Zapytaliśmy o słowo-klucz na 2023 r. Ekonomistom tylko jedno w głowie. I dobrze!

Mikołaj Fidziński
Czy można jednym słowem albo wyrażeniem opisać prognozy na 2023 r.? Takie wyzwanie daliśmy ekonomistom, innym specjalistom i naukowcom z polskiego świata gospodarczego. Jakim słowem-kluczem otworzymy nowy rok? Oddajemy głos ekspertom.

Jedno słowo-klucz na 2023 r. (ewentualnie kilka w ramach jednego sformułowania) - o tyle, a nie o opasłe tabele z prognozami, poprosiliśmy ekonomistów i inne ważne osoby polskiego życia gospodarczego. Fachowców z różnych dziedzin i z różnym spojrzeniem, więc i paleta odpowiedzi i ich uzasadnień jest szeroka.

Co może być takim gospodarczym wiodącym hasłem w 2023 r.? Tematem nr 1, kluczowym zagadnieniem, wydarzeniem, problemem, nadzieją? A może jest coś, co będzie toczyło się gdzieś w tle, z dala od pierwszych stron gazet i nie będzie spędzało nam snu z powiek, ale jednak warto wskazać na to palcem? 

Najczęściej pytani przez nas fachowcy wskazywali na dezinflację, czyli spadek inflacji. Czyli - co kluczowe - nie spadek cen, ale spadek tempa wzrostu cen. Słowem - ceny wciąż będą szybko rosnąć, ale już nie w tak szalonym tempie jak w 2022 r. Jak szybko postępować będzie dezinflacja, ile potrwa powrót do celu inflacyjnego, z czym spadek tempa wzrostu cen będzie się wiązał i co na to Rada Polityki Pieniężnej? Tu już zaczynają się prognostyczne schody.

W naszym zestawieniu znalazło się też dużo miejsca dla innej "flacji" - konkretnie stagflacji, czyli jednoczesnej inflacji i stagnacji gospodarczej. Jest też sporo m.in. o wyborczych transferach i zapaści sektora publicznego.

Eksperci dostali łamy Gazeta.pl dla siebie. Oto ich słowa na 2023 r. wraz z uzasadnieniami.

Zobacz wideo Borys: Zakładam, że spowolnienie gospodarcze będzie płytkie
  • Więcej o gospodarce przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego

ZMIENNOŚĆ

Rok 2022 był burzliwy: wysoka inflacja, zaległa korekta na giełdzie i wzrost stóp procentowych. Teraz nadchodzi spowolnienie. W 2023 r. możemy się spodziewać większej zmienności.

Wychodzimy z pandemii, firmom zagraża kryzys energetyczny, inflacja nadal będzie wysoka, a sytuację w Europie determinuje linia frontu w Ukrainie. Firmy z tego powodu zatrzymały procesy inwestycyjne, a do tego dokłada się polityka klimatyczna i odchodzenie od paliw kopalnych przez Europę. Jeszcze szczypta deglobalizacji, zakłóceń łańcuchów dostaw czy zwiększony popyt w Chinach, które kończą z polityką zero covid. Moim zdaniem, nie ma lepszego słowa niż angielskie "volatility", czy polskie "zmienność" na opisanie tego, co dzieje się z gospodarkami i giełdami.

Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju

DEZINFLACJA

Zgodnie z modelem NBP, zaimportowaliśmy 2/3 inflacji w cenach nośników energii, żywności, czy surowców. Główne szoki podażowe, które to powodowały, to zerwane łańcuchy dostaw, skok cen gazu i wojna. Te dwa ostatnie wywołała Rosja. Większy skok inflacji w Polsce w stosunku do niektórych krajów wynika z wysokiej energochłonności gospodarki, wysokiego tempa wzrostu płac oraz silnego popytu, tzn. dobrej koniunktury.

Ceny energii i surowców spadają na rynkach światowych, a popyt jest słabszy, ponieważ wchodzimy w spowolnienie gospodarcze. Powinniśmy wiec zaobserwować od końca pierwszego kwartału silne hamowanie inflacji, która powinna być w drugim półroczu już jednocyfrowa.

