Podczas dyskusji na sali plenarnej posłanka Prawa i Sprawiedliwości Lidia Burzyńska mówiła, że w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy najniższa emerytura wzrosła o 52 procent. Zwracała uwagę, że rząd systematycznie wspiera osoby starsze.
Joanna Frydrych z Koalicji Obywatelskiej zadeklarowała poparcie dla rządowego projektu. Jak mówiła, "nasuwa się pytanie, czy omawiane kwoty uchronią emerytów i rencistów przed postępującym zubożeniem". Posłanka dodała, że w obliczu wzrostu cen potrzebna jest druga waloryzacja.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Poparcie dla projektu zadeklarowali przedstawiciele innych klubów parlamentarnych. Tadeusz Tomaszewski z Lewicy postulował wprowadzenie podwójnej waloryzacji oraz emerytur stażowych. Również Bożena Żelazowaska z PSL-u mówiła o emeryturach stażowych i przypomniała, że w Sejmie jest obywatelski projekt ustawy w tej sprawie, autorstwa "Solidarności".
Wiceminister rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed mówił, że zwaloryzowane będą wszystkie świadczenia. Podkreślał, że emeryci i renciści są grupą, którą należy otoczyć szczególną opieką.
W 2023 roku minimalna emerytura będzie wynosiła 1 588 złotych i 44 grosze. Waloryzowane mają być także renty. Świadczenie z tytułu całkowitej niezdolności do pracy, renta rodzinna i socjalna w przyszłym roku będą wynosiły również 1 588 złotych i 44 grosze, a renta z tytułu częściowej niezdolności do pracy - 1 191 złotych i 33 grosze. Na przyszłoroczną waloryzację świadczeń emerytalnych i rentowych rząd przeznaczy prawie 42 miliardy złotych.
Głosowanie rządowego projektu nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych ma się odbyć w czwartek.