"Najwyższa Izba Kontroli stojąc na straży majątku i środków publicznych podjęła w 2022 r. dwie planowe kontrole w PKN ORLEN, w których spółka uniemożliwiła przeprowadzenie czynności przez kontrolerów" - poinformował w oświadczeniu prezes Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Zadeklarował, że wykorzysta wszystkie środki prawne (krajowe i europejskie), aby zrealizować kontrole, które miały się odbyć w Orlenie. "Obywatele mają prawo wiedzieć, na co wydawane są publiczne pieniądze" - przekazał.
Pierwsza kontrola miała dotyczyć wydatków koncernu na działalność sponsoringową, medialną, usługi prawne i konsultingowe oraz przyjętych zasad przyznawania darowizn na rzecz fundacji. Natomiast druga realizacji działań w zakresie poprawy bezpieczeństwa paliwowego, w tym proces połączenia PKN Orlen z Grupą Lotos oraz PGNiG.
Marian Banaś podkreśla, że obie te kontrole były kontrolami planowymi, a przesądziły o nich liczne wnioski i skargi. "Tematyka i zakres kontroli dotyczy wydatków i transakcji liczonych nie w setkach milionów, ale miliardach złotych. Wydatki samego PKN Orlen na usługi obce to 3 miliardy złotych rocznie. Obecnie osoby decydujące o wydatkowaniu tak dużych kwot posiadanych przez spółki z udziałem Skarbu Państwa, twierdzą, że nie należy kontrolować ich wydatków" - grzmi Banaś.
NIK informuje, że przedstawiciele Orlenu odmawiają kontrolerom prawa wglądu do dokumentów i nie udzielają stosownych informacji m.in. dotyczących kluczowych umów zawartych z nabywcami aktywów Grupy Lotos. Daniel Obajtek twierdzi jednak, że złamałby prawo, wpuszczając do Orlenu kontrolerów NIK. Poinformował, że z czterech opinii prawniczych, jakie pozyskał w tej sprawie, wynika, że urząd Mariana Banasia nie może przeprowadzić takiej kontroli.
Nie zgadza się z tym Marian Banaś, który zauważa, że "wcześniej NIK realizowała takie kontrole". Przywołuje przykład kontroli w spółce Inowrocławskie Kopalnie Soli, która należy do Orlenu. "W dniu 12 lutego 2015 roku zarząd spółki zwrócił się do Prezesa NIK o przeprowadzenie kontroli, która została zrealizowana w II i III kwartale 2016 roku. Wówczas nie zgłaszano żadnych wątpliwości co do uprawnień NIK w zakresie kontroli spółki zależnej PKN Orlen" - czytamy w oświadczeniu.
W związku z tym Najwyższa Izba Kontroli złożyła do Prokuratury trzy zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 98 ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli, który dotyczy utrudniania i udaremniania kontroli w PKN Orlen i Fundacji Orlen. Niestety dla NIK prokuratura wydała postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania. NIK złożyła jednak zażalenia w każdym z trzech przypadków, które trafiły do Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście w Warszawie.
Więcej o gospodarce przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl
"To już niemal norma, że w sprawach kierowanych do prokuratury przez NIK śledczy wykazują znikome zainteresowanie okolicznościami podnoszonymi przez Izbę" - szydzi Marian Banaś i przytacza, że zaledwie 2 proc. zawiadomień kierowanych przez NIK do prokuratury kończy się wniesieniem aktów oskarżenia. "Na tym tle zastanawiające jest, że prokuratura tak szybko zareagowała na zawiadomienia złożone przez Orlen przeciwko kontrolerom, którzy są szczegółowo przesłuchiwani w zakresie ich czynności służbowych" - dziwi się prezes Najwyższej Izbie Kontroli.
Marian Banaś na koniec swojego oświadczenia wskazuje, że "w ocenie NIK obecnie obserwujemy próby blokowania Najwyższej Izbie Kontroli możliwości wypełniania jej konstytucyjnych obowiązków, a kontrolerom NIK możliwości wykonywania ich czynności służbowych. Jako Prezes NIK nie mogę tego akceptować".