Prof. Paweł Wojciechowski, były minister finansów, szef Rady Gospodarczej Polska 2050

STAGFLACJA

(plus SPADEK SIŁY NABYWCZEJ, RYZYKO SYSTEMOWE DLA BANKÓW I WIĘCEJ STABILIZACJI W CENACH ENERGII)

Uważam, że dominującym zjawiskiem gospodarczym w 2023 r. z perspektywy makroekonomicznej będzie stagflacja. Zauważalny będzie też realny spadek wynagrodzeń, zwłaszcza budżetówki. W porównaniu z 2022 r. pogorszy się sytuacja w bankowości, w wyniku orzeczenia TSUE dotyczącego kredytów frankowych. Poprawi się natomiast sytuacja na rynkach surowców energetycznych. Ceny będą niższe i bardziej stabilne.

Nadal będą prowadzone rozważania nt. miękkiego lub twardego lądowania gospodarki, ale - skoro znajdziemy się w stagflacji, a więc nie dojdzie do wyhamowania inflacji poniżej 10 proc. do wyborów - w ogóle trudno mówić o jakimkolwiek lądowaniu. Nawet uporczywy spadek siły nabywczej oraz pogorszenie koniunktury w Niemczech do jesieni nie powstrzyma inflacji.

Dr Michał Możdżeń, Katedra Polityk Publicznych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, współzałożyciel Polskiej Sieci Ekonomii

RECESJA/STAGFLACJA

Sporo się nad tym zastanawiałem i pomimo, że uważam, że zjawiskiem, wokół którego powinna orientować się debata ekonomiczna w 2023 roku jest dystrybucja kosztów inflacji i dezinflacji, w praktyce najczęściej wymienianym i odmienianym przez wszystkie przypadki słowem będzie "recesja", ewentualnie "stagflacja", bez względu, czy rzeczywiście nas ona spotka.

Już w pierwszym kwartale 2023, ze względu na wywołany akumulacją zapasów efekt bazy, możemy mieć do czynienia ze spadkiem PKB rok do roku, a to na pewno wywoła wiele emocji i ustali ton dyskusji na najbliższy rok. Myślę, że nie znajdujemy się też na ostatniej prostej ostrej fazy kryzysu surowcowego - Rosja na pewno będzie chciała jeszcze przysporzyć tutaj kłopotów Europie i pewnie będzie się starała w tym celu wykorzystać swoją pozycję w BRICS [Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA - red.]. Jeśli coś takiego się jej uda, będziemy mieli do czynienia z kolejną falą wzrostów cen i obniżenia perspektyw wzrostu.

Nawet odporna polska gospodarka, do której będą pewnie witały nowe inwestycje zagraniczne, może nie przejść tego "suchą stopą". W tym scenariuszu, ekonomicznym słowem roku 2024 może stać się "bezrobocie"…

Dr Tomasz Lasocki, Katedra Prawa Ubezpieczeń Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego

WYBORY

Wróżbita ze mnie żaden, więc sparafrazuję mistrza Sapkowskiego i stwierdzę, że w przyszłym roku czeka nas silna koniunkcja dwóch światów - gospodarczego i politycznego pod nazwą "wybory".

Jeśli po zarazie czy wojnie nie zwita do nas kolejny spośród jeźdźców apokalipsy, to właśnie nimi będzie żyła nasza nadwyrężona inflacją i wydatkami gospodarka. Rządzący, czy to dla łapania drugiego oddechu, czy dla zostawienia następcom kilku kłód, przeprowadzą zmiany niekoniecznie korzystne gospodarczo w dłuższej perspektywie, a opozycja poszukując wyborczego graala może dać się uwieść słodkiemu śpiewowi syren populizmu. Czas będzie szczególny, bo zaciekła walka polityczna trafi na nadwyrężoną gospodarkę.

