Ach, cóż to będzie za inflacja. GUS poda dane za styczeń. Prognozy są mocno rozstrzelone

W środę 15 lutego dowiemy się, w jakim tempie rosły ceny towarów i usług konsumpcyjnych w styczniu. Według oczekiwań ekonomistów, inflacja wyniosła 17,6 proc. rok do roku. Ale to średnia, bo jeśli zajrzeć do poszczególnych prognoz, widać, że ich zakres jest dość duży.

Styczeń (podobnie zresztą jak luty) jest nieco wyjątkowy, jeśli chodzi o dane o cenach, bowiem GUS nie publikuje tzw. szybkiego odczytu pod koniec tego miesiąca, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, a dopiero w połowie lutego. Także dziś dostaniemy pierwszy wgląd w to, jak kształtowała się inflacja w pierwszym miesiącu roku. 

Inflacja w styczniu. GUS poda dane o 10:00, oczekiwania rozstrzelone

Średnia oczekiwań analityków i ekonomistów zakłada wzrost inflacji z 16,6 proc. rok do roku w grudniu do 17,6 proc. (to ankieta publikowana przez serwis macronext.pl). Jednak wśród tych ekspertów są zarówno tacy, którzy oczekują delikatnego spadku wskaźnika - najniższa prognoza to 16,5 proc., jak i jego wzrostu o blisko 2 punkty procentowe - najwyższa prognoza to 18,5 proc. Według innych ankiet, górna część zakresu oczekiwań kończy się nawet na 18,7 proc.

Ekonomiści mBanku, którzy spodziewają wzrostu inflacji do 18 proc. rok do roku piszą tak: "Prognozowanie stycznia to zawsze loteria. W tym roku trudność jest jeszcze wyższa ze względu na ekwilibrystykę odnośnie do cen energii. Największą niespodzianką mogą być jednak 'noworoczne dostosowania'. Z tego względu jesteśmy mniej optymistyczni". 

Z kolei eksperci PKO BP - oni celują w aż 18,7 proc. - w poniedziałkowym porannym komentarzu wyjaśniali, że poziom "styczniowej inflacji zależeć będzie m.in. od sposobu uwzględnienia przez GUS podwyżek cen energii elektrycznej i limitów cenowych zależnych od wysokości zużycia". 

Aż do połowy marca w niepewności 

Na ceny energii, które miały podbić inflacyjne dane z początku tego roku, wskazywał też Credit Agricole (prognoza 18,7 proc.). "Do zwiększenia wskaźnika inflacji w styczniu przyczyniła się wyższa dynamika cen nośników energii (wypadkowa wygaszenia Tarczy Antyinflacyjnej i uruchomienia nowych instrumentów stabilizujących ceny) oraz wyższe tempo wzrostu cen paliw (efekt niskiej bazy sprzed roku)" - wyjaśniali ekonomiści tego banku. 

Pełnych danych dziś nie dostaniemy. Jest to związane z roczną aktualizacją systemu wag. To tzw. koszyk inflacyjny. Żeby policzyć inflację, potrzebne są informacje, jak zmieniały się w danym okresie ceny tego, co kupują gospodarstwa domowe w Polsce. By uniknąć "zaniżania" na przykład wzrostu cen w przypadku produktów popularnych i ważnych w strukturze zakupów - jak żywność - przez mocno taniejące, ale rzadziej kupowane towary, trzeba też ustalić, jaką każda grupa produktów ma wagę w zakupach przeciętnego gospodarstwa domowego. Czyli GUS potrzebuje poznać dwie rzeczy: poziomy cen oraz wydatki na zakup towarów i usług konsumpcyjnych, na podstawie których budowany jest system wag. O tym, jak dokładnie GUS koszyk i inflację liczy, pisaliśmy w tym tekście. 

Dane ostateczne za styczeń i luty, wraz z pełnym wykazem tego, co i w jakim tempie drożało, a co taniało, Główny Urząd Statystyczny opublikuje 15 marca. 

Zobacz wideo Glapiński o inflacji i... geografii: Wiele osób nie widziało, po górach nie chodziło
Więcej o: