Policjanci z komisariatu V w Sosnowcu zatrzymali mężczyznę, który w jednym z osiedlowych sklepów w dzielnicy Juliusz poprosił o dwa wina i batonik, po czym, nie płacąc za nie, skonsumował na oczach ekspedientki. Twierdził, że może poczekać na policję, wskazując, że kradzież towaru o wartości mniejszej niż 500 złotych to tylko wykroczenie - czytamy w komunikacie Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu.
Okazało się, że dzień przed zuchwałą kradzieżą mężczyzna odwiedził komisariat, aby zasięgnąć informacji o zasadach odpowiedzialności karnej za kradzieże. Interesowała go kwestia, od jakiej wartości zrabowanej rzeczy kradzież przestaje być wykroczeniem, a staje się przestępstwem. Następnie pytał o wysokość mandatów przewidzianych za drobne kradzieże.
Więcej informacji z Polski przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Bogatszy o zdobyte informacje, podziękował funkcjonariuszom i opuścił komisariat. Jak później ustalono, 33-latek prosto z komisariatu poszedł do jednego ze sklepów spożywczych, gdzie poprosił ekspedientkę o dwa wina i batonik, a następnie skonsumował towary na oczach obsługi i spokojnie oczekiwał na przyjazd policji.
"Wobec wezwanych mundurowych nadal zachowywał się arogancko, bagatelizując całe zdarzenie" - czytamy. Mężczyzna stwierdził, że "specjalnie dokonał kradzieży, bo mu się nudziło i chciał zobaczyć reakcję policjantów". Był przekonany, że w najgorszym wypadku za popełniony czyn zostanie ukarany zaledwie mandatem.
Kiedy usłyszał od policjantów, że jego wiedza w tym przedmiocie jest niepełna, gdyż w tym przypadku odpowie za tzw. kradzież zuchwałą, bardzo się zdenerwował. W trakcie zatrzymania, po założeniu mu już kajdanek, stał się agresywny. Mężczyzna szybko trafił do policyjnego aresztu. Usłyszał już prokuratorskie zarzuty i został objęty policyjnym dozorem. Za popełnione przestępstwo może mu grozić kara nawet do 8 lat więzienia.