Hanna Cichy, starsza analityczka ds. gospodarczych w Polityce Insight

DEZINFLACJA/EROZJA

Dezinflacja - w mojej opinii to będzie ekonomiczne słowo roku 2023. Inflacja, którą martwimy się (z przerwą na pandemię) mniej więcej od połowy 2019 r., w końcu zacznie spadać, a nie rosnąć. Jest to powód do pewnej ulgi, ale nie euforii - droga do stabilności cen (czyli inflacji w pobliżu celu NBP - 2,5 proc.) zajmie jeszcze około trzech lat.

W tym czasie doświadczymy zaś postępującej (i to moje drugie słowo na 2023 r.) erozji: erozji siły nabywczej naszych dochodów, erozji naszych oszczędności, a przede wszystkim - erozji sektora publicznego, wynikającej z tego, że politycy wolą rozdawać nowe świadczenia, niż waloryzować istniejące instrumenty i zapewnić adekwatne finansowanie urzędów, szkół i ochrony zdrowia.

Dr Tomasz Wyłuda, Uniwersytet Opolski

ODWRACANIE POLITYKI PIENIĘŻNEJ

2023 r. może stać pod znakiem odwracania polityki pieniężnej przez główne banki centralne. Znów przejdziemy do fazy ożywienia. W drugiej części 2023 r. można więc spodziewać się rozluźnienia tej polityki. Będzie to prawdopodobnie powodować mocne wzrosty na rynku akcji. Istnieje więc okazja, która zdarza się raz na kilka lat (dołek cyklu koniunkturalnego), w którym akcje są rekordowo tanie i mogą pozwolić przynieść znaczne wzrosty.

Głównym problemem, z jakim zmaga się gospodarka (poza wojną za wschodnią granicą), jest nieugaszona inflacja. Banki centralne zbyt wolno zareagowały na wzrost inflacji, a teraz gdy zbliżamy się do spowolnienia, a nawet recesji, restrykcyjna polityka banków centralnych jeszcze mocniej ciąży gospodarce. Nieleczona inflacja na samym początku i zaklinanie rzeczywistości, że inflacja jest "przejściowa", doprowadziły do przewlekłej choroby. Konsekwencje mogą być bardzo bolesne, np. wzrost bezrobocia i recesja.

Dodatkowo w przyszłym roku warto spojrzeć na rynki obligacji, a szczególnie Włoch. Włochy mają jeden z najwyższych w UE poziomów zadłużenia do PKB. W przyszłym roku S&P prognozuje we Włoszech recesję, co w połączeniu z rosnącymi kosztami odsetek od gigantycznego zadłużenia będzie powodować problemy. Oczywiście mógłby pomóc ECB, skupując włoskie obligacje za wykreowane nowe euro. Jednak problem jest taki, że w tej chwili strefa euro sama zmaga się z rosnąca inflacją, a podaż pieniądza może jeszcze bardziej podkręcić inflację. Należy podkreślić, że Włochy same są sobie winne, przekraczając rok w rok zarówno limity zadłużenia (60 proc.) PKB, jak i limity deficytu (3 proc.).

Dr Wojciech Paczos, Cardiff University

STAGFLACJA

Inflacja jeszcze trochę z nami zostanie. Z inflacji schodzi się trudno. Bardziej istotne jest pytanie o stagnację gospodarczą. Najnowsze prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego mówią o wzroście PKB Polski o 3,8 proc. w 2022 r. i tylko 0,5 proc. w 2023 r. Do tego środowiska należy dodać wysokie, a może jeszcze rosnące, stopy procentowe - one z pewnością będą obniżały popyt w gospodarce.

Po szczegóły swojego stanowiska dr Paczos odsyła do wystąpienia podczas panelu "Czy polskiej gospodarce zagraża stagflacja i inflacja" organizowanym przez Polskie Towarzystwo Ekonomiczne, Polską Akademię Nauk oraz Instytut Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk. 

Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista Pekao SA

DEZINFLACJA

Myślę, że to zjawisko, które będzie się w kolejnych miesiącach 2023 roku nasilać. Tak, jak w 2022 r. inflacja wyznaczała kolejne rekordy, tak w 2023 roku trajektoria będzie już wyraźnie spadająca. Będzie to zjawisko globalne i rynki finansowe już w dużym stopniu w wycenach instrumentów finansowych je uwzględniają.

Dodajmy jednak, że pomimo opadającej trajektorii, inflacja na koniec 2023 roku prawdopodobnie nadal będzie wyraźnie wyższa niż cele inflacyjne banków centralnych. Co więcej, my, ekonomiści, może i jesteśmy pewni kierunku, czyli tego, że do spadku inflacji dojdzie, ale absolutnie nie jesteśmy pewni tego, kiedy wróci ona do celu.

I tu należałoby wskazać na kolejny czynnik, który będzie na tempo dezinflacji wpływał, czyli głębokość już zaczynającego się schłodzenia koniunktury, czy ewentualnej recesji. Przyszły rok to będzie właściwie monitorowanie tych dwóch wzajemnie powiązanych zjawisk gospodarczych.

Dr Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole

DEZINFLACJA

Słowem kluczem w 2023 r. będzie dezinflacja, a więc stopniowe obniżanie się tempa wzrostu cen. Oczekuję, że dezinflacja rozpocznie się w marcu i w kolejnych kwartałach tempo wzrostu cen będzie coraz niższe.

Tempo dezinflacji będzie miało wpływ na rynkowe oczekiwania dotyczące stóp procentowych oraz komunikowanie przyszłej polityki pieniężnej przez RPP. Tylko bardzo głęboka i szybka dezinflacja mogłaby skłonić RPP do obniżek stóp procentowych w 2023 r., co moim zdaniem jest mało prawdopodobne.

Od tempa dezinflacji będzie zależał wzrost gospodarczy. Im szybsza dezinflacja, tym wyższy wzrost konsumpcji. Ten problem dotyczy szczególnie drugiej połowy 2023 r., kiedy to tempo wzrostu płac wyraźnie przewyższy stopę inflacji, co będzie sprzyjać ożywieniu konsumpcji.

Tempo dezinflacji zdeterminuje możliwość sfinansowania dużych potrzeb pożyczkowych zaplanowanych na 2023 r. Im szybciej inwestorzy nabiorą przekonania, że dezinflacja jest zjawiskiem trwałym, tym chętniej będą kupować obligacje emitowane przez jednostki sektora publicznego, w tym obligacje Skarbu Państwa. To z kolei będzie miało wpływ na możliwość sfinansowania dodatkowych i nieogłoszonych jeszcze wydatków powiązanych z kampanią wyborczą, takich jak 15. emerytura. Spodziewam się że rząd będzie chciał zrealizować takie dodatkowe wydatki najpóźniej w III kwartale 2023 r.

Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego

BEZPIECZEŃSTWO/STRACH

1. Dzisiaj plany inwestycyjne firm są najniższe od 2014 roku (z wyłączeniem pandemii), ale wyniki firm wciąż są bardzo dobre. Co więcej, różne indeksy wyprzedzające są bardzo niskie, ale raczej przestrzeliwują w dół. Gdy uda się zadbać o bezpieczeństwo, spadną obawy wojenne czy inflacyjne i dotyczące wysokości stóp, może się okazać, że wydatki inwestycyjne firm będą wyższe - chociażby w odnawialne źródła energii albo efektywność energetyczną, w reakcji na szok energetyczny.

2. Również nastawienie gospodarstw domowych do wydatków wygląda fatalnie, strach przed inflacją wysokimi kosztami życia, wysokimi stopami procentowymi, a może i wojną, zniechęcają do wydawania środków na inne cele niż dobra podstawowe. Sytuacja dochodowa pogorszyła się, ale wciąż jesteśmy po paru latach dużego realnego wzrostu dochodów do dyspozycji. 2023 r. to rok wyborczy - myślę, że ostatecznie pojawią się nowe świadczenia socjalne, bardziej masowe niż ostatnio ogłaszane programy celowe. Większe poczucie bezpieczeństwa może odblokować wydatki rodzin.

