rosji terytoriów, które rosyjskie wojska okupują na wschodzie i południu Ukrainy, europosłowie we wspólnym oświadczeniu zażądali sankcji wobec Rosji. Podpisało się pod nim około 60 europosłów, z kilku grup politycznych, w tym dziesięcioro z Polski.
Postulaty europosłów to pełne embargo na rosyjskie surowce energetyczne, nowe sankcje na w ramach wymiany handlowej, wykluczenie Rosji z G20 oraz innych międzynarodowych organizacji i sankcje na osoby odpowiedzialne za nielegalne referenda. Deputowani pokreślili, że wyniki referendów nie będą uznane, że są złamaniem międzynarodowego prawa i kolejną, nielegalną próbą podważenia suwerenności, niepodległości Ukrainy oraz jej terytorialnej integralności.
"Te działania to desperacja Rosji w reakcji na słabe postępy militarne na Ukrainie, gdzie w ostatnich tygodniach została wyzwolona część terytoriów okupowanych przez Rosjan" - napisali europosłowie.
Wcześniej premier Węgier Viktor Orban po raz kolejny nawoływał do zniesienia sankcji przeciwko Rosji. Do takiej deklaracji doszło w czasie przemówienia Orbana, inaugurującego jesienną sesję węgierskiego Zgromadzenia Narodowego.
Węgierski rząd już od kilku tygodni podkreśla, że nie chce nowych sankcji wobec Rosji, a kilka dni temu sam premier Viktor Orban powiedział, że chce, aby sankcje były zniesione do końca roku. 26 września potwierdził swoje stanowisko na forum węgierskiego parlamentu. - Drastyczny wzrost cen energii i inflacja jest spowodowana sankcjami. To nie jest problem gospodarczy, ale polityczny - a dokładnie odpowiedzialne są za to decyzje Brukseli - mówił.
Mimo wątpliwości, do tej pory Węgry zgadzały się na każdy pakiet sankcji. Teraz w wewnątrzunijnej debacie o nowym pakiecie premier Orban będzie chciał użyć argumentu, że to jego naród ich nie chce. Potwierdził, że rząd przeprowadzi narodowe konsultacje, gdzie Węgrzy będą mogli się wypowiedzieć w tym temacie. Instrument konsultacji był wielokrotnie stosowany przez węgierski rząd, bo ani wynik, ani frekwencja nie jest dla niego wiążąca.
Kwestia polityki wobec Rosji wyraźnie oddziela Węgry od innych krajów Unii Europejskiej. Mimo to Viktor Orban mówił w poniedziałek, że Węgry wciąż widzą swoją przyszłość w UE.