Metale ziem rzadkich to grupa 17 metali wykorzystywanych w nowych technologiach, w tym przy produkcji elektroniki (smartfony, komputery, telewizory), w branży energii odnawialnej (baterie do samochodów elektrycznych, panele słoneczne, turbiny wiatrowe) i w obronności (silniki odrzutowe, systemy naprowadzania i obrony przeciwrakietowej, satelity, sprzęt GPS).
Wraz z rozwojem takich technologii rośnie zapotrzebowanie na metale ziem rzadkich. Tymczasem ich produkcja skupia się głównie w jednym ręku - chińskim. Chiny odpowiadają za około 60 proc. produkcji tych metali (na dalszych miejscach znajdują się: USA - 16 proc., Mjanma - 9 proc. i Australia - 8 proc.). Nic więc dziwnego, że inne państwa, ze Stanami Zjednoczonymi na czele, próbują zwiększyć swoje możliwości w tym zakresie. Z tego też powodu doniesienia dotyczące nowych złóż cennych surowców budzą spore zainteresowanie. A w ostatnim czasie mieliśmy dwa takie doniesienia, i to z Europy, oba z północy kontynentu.
Najnowsze dotyczy Norwegii. W ostatni piątek, 27 stycznia, agencja rządowa Norweska Dyrekcja ds. Ropy Naftowej (ang. NPD, nor. Oljedirektoratet) opublikowała komunikat dotyczący oceny zasobów minerałów dna morskiego na norweskim szelfie kontynentalnym. To pierwszy taki szacunek. Co więcej, w badaniach wykazano, że na dnie morskim przynależącym do Norwegii znajdują się znaczne ilości metali i minerałów.
"Ocena zasobów minerałów dna morskiego przeprowadzona przez NPD zawiera szacunki istniejących zasobów; innymi słowy zasoby, które zostały udowodnione lub których oczekuje się, że będą obecne" - czytamy w komunikacie.
Wymieniono w nim m.in. miedź, której na norweskim szelfie ma być 38 milionów ton - jak podaje Agencja Reutera, to dwa razy więcej, niż rocznie wydobywa się na całym świecie. Norwegowie piszą też, że w ich szelfie znajduje się cynk, złoto i srebro.
"Spośród metali znalezionych na dnie morskim na badanym obszarze magnez, niob, kobalt i minerały ziem rzadkich znajdują się na liście minerałów krytycznych Komisji Europejskiej" - stwierdza NPD w swoim oświadczeniu.
Agencja Reutera zwraca uwagę, że Norwegia wciąż jeszcze zastanawia się, czy zezwolić na podwodne górnictwo na szelfie. Musiałby to zatwierdzić parlament, na razie temat budzi opór działaczy na rzecz ochrony środowiska i klimatu. Relacja kraju z tematami górniczymi jest skomplikowana. Z jednej strony Norwegowie zarabiają na eksporcie surowców kopalnych, ropy naftowej i gazu ziemnego, stanowiących źródło ich bogactwa. Z drugiej - bliska jest im ochrona przyrody i klimatu.
Jak podaje Reuters, organizacje środowiskowe wezwały do przełożenia aktywnych poszukiwań i wydobycia minerałów z dna morskiego i zwróciły uwagę na konieczność przeprowadzenia kolejnych badań dotyczących wpływu takich działań na organizmy morskie.
"Aby potwierdzić, czy zasoby mineralne są możliwe do wydobycia i czy mogą być wydobywane przy akceptowalnym wpływie na środowisko, konieczne będą dalsze badania dna morskiego i rozwój technologiczny związany z metodami wydobycia" - zaznacza norweska agencja w komunikacie. Czyli: dobrze to na razie wygląda, ale od szacunków do wydobycia jeszcze daleka droga.
Zaledwie dwa tygodnie temu o znalezieniu ogromnego, największego w Europie złoża metali ziem rzadkich informowała Szwecja. Cenne surowce - ma być ich ponad milion ton - znaleziono na północy kraju, w pobliżu Kiruny, miasta znanego z bardzo dużych złóż rudy żelaza. Pochwaliła się tym szwedzka państwowa firma wydobywcza LKAB - podkreśliła, że znalezisko może być kluczowe dla zielonej transformacji w Europie.
Brzmi pięknie, tylko to nie takie proste. Niestety, wydobywanie metali ziem rzadkich jest problematyczne z dwóch powodów. Po pierwsze, jest po prostu trudne, a poza tym może być bardzo szkodliwe dla środowiska. Kilka dni temu dziennikarz "Financial Times" Richard Milne w swojej opinii opublikowanej na stronie internetowej dziennika podkreślał, "są podstawy do sceptycyzmu" na temat tego, na ile duże jest szwedzkie odkrycie. "Pojawiają się pytania o to, jak długo może potrwać rozwój [wydobycia - red.], jak duże jest to złoże, wpływ na lokalne środowisko i na ile realistyczne, że Europa odzwyczai się od chińskich dostaw". Cytowany przez Milnego Per Kalvig, ekspert w dziedzinie metali ziem rzadkich, mówi, że istnienie złoża Per Geijer, o którym mówił szwedzki koncern, tak naprawdę znane jest od dekad, a sama firma w komunikacie podała zbyt mało szczegółów, by geolodzy mogli ocenić jakość odkrycia.
Unia Europejska niemal całość wykorzystywanych metali ziem rzadkich (98 proc. - według danych za 2021 r.) importuje z Chin.