3. Bezpieczeństwo energetyczne to ważne ryzyko dla nas, ale również głównych partnerów handlowych, np. Niemiec. Ciepła zima i mniejsze wyłączenia energochłonnych branż mogą spowodować, że oczekiwana płytka recesja w Niemczech i Eurolandzie będzie jeszcze płytsza.

4. Bezpieczeństwo militarne Polski będzie wymagać dziesiątek miliardów wydatków w 2023 r. i kolejnych latach. Aby zapewnić bezpieczeństwo militarne potrzebujemy bezpieczeństwa finansowego, a więc zdolności finansowania dużych potrzeb pożyczkowych i rozwagi polityków, aby wydatki wyborcze nie podkopały naszej zdolności do finansowania potrzeb obronnych.

5. Bezpieczeństwo dostaw. Zakłócenia w łańcuchach dostaw były bolączką firm w pandemii. W 2022 r. nastąpiła tu duża poprawa, jej efekty widać w spadku inflacji towarów globalnie. Oby nawroty pandemii w Chinach nie zakłóciły bezpieczeństwa dostaw. Na razie tak się nie dzieje.

6. Bezpieczeństwo epidemiologiczne w Chinach. Jeżeli zostanie utrzymane, pomimo wczesnego otwarcia gospodarki, może pozwolić Chinom odbić się. To może mieć skutki zarówno negatywne - podbije ceny surowców, w tym gazu i metali - ale i pozytywne. Skorzysta bowiem na tym koniunktura, szczególnie w Europie opartej na eksporcie. Tym samym skorzysta też Polska. 

Marta Petka-Zagajewska, kierowniczka Zespołu Analiz Makroekonomicznych PKO BP

DEZINFLACJA

Najpopularniejszym słowem w naszych analizach za 2022 była "inflacja". oczekujemy, że w 2023 takim słowem-kluczem może stać się "dezinflacja".

Zakładamy, że 2023 rok przyniesie stopniowy, ale stabilny trend dezinflacyjny, który rozpocznie się w marcu, a na koniec roku sprowadzi inflację nieznacznie poniżej 10 proc.. Dezinflacja odzwierciedli wygasające efekty szoku z 2022 r. (relatywna stabilizacja cen żywności i energii/paliw w 2023 vs 2022) oraz hamowanie inflacji bazowej.

Niższa inflacja bazowa będzie częściowo skutkiem zmian po stronie podażowej (słabnąca presja kosztowa), ale przede wszystkim po stronie popytowej. Spadek realnych dochodów, wyczerpywanie się przestrzeni do wygładzania konsumpcji poprzez oszczędności i zamrożony dopływ kredytu do gospodarki ograniczą popyt. To wzmocni presję konkurencyjną, wymuszając redukcję marż i ograniczając przestrzeń do wzrostu cen detalicznych. Zakładamy, że po wzroście w pierwszym kwartale 2023 r. (efekt zmian cennikowych), od drugiego inflacja bazowa będzie spadać, docelowo do ok. 6 proc. na koniec roku.

Arkadiusz Balcerowski, ekonomista mBanku

DEZINFLACJA

Choć spadek inflacji jest dość powszechnie oczekiwany, to dezinflacja może przybierać różne formy. To wszystko zasługa dużej niepewności odnośnie do faktycznego przebiegu ścieżki inflacyjnej na przestrzeni kolejnego roku, ale także w kolejnych latach.

Jeśli chodzi o przyszły rok, niepewność dotyczy dwóch aspektów. Po pierwsze, jak długo potrwa dezinflacja. Po drugie, jak głęboka ona będzie. Jasnym jest, że w pierwszej kolejności spadkowi ulegnie cykliczny komponent inflacji, niemniej do końca nie wiadomo, w jakim stopniu odpowiada on za obecną skalę wzrostu cen. Dopiero po osiągnięciu minimum na cyklicznej inflacji unaocznić się może skala problemu inflacyjnego w kraju. Bowiem pozostała inflacja będzie mieć charakter bardziej strukturalny, z którym walczyć znacznie trudniej. Tym samym, o ile większość roku spędzimy pod hasłem "dezinflacji", o tyle końcówka i przełom kolejnego roku tak oczywiste pod tym względem raczej nie będą.

Marcin Kujawski, ekonomista BNP Paribas

DEZINFLACJA

Wygląda na to, że w 2023 r. wiodącym tematem przykuwającym uwagę ekonomistów będzie hamująca inflacja. Choć jej szczytu spodziewamy się dopiero w lutym, to od tego momentu dynamika cen konsumpcyjnych powinna systematycznie się obniżać.

Skala i tempo wyhamowania inflacji będą determinować dalsze kroki podejmowane przez Radę Polityki Pieniężnej. W naszej ocenie tempo wzrostu cen pod koniec przyszłego roku wciąż oscylować będzie w okolicach 10 proc. rok do roku.

W efekcie uważamy, że przestrzeń do obniżek stóp procentowych pojawi się w Polsce dopiero w 2024 roku, a w perspektywie 24 miesięcy stopa referencyjna spadnie o 125 punktów bazowych, do 5,50 proc.

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Dr Marcin Wojewódka, wiceprezes Instytutu Emerytalnego

AUTOZAPIS DO PPK

Z perspektywy prawnika i praktyka zajmującego się przede wszystkim dodatkowym systemem zabezpieczenia emerytalnego w naszym kraju, kluczowym słowem na rok 2023 jest "autozapis (do PPK)". Jest to instytucja wprowadzona ustawą o pracowniczych planach kapitałowych, która w myśl założeń ekonomii behawioralnej zakłada tzw. szturchnięcie, czyli automatyczne zapisywanie do PPK (w interwałach czteroletnich) wszystkich tych, którzy w tym ostatnim okresie złożyli deklarację rezygnacji z wnoszenia wpłat.

Pierwszy autozapis będziemy mieli właśnie w pierwszym kwartale 2023 roku, kiedy to kilkaset tysięcy polskich pracodawców będzie zobowiązanych, aby do końca lutego 2023 roku poinformować osoby u nich zatrudnione, a nieuczestniczące w PPK, o obowiązku rozpoczęcia od dnia 1 kwietnia 2023 roku naliczania za nich wpłat do PPK.

W tym kontekście największym wyzwaniem logistycznym będzie marzec 2023 roku, gdyż w tym czasie osoby zatrudnione będą mogły składać bezpośrednio, w formie pisemnej u swoich pracodawców, deklarację rezygnacji z wnoszenia wpłat do PPK. Kto tego nie zrobi, od kwietnia 2023 roku z mocy prawa stanie się uczestnikiem PPK. Taka sytuacja dotyczy kilku milionów osób zatrudnionych w naszym kraju - w sumie prawie wszystkich, którzy nie są uczestnikami PPK, a mają wynagrodzenie obligatoryjnie obciążone składkami na ubezpieczenia emerytalne.

Zatem instytucja autozapisu do PPK, właśnie z uwagi na skalę tego przedsięwzięcia, jest dla mnie kluczowym pojęciem nadchodzącego 2023 roku. Kolejny autozapis, jeśli rządzący wcześniej nie zmienią przepisów, będzie miał miejsce dopiero w 2027 roku.

Dr Marcin Kędzierski, współzałożyciel Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego i były prezes KJ

POWRÓT CHWILÓWEK, BUDŻETÓWKA oraz 600/700 PLUS

Powrót chwilówek - pomimo dezinflacji wraz ze spowolnieniem wzrostu staną płace, co spowoduje spadek realnych wynagrodzeń.

Budżetówka - to będzie kolejny rok zapaści sektora publicznego, bo ani PiS, ani PO nie są specjalnie zainteresowane ta grupą.

600/700 plus - PiS przed wyborami zaproponuje waloryzację swojego sztandarowego programu.

Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP

NIEDOBÓR/KONKURENCYJNOŚĆ

Słowo-klucz, czyli co wystarczy zrozumieć, aby lepiej przewidzieć gospodarkę w 2023 roku.

Lata 80. naznaczone były piętnem niedoboru, które odczuwało się w postaci braku towaru: i w sklepach spożywczych (gdzie nieraz można było kupić tylko ocet), i przy kupnie samochodu (kto nie miał talonu "za zasługi", czekał kilka lat lub kupował produkt znacznie droższy i używany).

Zwrot w stronę gospodarki rynkowej oznaczał zmianę sytuacji: ewentualne braki dostaw automatycznie skutkowały wzrostem ich cen, powodując, że powstrzymanie się konsumentów od zakupu nie było efektem niedostępności towaru, ale wyborem podyktowanym zaporową ceną.

Inflacja i recesja zbliżająca się dziś do Europy mają w czasie pandemii i wojny wspólną znaną z historii twarz: twarz niedoboru, który prowadzi i do wysokich cen, i do ograniczenia produkcji, a przez to deficytu niektórych dostaw.

Niedostępność surowców energetycznych, półprzewodników czy produkcji chińskich fabryk rozlała się dotychczas na deficyt rowerów, samochodów, węgla czy gazu, powodując okresowo albo brak oferty, albo skokowy wzrost ceny.

Rok 2023 pokaże, w jakim stopniu niedobór dostaw i produkcji rozleje się na kolejne kategorie towarów i usług: czy nowa fala wzrostu cen i deficytu dostaw będzie karzełkiem w porównaniu z problemami roku 2022, czy dalszą ich eskalacją?

Co nie będzie w centrum uwagi w 2023, ale jest istotne, to konkurencyjność.

Rekordowo niska stopa inwestycji w Polsce, innowacyjność przedsiębiorstw wśród najniższych w Europie, coraz bardziej krótkoterminowe podejście biznesu do wyzwań nastawione na przetrwanie bieżących trudności, a nie realizację długofalowych planów rozwojowych i efektywnościowych, ograniczana wolność gospodarcza i rosnący interwencjonizm państwa, chaotyczne zmiany prawa bez rzetelnych konsultacji społecznych, zmiany prawa gospodarczego i podatkowego ze zbyt krótkim vacatio legis i bez niezbędnych okresów przejściowych, płaca minimalna rosnąca szybciej niż wynagrodzenia w gospodarce ósmy rok z rzędu, mało wiarygodna polityka pieniężna, kulejąca koordynacja polityki gospodarczej, bliskość wojny na Ukrainie, kryzys energetyczny, zbrojenia, sankcje - to tylko niektóre powody, dla których polska konkurencyjność pogarszała się w ostatnich kwartałach.

Z drugiej strony, szanse na przyciągnięcie inwestycji zagranicznych, dla których daleka Azja nie jest już atrakcyjną alternatywą, przyrost liczby osób z wykształceniem wyższym, umiarkowany dług publiczny w relacji do PKB - to przykłady silnych stron polskiej konkurencyjności.

Od konkurencyjności gospodarki zależy lokowanie w naszym kraju produkcji towarów i usług, a zatem dostępność oferty produktów dla konsumentów, eksport implikujący zdolność do opłacenia importu, praca dla pracowników i podatki dla rządu i samorządów, źródło jakościowych usług publicznych, bezpieczeństwa publicznego i socjalnego, społecznej polityki państwa czy międzynarodowej pozycji negocjacyjnej rządu i zdolności do poniesienia wydatków zbrojeniowych.

Czy okres wielkich wyzwań gospodarczych zbiegający się z rokiem wyborczym może być okresem co najmniej utrzymania konkurencyjności gospodarki? Od tego będzie zależeć nasz dobrobyt po 2023 roku. Warto mieć konkurencyjność na uwadze w prowadzeniu polityki gospodarczej, podczas kampanii wyborczej i przy realizacji wyborczych obietnic.

Więcej o: